Skocz do zawartości
Nerwica.com

amandia

Użytkownik
  • Postów

    352
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez amandia

  1. Zapomniałam dodać o piskach i szumach w uszach, które słyszę gdy jest dość cicho, a także gdy się dobrze wsłucham się w ciągu dnia. To takie ciche jednostajne piszczenie jak kiedys piszczaly zasilacze od telewizorow kineskopowych. Towarzyszą mi one co najmniej od kilku miesięcy ale do tej pory uważam że to normalne. Jednak przy okazji bólów głowy zaczelam zwracac na nie uwage.

  2. Nefretis a robiłaś jakieś badania w kierunku chorób neurologicznych? Bo ja sama nie wiem czy traktowac to jako objawy nerwicy czy szukac. Neurolog mówi że to kwestia psychiki ja mam mieszane uczucia, gdy byłam po śmierci taty u lekarza (tej samej Neurolog) miałam wtedy silne bóle głowy które ona uznała jako napięciowe. Dała mi skierowanie na tomografie raczej po to bym się uspokoiła i faktycznie nic to nie wykazało. Potem wiosną i właściwie całe lato było jako tako, nie miałem większych problemów zdrowotnych. Psychicznie tez czulam sie nienajgorzej choc wlasciwie codziennie o tacie mysle. Natomiast teraz, na początku września coś się popsuło i zaczęło się od tych bólów głowy potem coś tam się naczytałam i sama już nie wiem czy moje objawy są spowodowane nakręcaniem się czy faktycznie coś się dzieje. Martwią mnie najbardziej te mrowienia i Kłucia w dłoniach i stopach Ale o dziwo znacznie zmniejsza sie to np. prowadzę samochód albo gdy jestem w domu. Ogólnie zawsze mialam tendencję do marznięcia dłoni i stóp i zawsze miałam lodowate kończyny. Dodatkowo strasznie gryze skórki i mam bardzo poranione palce. Bardzo niepokoi mnie też to dziwne widzenie, czasami mam wrażenie jakbym robiła zeza (tylko to nie zez bo w lustrze nie widze zebym w takiej chwili miala zeza, takie cos jakby mi sie ostrosc przestawiala na inny punkt) tak jak mówiłam to jest coś takiego jak czasami wpatrujemy się w takie obrazki trójwymiarowe żeby zobaczyć co na nich jest (takie czarnobiałe na pewno wiecie) to czasami coś robię (pisze albo patrze w komputer) i mam wrażenie że właśnie coś takiego dzieje się z oczmi, jakby zez, jakbym miala zmeczone oczy. Wszystkie te objawy pojawiały się sukcesywnie w przeciągu dwóch-trzech tygodni: od bólu głowy po jakieś zaburzenia, nie wiem odrealnienia (nie wiem czy można tak nazwać bo zachwouje sie normalnie, tylko czuje sie dZiwnie) i te mrowienia oraz problemy z widzeniem. Ogólnie strasznie się na to wszystko nakręcam, czekam teraz na wizyte u psychiatry i pewnie znowu zaproponuje mi leki, których bardzo nie chce brać, ale nie wiem czy mam wybór w tej sytuacji. Póki co kupiłam sobie magnez i jakieś witaminy.

  3. Witajcie! Na nerwice cierpie od kilkunastu lat, dwa lata temu przez okres okolo roku przyjmowalam paroksetyne. Poprawilo sie o tyle ze przestalam miec silne i czeste ataki paniki (choc nadal sporadycznie sie pojawiaja ale juz nie z takim nasileniem). Hipochondrykiem bylam od kiedy pamietam, mam kilka teczek wynikowi swoich i dziecka. Staram sie to kontrolowac, ale kilka miesiecy temu nagle z powodu guza mozgu zmarl moj Tata i objawy sie nasilily. Jakies 3 tyg. temu kilka dni pod rzad bolala mnie glowa, potem przerwa i ktoregos dnia dostalam strasznej migreny. Od tamtego momentu zaczelam miec mysli ze moze tez mam guza. Zaczelam sie obserwowac, swoje zachowanie. Zauwazylam ze mam problemy z koncentracja, czasem brakuje mi jakiegos slowa, mam problem z tym ze czuje jakbym byla obok tego co sie dzieje, ale pytalam kolezanek w pracy czy dziwnie sie zachowuje i mowia ze nie. Czuje tez permanentne zmeczenie, czasem mam tez cos takiego ze patrze na cos i zmienia mi sie widzenie, na takie jak czasem sa takie obrazki 3d ze trzeba sie w nie mocno wpatrywac by cos zobaczyc. To wszystko przypisalam objawom guza. Potem doszlo uczucie dretwienia konczyn, jak leze i trzymam rece pod glowa bardzo szybko dretwieja. Do tego mam bole szyi i barkow, mam strasznie twarde ramiona i szyje, jestem bardzo spieta, po pracy (przy biurku) czasem boli mnie gorny odcinek plecow. Wiec znow zaczelam czytac i wyczytalam o SM. Stwierdzilam wiec ze czuje dretwienie malych palcow u rak, potem stop. Poszlam do neurologa, powiedziala ze dla niej to na tle nerwowym (po smierci taty bylam u niej z bolami glowy i zlecala mi tomograf - wynik byl ok) i zebym slontaktowala sie ze swoim lekarzem psychiatra, bo trudno bedzie mi sie samej rozluznic i wrocic do normalnosci. W pewnym momencie powiedzialam dosc i probuje sie nie przejmowac, jednak teraz czuje dziwne uklucia w dloniach i stopach (glownie palce i wierzchy stop i dłoni) - tak jakby ktos kul mnie malymi igielkami na skorze, nie jest to bol, czasem nawet mam wrazenie ze czuje dretwienie (dodam ze bardzo szybkk marzna mi dlonie i stopy, podejrzewano u mnie kiedys chorobe Reynauda). W stopach mam to najczesciej w pracy jak siedze, w dloniach pojawia sie od czasu do czasu. W nocy tego nie czuje. Wrocil wiec temat SM. Wiem ze to nie pojawia sie nagle ale sama juz nie wiem moze czulam to wczesniej ale nie zwracalam uwagi? To mozliwe? Bole glowy pojawiaja sie od czasu do czasu, czesto czuje sennosc i zmeczenie. Od zawsze bola mnie plecy w okolicach barkow i lopatek. Z jednej strony wiem ze jestem hipochondrykiem, nerwicowcem, a z drugiej czy to znaczy ze wszystkie te objawy moge przypisac nerwicy?

