
Pixel05
Użytkownik-
Postów
20 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
Osiągnięcia Pixel05
-
Mam pytanie do osób u których jednym ze skutków ubocznych jest nadmierna potliwość. Jak sobie z tym radzicie? Zmiana koszuli czy T-shirtu w ciągu dnia to u mnie norma, szczególnie przy takich temperaturach, ale bardzo doskwiera mi, że mocno pocą mi się dłonie i stopy, i to nawet nie chodzi o zapachy, ale dyskomfort gdy trzeba komuś podać dłoń na powitanie, poza tym nie mogę założyć odkrytych butów bo ślizga mi się stopa, nawet na palcach u stóp od strony górnej widać kropelki potu. Ktoś ma podobnie? Jak sobie radzicie? Może to mija po jakimś czasie?
-
Jak zaczynam brać lek to faktycznie czuje może nieco większą senność, ale jak już zaskoczy to czuje się zupełnie normalnie. Czasem potrzebuję drzemki w ciągu dnia ale nie częściej niż jak jestem bez leków. Jeśli chodzi o zamulanie czy aktywizajcę to do tej pory przy braniu leków nie widziałam żadnej znaczącej zmiany w porównaniu do okresów kiedy ich nie biorę.
-
Świetne uogólnienie. Odczytuję to jako: "jesteście beznadziejni, że nie dajecie sobie rady bez leków, przeciez wystarczy pobrać witaminek i iśc pobiegać..." No niestety nie. To jest jak zaklęte koło. Jak ktoś ma lęki przed wyjściem z domu, czy spotkaniem z ludźmi to jak ma niby wyjść na siłownię czy na aerobik? Leki dają nam to, że dzięki nim możemy zacząć nowe czynności - gdy nie towarzyszy nam lęk i niepokój nasz mozg też uczy się żyć bez obawy i nowych rzeczy np. tego że siłownia czy ogólnie jakaś aktywność fizyczna jest OK i nic nam się nie stanie. Dzieki lekom łatwiej nam potem podjemować kolejne wyzwania. Często branie leków jest jedyną opcją żeby jakoś przeżyć, dzięki nim możemy zrobić ten pierwszy krok do aktywności fizycznej, dzieki której w przyszłości bedzie latwiej się funkcjonowalo np. po odstawieniu leku. Więc proszę nie deprecjonujmy leków, bo dla niektórych osób to jedyna opcja na przetrwanie. Oczywiście jak przedmówcy uważam, że przy braniu farmaceutyków psychoterapia jest bardzo potrzebna.
-
Mnie leki bardzo pomogły, ale ja od początku jestem w terapii. Wielu lęków i natręctw pozbyłam się całkowicie, a nawet jak coś z tego pakietu się pojawia to świetnie daje sobie z nimi radę. Myślę że jakieś 60-70% dotychczasowych lęków nie stanowi już dla mnie problemu - natomiast ten proces trwał ponad 10 lat. Niestety wciąż pojawiają się problemy, przez które ciężko mi normalnie funkcjonować i znów wracam do leku mimo, że cały czas pracuję z terapeutką.
-
Ja każdy powrót do leku traktuje jako porażkę, myślę sobie że skoro mimo psychiterapii i kilku już farmakoterapii nadal wracają lęki i nerwica to coś ze mną nie tak, że jestem wyjątkowo beznadziejnym przypadkiem. Moja terapeutka mowi, że czasem aby zrobić krok w przód trzeba zrobić pół kroku w tył i nie jest to żaden wstyd czy ujma. Może postaraj się pomyśleć o tym w ten sposob, że te dodatkowe uspokajacze są w pewnym sensie tymczasowym wsparciem aby osiągnąć większy sukces.
-
Normalnie biorę ibuprofen, metafen, ketonal, nimesil, naproxen i inne leki p/bólowe. Paracetamol i nospę oczywiście też i oczywiście tylko doraźnie lub jak coś na receptę to zgodnie z zaleceniem lekarza. Na początku nawet nie wiedziałam, że nie można ich brać - więc brałałam po prostu jak była potrzeba. Potem jak lekarz wypisywał mi receptę np. na nimesil to uprzedzałam że przyjmuję paroksetynę i nie było nigdy problemu. Pogadaj ze swoim lekarzem psychiatrą co możesz a czego nie.
-
Dzien dobry Po dołaczeniu do tego forum wiele lat temu i przeczytaniu tego wątku towarzyszyły mi ogromne emocje związane z braniem tego leku. Przez 2 tygodnie po wykupieniu leżał na półce. Jak już się udało wziąć pierwszą tabletkę to było nakręcanie się na objawy, na nasilenie dotychczasowych lęków, na "chodzenie po ścianach". Gdy to się nie działo, pojawiły się myśli co ze mną nie tak skoro wszyscy mają objawy a ja nie. Może lek nie działa? Za każdym razem gdy znów paro wracało do gry nie było u mnie objawów ani przy rozpoczynaniu brania leku ani przy odstawianiu. Inna sprawa ze moje dawki nie były duże (max 20 mg, przez max 2 lata). Tym razem powodem powrotu do paro był atak lęku o podłożu hipochondrycznym. Niestety objawy choroby, na punkcie której powstała obsesja pokrywają się z objawami zarówno nerwicy jak i tych podczas pierwszych dni/tyg. przyjmowania paro. Teraz bardzo trudno mi odróżnić, czy moje lęki i wyobrażenia to nerwica, paroksetyna czy faktyczna choroba. Staram się myśleć pozytywnie, że to jednak nie paro, bo przez tyle powrotów nie było objawów, że to tylko nerwica jednak to bardzo trudne i bardzo ciężko to znoszę.
-
Ja jestem aktualnie na 5 mg i nie powiem że to nic. Owszem przed wzięciem pierwszej tabletki były jazdy nerwicowe, derealizacja, zapętlanie się na problemie-obserwowanie siebie pod kątem objawów chorób (hipochondria), ciągły niepokój, bóle głowy, rozkojarzenie - to wszystko nadal jest więc raczej nie jest to wynik leku, niemniej też nie nasila się. Natomiast od pierwszej dawki pojawiły się sny, które pamiętam - budzę się i czuję zmęczenie. Czuję też wzmożony niepokój. U mnie docelowa jest dawka 10 mg, bo daje dokładnie ten sam efekt co 20 bez sensu więc faszerować się wyższą. Za każdym razem dość dobrze wchodze i schodzę z leku - nie było nigdy większych problemów. Także nie warto sugerować się doświadczeniami innych i nakręcać. Każdy na lek reaguje nieco inaczej, a poważne skutki uboczne może mieć nawet paracetamol