Witajcie, od bardzo dawna podczytuję wpisy na tym forum, ale przyszedł moment, że i ja muszę się wygadać, tym bardziej, że mam kolejną "schizę" czy też "wkręt".
Od ponad trzech lat mam zdiagnozowane zaburzenia lękowe a kiedy na raka zmarła moja teściowa, z którą mieszkałam i widziałam jej agonię przeszło to w nerwicę natręctw, głównie na punkcie zdrowia, a raczej chorób...
W tamtym czasie szybko ten lęk zdusiły w zarodku leki, ale kiedy po roku je odstawiłam wszystko wróciło ze zdwojoną siłą, tym bardziej, że zaczęłam się bać, że mam raka jelita lub odbytu.
Cóż, miałam wiele objawów które pasowały i do raka i do hemoroidów, łącznie z ogromnym uczuciem parcia na odbyt, nieustającego... Uparłam się na kolonoskopię ale w moim stanie nie wytrzymałabym na kilkumiesięczne czekanie na nfz więc wyłożyłam 2 tysiące i po kontroli u gastroenterologa dowiedziałam się ,że mam dwa hemoroidy, krew i śluz na papierze to wynik ich podrażnienia a parcie jest na tle nerwowym i to co mi dolega to zespół jelita drażliwego i lepiej żebym została pod opieką psychiatry.
Jakiś czas był spokój, ale jakiś tydzień temu zobaczyłam w lustrze, że lewa pierś jest nieco większa niż prawa i się zaczęło. Oczywiście jedną pierś zawsze miałam większą, jak większość kobiet, bo nie jesteśmy symetryczni, ale mój umysł juz się nakręcił. Pomijam fakt, że usg piersi miałam 8 miesięcy temu... natomiast ja zauważyłam niemal wszystkie objawy raka piersi z wyjątkiem guza bo go nie czuję, pod pachami też okej. Moja nerwica osiągnęła apogeum wczoraj rano, kiedy wydało mi się że moja bluzka od piżamy jest wilgotna w okolicy prawej piersi. No i się zaczęło sprawdzanie... cały dzień ściągałam i oglądałam miseczki biustonosza, ściskałam brodawki, no podręcznikowa nerwica z kompulsjami ! Oczywiście żadnej plamki nie zauważyłam, mój mąż ( który ledwo już znosi moje natręctwa ) zapewnił mnie również, że nie widzi żadnych plam...
Moi drodzy, tak się nie da żyć... mi nie pomagają leki, nie pomogła nawet terapia poznawczo-behawioralna... czasem mam ochotę zamknąć się w psychiatryku, może tam by mi pomogli...
Długi wpis,ale prawdziwy.