    Dodam ze na poczatku roku robilam dokladna diagnostyke (usg brzucha, tarczycy, nerek, piersi, rtg pluc, tomograf, morfologie, nawet kolonoskopie) i wszystko bylo OK.

  4. Wiem. Z jednej strony niby to jest proste - nie pociągają Cię kobiety to nie jesteś homo. Ale potem to się jakby rozgałęzia i myślisz czy jak poczułaś ochotę na seks po zobaczeniu/wyobrażeniu sobie dwóch kobiet to jesteś lesbijką. Moim zdaniem to drugie nie oznacza bycia homo.

    Skoro nie masz problemu z tymi myślami tylko boisz się że one cos oznaczają to możesz być pewna że nie.

    Co innego gdybyś nie chciała miec tych myśli bo byłyby one dla Ciebie przykre same w sobie...

     

    W pewnym sensie nie chce tych mysli bo przez nie jestem niepewna, nie wiem kim jestem wiec szukam rozwiazan, analizuje, mysle na zasadzi co by bylo gdyby, albo co to oznacza (a jak wylaczam myslenie i skupiam sie na czyms innym to nagle problem znika, to nie jest cos co towarzyszy mi 24 na dobe). Mecza mnie tez one, przeradzaja w natrectwa, kompulsje myslowe. W kolko potrafie je analizowac i powtarzac, inaczej interpretowac i nadawac nowego znaczenia. Ale tak jest niestety z wiekszoscia moich natretnych mysli. Jednak nawet jak mam pewnosc w momencie A, to nadejdzie moment B i wszystko bierze w leb.

  5. A wiec boje sie chyba tego ze skoro mnie to podnieca, i nie wydaje mi sie obrzydliwe to jestem lesbijka i oszukuje siebie i wszystkich, bo wiedzac o tym powinnam wlasnie rzucic wszystko, a nie zyc w klamstwie. Czyli nie chce byc lesbijka, ale boje sie ze nia jestem, bo .... Itd. Wiesz bo pierwsza mysl na mysl o seksie z kobieta to jest: yyyy nie. Ale zaraz sobie kompulsywnie nabijam glowe wyobrazajac sobie jak wyglada seks dwoch kobiet, ze mnie ktos dotyka i caluje i nie wydaje mi ze to nie jest obrzydliwe, wyobrazenie takie mysle mogloby stac sie podniecajace, a wiec znow mysl ze jestem homo. Tylko pytanie czy wyobrazenie jest podniecajace bo akurat chodzi o seks z kobieta, czy ogolnie o akt plciowy i cala otoczke (czyli to takie wczuwanie sie w role o ktorym pisalas), Potem nasuwa to kolejne mysli ze moze jestem homo ale to czego sie boje to coming out. A w apogeum natrectwa to boje sie nawet tego ze sie boje. Wiem, coraz trudniej to wytlumaczyc.

  6. Co do podniecenia przy oglądaniu porno, byłam ostatnio na wykładzie prof. Vetulaniego, zajmującego sie funkcjonowaniem mózgu. Istnieje taka prawidłowość, ze odczuwanie jednostki dostosowuje się do odczuc innych ludzi, już nie pamiętam fachowej nazwy, a nie mam czasu szukac. Typowym przykładem jest ziewanie, jedna osoba zacznie, to potem wszyscy. Dalej śmiech, smutek - taka forma empatii. Np. na tym zerują producenci kinowi, przezywamy emocje gwiazd kina jak swoje, mimo ze nas nie dotyczą.

