Na podobne stany psychiatra kiedyś mi przepisał xanax, żebym brał doraźnie w razie potrzeby. Recz w tym, że jakoś nie czułem potrzeby poza paroma razami. To wszystko tylko projekcja naszej głowy, ja sobie zawsze zadawałem w takich momentach parę pytań typu: Czy coś sprawiło, że zaczął się atak? TAK. Czy faktycznie dzieje się ze mną coś złego czy to tylko wynik nakręcenia się?.. i tak dalej. Okazywało się, że nic się nie dzieje tylko umysł zaczął znów płatać figle. Zawsze musiałem trochę odczekać aż się uspokoję, tak min. 2h ale to mijało. To ZAWSZE mija. Najdłużej to 3 dni chodziłem w takim stanie jak rodzice wyjechali z domu a ja byłem świeżo po operacji w szpitalu i oczywiście spanikowałem, że będę musiał tam wracać i nikt mnie nie zawiezie
Poza tym sercowo to już klasyka, kiedyś wybrałem się na spacer do lasu i w połowie drogi musiałem się położyć, bo bym padł. Tak się nakręciłem szybszym biciem serca... Myślałem, że umrę w środku puszczy i nikt nie już nie znajdzie. Wiesz co pomogło? Częstsze chodzenie na spacery Aż w głowie zaskoczyło, że szybszy puls to nie nadchodząca śmierć tylko naturalna reakcja organizmu na wysiłek