-
Postów
24 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Ostatnie wizyty
3 965 wyświetleń profilu
Osiągnięcia Aglie
-
Lepiej późno niż wcale… zdanie sobie sprawy z tego, że umawiając ciągle nowe wizyty u lekarza, nie leczę nerwicy tylko ją hoduję. Nie daję nawet zadziałać lekom na lęk, kilka dni coś pokłuje to od razu kolejny lekarz. Na razie koniec.
-
Tak, na razie idzie mi średnio ale np. Wczoraj tylko raz wpisałam objawy danej choroby w internet, od tej pory nic. Staram się nie bać swoich myśli, co bywa bardzo trudne… zobaczymy co będzie
-
Warto próbować Ta terapia nie daje gotowych rozwiązań, wymaga pewnej aktywności i realizacji poleceń. Np ja mam zakaz sprawdzania objawów w internecie, wyszukiwania danych o chorobach itd. mam też zmuszać się do patrzenia na moje lęki z takim zainteresowaniem, może kryją za sobą coś głębszego? Próbować wyłapać. Mam też zapisywać swoje epizody paniki lub leków. Na razie to drugie spotkanie więc nie wiem jak będzie dalej..
-
Ja też długo szukałam dobrej osoby. Przeszłam już przez 4 terapeutów i rezygnowałam po czasie. Teraz jestem bardzo zmotywowana i po spotkaniu wychodzę z uśmiechem na ustach, to jest nowość. Więc nie zrażaj się, jak trafisz na kogoś kto po kilku spotkaniach nic nie wnosi do twojej sytuacji, szukaj dalej
-
Dziękuję bardzo jeszcze czeka mnie konsultacja z gastrologiem i dalsze konsultacje z neurologiem, bo mam duże problemy z kręgosłupem i niestety dolegliwości bólowe są u mnie częste. (A te wywołują u mnie napady lęku). Chodzę stacjonarnie na terapię poznawczo-behawioralną, jestem po drugim spotkaniu i jak na razie jestem pozytywnej myśli. Pan psycholog jest naprawdę zaangażowany, pokazuje mi z czym dokładnie mam problem. To pomaga A ty chodzisz na jakąś terapię?
-
Tak, miałam bardzo obszerne badania. Bardzo długo nie potrafiłam uwierzyć, że to zaburzenia lękowe. Na szczęście zaczęłam się leczyć i dzięki temu funkcjonować. Na terapii chcę najbardziej przepracować lęk przed śmiercią i ciężką chorobą, mam nadzieję, że jakoś się uda… Nie mam zdania co do alternatywnych metod, nie próbowałam żadnych. Jedyne co, to obecnie pilnuję suplementacji Wit. D i omega. Pomaga mi tez czytanie o nerwicy i jej zależnościach z książek lub np materiałów z forum „zaburzeni”, dzięki niemu poznałam mechanizmy nerwicy i potrafię rozpoznać kiedy atakuje… Masz rację, takie decyzje muszą być podjęte przez obie osoby. Czasami tak niestety jest, że nie ze wszystkim jest się zgodnym
-
Te leki są do siebie podobne, pochodzą z podobnej grupy. Kilka leków już mam za sobą ale z tym obecnym byłam najdłużej. Miewam i miewałam kołatania serca i bóle w tej okolicy na początku zaburzeń lękowych ale już nie traktuję tego jako objaw lękowy, mam inne objawy, które wywołują lęk takie jak duszność, kłucia w klatce piersiowej i motku i objawy refluksowe. Generalnie mam stwierdzone wegetatywne zaburzenia lękowe, więc całe moje ciało odczuwa bóle w różnych miejscach, czasami kilku równocześnie dlatego jest tak ciężko Ehh, przykro mi no ale faktycznie, to bez sensu jak się tylko jedna osoba zbada..
-
Tak, zdecydowanie tempo życia nie pomaga. Stres, obowiązki, mało czasu na przyjemności, bombardowanie z każdej strony o chorobach, wojnach, złych wiadomościach a w social mediach idealne życie biało-beżowych ludzi, sprzedających swoje prywatne życie za sponsorowany ekspres do kawy. Ciężko nie chorować, presja jest ogromna. Teoretycznie ja mam leki, na których również ciąża nie byłaby tak ryzykowna, biorę Bioxetin. Na noc na razie 1/3 dodatkowo Triticco. Na tym duecie czułam się najlepiej. Ale jestem ciekawa co powie lekarz we wtorek. przykro mi czyli rozumiem tutaj również problem bezpłodności dodatkowo ?