     

    Ja z ksiazkami tez tak mam. Opisy dzialaja na moja wyobraznie. Generalnie zawsze mnie to zawstydzalo i nawet z terapeutka ciezko mi o tym gadac.

     

    A to p czym piszesz to neurony lustrzane ;)

  7. Hmm no to jest tak, ze dopoki nie pojawila sie nerwica to ja to zwyczajnie ignorowalam. Tzn te sytuacje byly dla mnie neutralne, nie wzbudzaly zadnych emocji. Ot po prostu ogladalam film, poczulam podniecenie, poszlam do lozka z moim facetem (oczywiscie jak byla mozliwosc). Nic wielkiego Moze kiedys sie nad tym zastanawialam co to znaczy, (szczegolnie po tym filmie o zwierzetach w akcie) nie pamietam (ale teraz to i nerwica wplywa na przeszlosc podpowiadajac ze moze myslalam o czyms o czym wcale nie myslalam). Niemniej jak pojawila sie nn, jak zaczelam miec pierwsze natrectwa, objawy to zaczelam wszystko analizowac. Zaczelam podwazac sama siebie, swoje wybory, decyzje, zaczelam myslec o sobie zle, ze jestem zla osoba, ze gdyby ludzie mysleli o wszystkich moich myslach (a czesto mysle o innych zle rzeczy) to by mnie nienawidzili. Doszlo analizowanie swoich zachowan, a ze glownie moje natrectwa skupiaja sie na sferze seksualno-uczuciowej to chyba mozna sobie dopowiedziec co sie dzieje w mojej glowie. To wszystko mnie wprowadzilo w stan kompletnego dola i braku poczucia wlasnej wartosci. Potem byly terapie, okazalo sie ze nie ja jedna i tu jakby poczulam sie lepiej, bo nie jestem z tym sama. No ale terapia terapia, wiedza wiedza, a nerwica nerwica.

    Aktualnie kazda mysl analizuje i obracam w glowie milion razy. Chyba to kwestia tego ze taka mysl, czy uczucie podniecenia lub pozadania na widok czegos tam swiadczy o tym ze nie jestem tym kim jestem. W sensie np. jestem lesbijka, bo seks dwoch kobiet mnie podnieca a mysl o tym nie wydaje mi sie obrzydliwa, choc z drugiej strony czuje panike na mysl ze koglabym byc w takiej sytuacji (ale nie boje sie drugiej kobiety, tylko tego ze to by znaczylo ze jestem homo i kolo sie zamyka). No i generalnie nie czuje potrzeby bycia z kobieta, i tak naprawde ani ta mysl ani bodziec nic nie zmienia w moim zyciu. Czyli de facto niektore takie sytuacjie niepokoja mnie, ale tez tak naprawde nie maja wiekszego wplywu dopoki nie zaczelam ich kompulsywnie analizowac i przytaczac i dopoki nie zaczelam sie bac i wmawiac sobie ze z tego powodu jestem lesbijka czy jakims filem.

  8. No widzisz to nie wiem ja mam chyba gorzej, bo ja wiem ze cos mnie podnieca i szukam potwierdzenia co to znaczy i czy to wplywa na to kim jestem? I tez nie chce by cos na mnie dzialalo a dziala i kim wobec tego jestem? Ciagle pytania bez odpowiedzi i nakrecanie sie.

    Jesteś pewna że to Cię podnieca? Ktoś kiedyś pisał tu na forum o sztucznym podnieceniu itp. Na anglojęzycznych stronach mówią na to groinal response i to nie jest podniecenie: http://www.ocdbaltimore.com/hocd-sexual-orientation-ocd-part-three-the-groinal-response-2/

     

    Tak. Nie mam watpliwosci, jest to dla mnie jakis bodziec, pojawia sie pozadanie ale kierunku mojego partnera. Generalnie uznawalam zawsze ze to odruch, instynkt, owszem niepokoilo mnie to ale na tle mysli natretnych, jednak

    po tej dyskusji i psychoanalizie juz mam watpliwosci :( chyba jestem jakims dziwadlem.

  9. [

    Tak, ale pytanie co jest naszym głównym problemem. Moim nie jest to, że mogłoby się okazać, że jestem homo, wejdę w związek z kobietą. Ani nawet, że chciałabym uprawiać seks z kobietą w rzeczywistości. Bo wiem, że tak nie jest. I ta pewność jest tak duża, że natręctw na tym punkcie praktycznie nie mam.

