Czesc wszystkim - moja historia, po 10 latach leczenia SSRI ktore z dolkow wybijaly mnie w stan permanentnej hipomanii, trafilem na psychiatre ktory w koncu wlasciwie mnie zdiagnozowal - bipolar 2 z czesta zmiana faz.
Moje dolki i gorki okreslam jako srednie - nigdy nie bylem w szpitalu, nie mialem mysli samobojczych aczkolwiem
nie jestem w stanie funkcjonowac zawodowo i emocjonalnie (mam anhedonie, problem z napedem, libido, etc). Od 4 tygodni biore Lamo, zwiekszam +25 mg co tydzien. Do 75mg bylo coraz lepiej (dalej daleko od idealu ale czulem ze trend byl pozytywny), przy zwiekszeniu do 100mg 10
dni temu nastapilo pogorszenie, mam naprzemiennie dolek i pobudzenie co 3 dni (wieksze niz przy 75mg). Narazie jakos daje rade (bez benzo ktorego nigdy nie bralem). W piatek mam wizyte u lekarza, nie wiem co myslec - czy czekac az 100 sie ustabilizuje czy raczej zasugerowac zejscie do 75mg? Biore w dwoch dawkach po 50mg. Dodatkowo mala dawka Kettrel na sen (25mg).
pozdro!