-
Przykro mi znam to uczucie… Ciężko się zmotywować, gdy za każdym razem jak człowiek próbuje coś zrobić ze swoim życiem, ono podkłada kłody pod nogi. Za mną też bardzo ciężki czas, kolejny w życiu… ale wiesz co? My ludzie mamy niesamowitą zdolność do podnoszenia się z gleby. Za każdym razem, gdy myślę sobie, że nie dam rady.. jakoś się czołgam a potem trę kolanami a na koniec staję, poturbowana i pokiereszowana ale nadal żywa. To proces, ja to tak traktuję. Ciężko mi na razie uwierzyć ale to jedyne co daje mi światło w tunelu. Postanowiłam, że porozmawiam z psychiatrą o kwestii chęci powiększenia rodziny, niech to zostanie ocenione przez specjalistę... Oddaję to w ręce lekarza, bo sama mam mętlik w głowie.
-
Rozumiem, choroba nie wybiera.. Dobrze, że są leki, które pozwalają nam funkcjonować. Ja zaczynam się godzić z myślą, że raczej też będę je brała do końca życia. Wytrzymałam tylko pół roku bez a już po 4 miesiącach od odstawienia moja depresja powróciła, mimo że łagodniejsza. Przynajmniej to nam los dał, kochających mężczyzn cieszę się bardzo. Trzeba wierzyć, że będzie lepiej. Mimo, że teraz jest tak ciężko…
-
To naprawdę super sobie radzisz. Ja zaczęłam depresją 8 lat temu, ale zmieniłam otoczenie i pomogło aż do momentu kiedy byłam w niemal dwuletnim związku z moim obecnym mężem. Poczułam się wreszcie bezpieczna i kochana i według psychologów dlatego uderzyła mnie nerwica, bo znalazła ujście. Tak było 4 lata temu. Od tamtej pory brałam ciągle leki, bo moja nerwica niestety jest bardzo zaawansowana i zmiksowana z depresją. Próbowałam odejść od leków ale ciężkie przeżycia sprzed miesiąca zmusiły do powrotu.. mam 30 lat.
-
Strasznie mi przykro, że przez to przechodzisz . To musi być dla ciebie ekstremalnie trudne. Jesteś naprawdę silna, nosisz w sobie mały organizm a jeszcze musisz walczyć o swój. Rozumiem twój stan, mam podobnie. Czuję anhedonię a oprócz tego mam lekką derealizację i spłycony oddech. Po takich jazdach, które przeszłam to w sumie się nie dziwię…. Mózg nie chce czuć. Długo się leczysz? ja czekam aż leki zaczną działać, wróciłam do poprzednich więc przynajmniej wiem jak się zaadaptuje. Ale ten okres wysycenia i tak jest ciężki Super, że wracasz do miejsca, w którym będzie ci lżej !
-
Hej. Również wróciłam do farmakoterapii. To koszmar, nie da się tak żyć. Doskonale cię rozumiem. Mienta- trzymaj się ciepło. Nie wiem czy to przeczytasz, ale zastanawiam się jak się czujesz i jak tam przebiega ciąża? Pozdrawiam was serdecznie
-
Chciałam zrobić mały update mojej sytuacji Wyniki obecnych badań wyszły okay, co przyczyniło się do ogromnej ulgi. Mimo to, musiałam wrócić do leków. Ostatnie dni były dla mnie cholernie traumatyczne, musiałam wziąć zwolnienie w pracy na tydzień. Przez ostatnie dni przed wynikami nie jadłam,nie spałam, miałam odruchy wymiotne i ataki płaczu, dosłownie stan wyniszczenia. To był zdecydowanie najsilniejszy epizod lękowy w moim życiu. Z tego miejsca na swoim przykładzie chcę zachęcić ludzi, którzy przez zaburzenia lękowe znajdują się w tak tragicznym stanie jak ja, żeby jak najszybciej skontaktowały się ze specjalistą i podjęły się terapii bądź tak jak ja, terapii i leczenia farmakologicznego. Wiem, że wiele osób będzie się obawiało skutków ubocznych leków lub z góry założy, ze terapia nie przyniesie skutków - do wszystkiego potrzeba czasu. Nic nie zadziała z dnia na dzień. Dla mnie powrót do leków był ciężką decyzją ale życie w takim stanie to nie życie. Istotne jest, by mieć wokół siebie zaufaną osobę, która wie w jakim jesteśmy stanie. Jeśli pracujemy, warto iść na zwolnienie chociaż na kilka dni. Nie jesteście sami
- 6 odpowiedzi
-
- przywitanie
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Noc bez lęku