    Moim problemem jest to, że taka myśl czy film mogłyby mnie podniecić. I wiem, że z tego nie wynika, że jestem les (jak coś takiego piszę, to stosuję skrót myślowy). Po prostu nie chcę, żeby mnie takie rzeczy podniecały. Tak samo jak nie chcę, żeby podniecały mnie dzieci itp.

     

    No widzisz to nie wiem ja mam chyba gorzej, bo ja wiem ze cos mnie podnieca i szukam potwierdzenia co to znaczy i czy to wplywa na to kim jestem? I tez nie chce by cos na mnie dzialalo a dziala i kim wobec tego jestem? Ciagle pytania bez odpowiedzi i nakrecanie sie.

    Aczkolwiek czasem mysle ze absolutnie nie znaczy to nic oprocz tego ze w pewien sposob na codzien jestem zamknieta na sex, wlasciwie wcale nie odczuwam potrzeby wspolzycia, natomiast obrazy wyzwalaja skojarzenie z przyjemnoscia i zaczynam odczuwac podniecenie. Z tego powodu unikam wiec obrazow, ksiazek. Graya wlasnie z tego powodu nie czytalam/widzialam bo bylam pewna ze chocby bylo to najglupsze na swiecie to u mnie bedzie sie dzialo.

    Strasznie to wszystko dla mnie krepujace i trudne po prostu. Nawet pisanie o tym, nie mowiac juz o tym co sie dzieje w glowie, nn szaleje :/

  10. Sny nie mają znaczenia. Ja w snach potrafię być raz sobą, raz moją znajomą, a raz facetem.

     

     

    Czyli dobrze rozumiem, że tego typu myśli naprawdę Cię podniecają, tylko boisz się, że przez to zostaniesz lesbijką?

     

    Raczej ze to swiadczy o byciu lesbijka :D

     

    I Na pewno nie chodzi o utożsamianie. Po prostu odczuwam chec na seks ale jak pisalam nie zeby od razu byc na miejscu pani z filmu. Ot po prostu. Moze chodzi o otoczke, nie wiem ;) wiem ze na codzien jestem dosc oziebla, w sypialni wieje chlodem ale wystarczy mi wlaczyc kanal erotyczny i rozkrecam sie momentalnie (choc jak mam wybor preferuje ogladac pary mieszane ;)

  11. l

    Nie chcę straszyć, ale podejrzewam, że są pedofile, którzy nie realizują swoich fantazji, ale to, że tego nie robią nie oznacza, że nie są pedofilami.

     

    Nikt z nas nie jest morderca dopoki nie zamorduje. Ja sie tego trzymam.

     

    Pytanie czy boisz się, że:

    1) te myśli Cię podniecają, co może oznaczać, że jesteś homo i doprowadzić do zmian w Twoim życiu

    2) samego faktu, że takie myśli mogłyby Cię podniecać

    3) oba powyższe

    Swoją drogą nie rozumiem czemu ktoś miałby się czuć źle z powodu, że nie sprawdził jak to jest uprawiać seks z osobą tej samej płci, kiedy jest hetero :D

     

    Chodzi chyba o sam fakt, ze podnieci mnie cos co nie powinno i to bedzie o tym swiadczyc. Tak jak napisalam w poscie wyzej, mam swoje wytlumaczenia ale to i tak wraca i dreczy.

    I raczej nie zdarzylo sie by mysli mnie podniecaly, ale tez nie siedze i kompulsywnie nie wyobrazam sobie scen erotycznych. Raczej dzialaja na mnie obrazy. kiedys pamietam jako dziecko/nastolatka znalazlam gdzies ksiazeczke z erotycznymi obrazkami Mleczki (te proste, smieszne obrazki) do tej pory nie wiem czemu ale pamietam ze to zadzialalo podniecajaco. Tak, wiec tak jak napisalam wyzej boje sie ze podniecaja, albo moga podniecac mnie dziwne rzeczy i to o czyms zlym swiadczy. Stad unikam filmow o homoseksualostach, wiadomosci i najrozniejszych programow tv. Na wszelki wypadek.

  12. I wydaje mi sie ze jednak nie mam problemu z fantazjami homoseksualnymi. Analizowalam to wiele razy, rowniez z terapeutka. Doszlam do wniosku ze kiedys balam sie ze podniecaja mnie akty seksualne inne niz pary kobieta-mezczyzna (dobra, nadal sie boje). Balam sie ze skoro pobudzil mnie kiedys widok kopulujacych zwierzat to jestem zoofilem. Ze gdybym zobaczyla dzieciece porno to moze by mnie to podniecilo i okazaloby sie ze jestem pedofilem. Mialam z tym naprawde mega problem i poczucie winy i dywagacje co by bylo gdyby... Od natretnych mysli myslalam ze zwariuje. Na terapii ustalilysmy ze to ze podnieca mnie np. sex dwoch pan, nie oznacza ze chcialbym byc na miejscu ktorejs z nich. Po przemysleniach stwierdzilam ze podniecajace sa niektore gesty, ruchy, mimika twarzy itd. Po prostu powoduje to ze w jakims sensie zaczynam myslec i dazyc do zblizenia ale na swoich warunkach czyli ze swoim partnerem. Zdarzaja mi sie sny w ktorych jestem z kobieta, ale miewam rowniez sny o seksie z facetem albo gdzie kogos spycham ze skaly i moim zdaniem o niczym to nie świadczy. Ja to sobie kiedys tak ulozylam, nie wiem czy dobrze czy zle, ale bezpiecznie sie czuje z tym wyjasnieniem.

  13. Czyżbyś zmienił zdanie odnośnie mnie ?

     

    Nie no, dlaczego miałbym zmieniać ;) Po prostu teraz wiem więcej, że problem nie leży w samych fantazjach homoseksualnych, tylko "nasyłaniu" myśli w nieodpowiednim momencie, tak?

     

     

    Nie bardzo rozumiem. Wytlumacz to prosze.

  14. Ja mam jeszcze inne natręctwo tzn mam nadzieje ze to jest tylko natręctwo polega to na tym ze wydaje mi sie ze nie kocham mojej dziewczyny ale kazda mysl o rozstaniu konczy sie płaczem. I te dwa natręctwa orientacja i miłosc albo sie zmieniają albo zyją obok siebie jednoczesnie

     

    Tomku natrectwo ze nie kochan mojego meza (wtedy jeszcze nie meza) bylo jednym z pierwszych. Jest nawet watek tu na forum: co by bylo gdybym przestal/a ja/jego kochac. Tak jak u Ciebie to natrectwo idzie u mnie w parze z orientacja i kilkoma innymi. Juz od tylu lat wszystko sie przeplata, przychodzi i odchodzi.

    Ja po latach doszlam do wniosku ze jakbym nie kochala naprawde to juz dawno bym odeszla, wiec skoro trwam to musi byc nn. Wiec staram sie ignorowac cholerstwo, a jak sie to udaje i jak jest to juz znasz z autopsji.

  15. amandia, podnieca Cię czy "podnieca"? ;)

     

    Mam opisać jak się czuję? Cóż myślę, że jednak jest to normalne podniecenie, pojawia się nawilżenie miejsc intymnych a także, odczuwam taką typową gotowość do stosunku. Aczkolwiek tak jak pisałam, raczej jest to podniecenie, chęć do współżycia z moim partnerem niż szukanie przygód i potrzeba zmian. Gdy myślę, np. teraz o seksie z kobietą nie robi to na mnie większego wrażenia, wręcz czuję jakiś taki dyskomfort, choć zaraz pojawia się także myśl typu: może nie chcesz o tym myśleć, bo boisz się że samo myślenie cię podnieci i okaże się że jesteś homo (czy inny fil - zależnie od kontekstu myśli). Nie twierdzę jednak że stosunek dwóch kobiet jest obrzydliwy, ale nie mam też potrzeby sprawdzania jak to jest. Po prostu taki jest mój wybór i nie czuję się źle z tego powodu, tzn. nie czuję bym robiła coś wbrew sobie. Acz natręctwa podpowiadają mi co innego.

     

    Czyżbyś zmienił zdanie odnośnie mnie ? ;):mhm:

     

     

    I tak jeszcze mi się przypomniało. Coś co można przemyśleć też w kontekście fantazji, jak i tego, że każdego podniecają różne rzeczy i trudno tu chyba generalizować. Kiedyś jedna z koleżanek powiedziała mi, że czuje podniecenie oglądając sceny gwałtu (zresztą już pisałam o tym). Czy to oznacza że chciałaby być gwałcona? Jasne, że nie.

  16. Michellea, no ja rozumiem, bo też miewam lęki i natręctwa, ale rzadko, bo nie jest to główny element mojej choroby.

    Owszem, zdarzały się myśli, wyobrażenia, które były dla mnie paskudne i nie kojarzyły mi się z przyjemnością. Kiedy samopoczucie psychiczne było lepsze, przestawały się pojawiać.

     

    Inna rzecz fantazje czy skłonności, których wiem, że większość ludzi nie podziela i których realizowanie byłoby krzywdzące. Nie realizuję ich, ale się za nie nie winię.

    W sumie to osobliwe zjawisko, zastanawiam się czy w ogóle to poruszać na terapii. Prawie w ogóle nie rozmawiamy o fantazjach ani tego typu rzeczach, nie wiem czy to dobrze, czy źle.

     

    A ja w sumie, chyba przypadkiem poruszyłam ten temat na terapii. Może w innym kontekście, ale jednak. Przykładem była tutaj relacja damsko-męska, miałam taką fazę że bałam się że zakochuję się w koledze. Otóż moja dedukcja i analiza doprowadziła mnie do tego, że każdy z nas ma rozum i od nas samych zależy to gdzie, jakie i jak przekraczamy ustalone sobie (lub odgórnie przez np. prawo) granice. Tzn. załóżmy mam męża, ale świetnie dogaduję się z kolegą. Ode mnie zależy jak potoczy się relacja z kolegą, sama wyznaczam sobie granicę. Tak samo jest z fantazjami. Ludzie mają różne fantazje i jednak części nie realizują: bo to krępujące, wstydliwe, zbyt odważne, czasem sprzeczne z ustalonymi normami a nawet prawem. Po prostu mamy świadomość pewnych ograniczeń i umiemy (chcemy?) ich respektować. Dla mnie właśnie ci -file, o których pisałam tego nie potrafią.

    No i przecież myśl o zdradzie żony czy męża nie czyni z ciebie zdradzającego, tak samo myśl o zamordowaniu kogoś nie robi z kogoś mordercy. Za myślenie i fantazje jeszcze na szczęście nie karzą, tym bardziej myśli nie powinny generować poczucia winy. A jednak u osoby z NN generują. I to jakie.

     

    amandia, co decyduje o tym, czy jesteś dobra czy zła? Wrodzona natura? Cnotliwe czyny? Relacja z Bogiem? Dopasowanie do norm społecznych i potrzeb innych ludzi?

     

    No właśnie do tego dojść nie mogę. Chyba jakieś moje własne wewnętrzne standardy, które decydują czy sama według siebie jestem zła czy wystarczająco dobra oraz czy udaje mi się wystarczająco zadowolić wszystkich wokół.

  17. Zobacz, powiedzmy, że to ja mam NN. Jestem świadomym homoseksualistą, ale włączam sobie heteroseksualną pornografię, żeby zobaczyć, czy mnie to podnieca. No oczywiście, że mnie to nie podnieca. .

     

    Ok, a skoro mnie podnieca porno z dwiema babkami to kim jestem? Aż się boję pomyśleć o innych aktach seksualnych (np. zwierzęta i nie chcę myśleć co jeszcze) które pobudzają moje instynkty. Nic tylko strzelić sobie w łeb.

  18. Ja dopuszczam do siebie opcje ze mogę byc bi. Tylko teraz czuje sie jak bym został okradziony z częsci mojej własnej osobowosci no bo przeciez było mi dobrze byc w pełni hetero. Po za tym tez mam straszne poczucie winy ze jak ja mogłem byc taki głupi i wczesniej tego nie zauwazyc ale przeciez przez tyle lat nic sie nie ujawniało więc dlaczego teraz

     

    A czemu nie dopuszczasz, że nadal jesteś hetero, a reszta to NN? Mnie biseksualizm nie rusza, bo nic nie zmienia. Mogę sobie wiele wmówić, ale są obszary nietykalne i póki co myśli skutecznie je omijają.

     

    amandia, ale wybór jest zawsze. Może to być kiepski wybór, ale jest możliwy. Można uprawiać seks wbrew swojej orientacji. Można się zdecydować z nikim nie wiązać.

    Nie wybierasz kim jesteś, ale decydujesz o tym, co robisz.

     

    Ja na przykład nie realizuję niektórych fantazji, ponieważ wymagały by one pewnej manipulacji z dużym ryzykiem skrzywdzenia kogoś psychicznie. Więc tego nie robię. Ale też sobie nie wyrzucam.

     

    Jasne, ale wiesz kiepski wybór, wbrew sobie...moja głowa tego nie przyjmuje. Myślę zero-jedynkowo. Żadnych kompromisów. Albo jestem homo albo hetero. Albo dobra albo zła.

     

    W nerwicy wiesz, że myśl jest głupia i nieprawdziwa i g. ci ta wiedza daje, bo i tak się czujesz źle.

    Dokładnie.

     

    amandia, Twoje rozumowanie nie jest głupie. Inna sprawa, że nerwica potrafi obrócić takie wyjaśnienia przeciwko Tobie. Bo u mnie jest tak, że jak mnie dopada natręctwo dotyczące pedofilii i próbuję walczyć z taką myślą, to za chwilę pojawia się myśl, że to wcale nie jest takie złe :shock: Dlatego lepiej to wiedzieć, ale nie tłumaczyć sobie tego ciągle, tylko ignorować te myśli.

    [

     

    Jasne że ignorowanie to najlepsze co można zrobić. Wiem że z nn trzeba się po prostu nauczyć żyć w zgodzie, bo ja już dawno przestałam wierzyć że to minie, tak na zawsze, bez prochów.... Ale wiesz jak jest, taka myśl puka dopóki nie otworzysz drzwi. A jak otworzysz to już mogiła. Ja sobie znajduje argumenty i za każdym razem je przytaczam, te same wyjaśnienia. Może jak będę powtarzać to dotrze.

    I ja zauważam, że mnie wystarczy Was poczytać i albo się wkręcę w to lub coś innego, albo ktoś tak jak dziś mi kolejny raz napisze, że nie jestem homo i mam spokój. Wizyta tu to dla mnie jak wizyta u internisty, gdzie najczęściej podejrzewam że mam raka, a to zwykły pryszcz mówiąc w przenośni - w każdym razie ktoś mądrzejszy mówi mi że będę żyć i problem znika. Przynajmniej na jakiś czas :105:

  19. też nie sądzę, żebyś była les czy bi. Z resztą zauważyłam ciekawą rzecz, że wszyscy z HOCD boją się, że są homo, a nie biorą pod uwagę opcji bi. To chyba najlepiej pokazuje, że to tylko natręctwo...

     

     

    Tak bo bi to gdzieś po środku, czyli że masz wybór. A jak masz wybór to sama/sam decydujesz. A pozostałe opcje to już jeden kierunek: albo kobiety albo mężczyźni. Dwie skrajności. Jesteś taki, albo taki. Wyboru nie ma. Stąd akcje nerwicowe na tym tle. Bo kto by się bał i stresował tym, że ma wybór i zrobi jak zechce?

  20. Ja ostatnio zaczęłam unikać "Na Wspólnej" (które i tak oglądam raz na jakiś czas), bo Ola postanowiła zostać bi xD

     

     

    Ten sam serial wzbudza we mnie właśnie takie odczucia. Ewidentnie czuję niepokój i nieprzyjemne napięcie, że zaraz zdarzy się coś co sprowokuje mnie do wałkowania tematu po raz enty (i w sumie tak się stało). I trochę to tak, że unikam normalnych rzeczy, ot głupiego serialu czy wiadomości, bo nie słysząc i nie widząc nie generuję niepotrzebnych natręctw, a z drugiej to straszne bo boje się, że kiedyś spowoduje to że przestanę wychodzić z domu :hide: Na pewno nie prowadzi to do niczego dobrego, choć tymczasowo odrobinę ułatwia mi to życie :uklon:

  21. amandia, przepraszam, ale jest coś takiego jak "kobieca pedofilia"? :roll:

     

    haha . Jest, chyba po protu na poziomie molestowania.

     

    Niemniej przetłumaczyłam sobie te wszystkie filie o podtekstach seksualnych (nie wiem czy są o innych) tak, że taki fil nie boi się, że to co robi lub chce zrobić jest złym czynem (lub niewłaściwym), boi się reakcji innych i konsekwencji. Może nawet zdawać sobie sprawę z tego że jakiś czyn jest zabroniony, ale on tego jakby nie przyjmuje, dla niego jest to w pewnym sensie normą (acz chorą normą). Ja to tak rozumiem.

    Podobnie sobie tłumaczę z homoseksualizmem, że gej lub lesbijka wiedzą, że są odmiennej orientacji, ale często nie chcą się do tego przyznać w obawie przed reakcją otoczenia. Czyli, że oni nie myślą o tym kto ich podnieca i z kim chcą być, tylko dzieje się to naturalnie, a co najwyżej lęk może być na poziomie właśnie konsekwencji nazwijmy to 'na zewnątrz' i ew. jakiś stopień zaskoczenia 'innością' (to na początku). Niemniej wydaje mi się, że homoseksualista po prostu o tym wie, i nawet jeśli z tym walczy to czuje się bardzo niekomfortowo, ale nie analizuje i nie zadaje sobie w kółko pytań, nie robi testów myślowych tak jak to działa mózg chorego na NN.

    Może moje rozumowanie jest głupie lub niewłaściwe, ale jakoś do mnie trafia.

  22. Czemu tfu tfu?

     

    Nieeeee, tfu, bo niedobre :P Twoje opisy są jak Twoje kompulsywne myśli, ja tu nie widzę w sumie nawet biseksualizmu ;p

     

    Specjalnie tak to ujęłam. Te myśli przeniosłam na ekran. Bo jak zaczynam myśli ubierać w ładne słowa, zdania, opisywać, to jest gorzej. Nie przedstawia to problemu, a jakiś dziwny opis. Tu są myśli: pojawia się jedno - zraz jest odpowiedź.

     

    Niemniej nawet jak wygrywam swoją walkę i tymczasowo mam inny temat 'na tapecie' to cały czas gdzieś z tyłu głowy to mam. Unikam bliskich relacji z koleżankami: nie siadam za blisko, nie całuję się na przywitanie. Unikam filmów gdzie wiem że pojawi się wątek homoseksualizmu (i nie mówie o erotyce, ale zwykłych relacjach). Wszystko w obawie przed myślami, że przyjdą, że znów zaatakują, tak jakby pod wpływem filmu miał się ujawnić homoseksualizm. Ogólnie czuję się dość nieswojo oglądając takie rzeczy, i nie żebym miała coś do osób homo, po prostu boję się że oglądając zacznę się utożsamiać lub co gorsza coś wywoła podniecenie i: a) znów temat do mnie wróci b) naprawdę okaże się że ja jestem homo

     

    Z tego samego powodu przestałam oglądać wiadomości. Bojąc się że usłyszę coś np. o pedofilii i zacznę się wkręcać. Wielu rzeczy tak unikam :105:

  23. amandia, U Ciebie, wydaje mi się, całe to, tfu, natręctwo ma wydźwięk destabilizujący, że ta informacja, to nagłe olśnienie, mogłoby Ci zjebać życie. I to rozumiem!

     

    Tu się zgodzę. Bo z jednej strony przepracowałam to na terpaii, że OK: gdybym była homo, to co to zmienia? Nie rozwiodę się, nie zmienię swojego życia. Więc jakie ma to znaczenie.

    A z drugiej boję się, i aż mi niedobrze jak myślę, że mogłabym być homo bo:

    - zawiodę swoją rodzinę (choć tu paradoks: nie mam w rodzinie homofobów) i zawiodę siebie, w sensie że może o tym wiedziałam a ukrywałam, czyli oszukiwałam siebie i wszystkich, czyli - jestem zła i nie zasługuję na nic dobrego (mam wrażenie że niska samoocena i taka autodestrukcja są w dużym stopniu powodem moich problemów: niska samoocena-brak zaufania do siebie i swoich wyborów itd)

     

    Tylko....

    Czemu tfu tfu? Bo tu mi się zapala lampka, że może odpukujesz bo jednak są przesłanki że jestem homo. To wzbudza mój niepokój....

  24. Dzięki za link, chwilę zajmie mi przetłumaczenie.

     

    Pytałam. Na dwóch ostatnich stronach są moje wpisy (wcześniej chyba też). Temat orientacji do mnie wraca, podobnie zresztą jak inne. Cyklicznie.

    Całowałam się kiedyś z dziewczyną, z ciekawości. Potem wiązałam się tylko z facetami. Potem pojawiła się NN i myśli różnej treści.

    Problem z orientacją jest jednym z wielu. No bo przecież skąd wiem, że nie jestem homo? Za czasów liceum miałyśmy z koleżankami zwyczaj klepania się po pupie, ot taki klaps. Wtedy było to bez podtekstów, teraz wkręcam sobie że to były pierwsze objawy homoseksualizmu. No i przecież babki na filmie porno (i nie tylko, bo w zwykłych też bywają 'sceny') mnie podniecają (żeby nie było duet facet-kobitka też, myślę że ogólnie sceny kopulacji mnie podniecają - kiedyś obawiałam się że jestem zoofilką np. bo oglądając jakiś program przyrodniczy dość dziwnie się poczułam, jakby właśnie pobudzenie do współżycia, ogólnie - po tym wkręcałam sobie zoofilię, Zresztą różne filie sobie wkręcałam, bo skoro pobudzają mnie akty seksualne to ,.... itd). W każdym razie po jakichś scenach erotycznych lesbijskich mam potem ochote na sex, ale niekoniecznie z babkami. Więc z drugiej strony nie mam potrzeby bycia z kobietą, choć nie wiem czy byłoby czy nie było przyjemne. Ale wracając do sexu, mam niskie libido, właściwie zerowe, sex z mężem to raz na miesiąc się zdarzy, więc może jednak faceci mnie nie pociągają? Znów z pierwszej strony: kobiety mi się podobają, ale na zasadzie estetyki, bo piękna twarz, regularne rysy, ładny biust, zgrabna figura. Jednak bez podtekstów. Chyba, bo zaraz pojawia się myśl czy aby na pewno? Może patrzę na babki jak na obiekt seksualny? Może mnie to podnieca. Może jednak jestem homo tylko nie chcę tego przyznać? Bo co by było gdybym pocałowała koleżankę. Znów druga strona: przecież nie zamierzam tego robić i na samą myśl aż mnie mdli. I tu znów, może mnie mdli na myśl o ujawnieniu (coming oucie)? Może mdli mnie na myśl o tym, że jednak jestem lesbijką, ale nie chcę nią być? I znów panika i mdli.

     

    Rozumiesz? I tak cały czas. Homoseksualizm jest jednym z problemów. Była pedofilia, było że nie kocham męża, a może kocham - cholera wie, bo skąd wiedzieć czy się kocha czy nie? Czemu to nie takie proste jak 2+2=4?

     

    Także widzisz. Cały czas taka walka w głowie. Lęki, nakręcanie, drążenie, analizowanie. Wiem na czym polega mechanizm. Wiem jak POWINNAM reagować. Chodzę na terapię. I dupa. Psycholog powiedziała że ona mi nie powie: tak pani nie jest, albo tak pani jest. Muszę sama wiedzieć, sama siebie przekonać. I przekonuję się, walczę ze sobą na argumenty i racjonalizm wygrywa. Ale minie jakiś czas i znów przyjdzie myśl i wkręca się we mnie i kilka dni z głowy zanim znów wygram. A co jeśli kiedyś przegram?

×