Hej.
To mój pierwszy wpis, więc z góry wybaczcie ewentualne faux pas.
Przez kilka lat brałam Escitalopram - 10 mg, potem 15 mg. Czułam się na nim świetnie, w końcu miałam wrażenie, że mogę żyć. Przeprowadziłam się sama za granicę, świetnie sobie radziłam. Po czym nagle, w połowie 2022, miałam wrażenie, że lek przestał działać. Wróciły lęki przed wychodzeniem z domu, fobia społeczna, napady paniki. Nagle nie byłam w stanie prowadzić auta, jeździć do pracy. Nie wiem, czy to wina tego, że Esci brałam długo, czy na przykład skutek przymusowej pracy z domu przez dwa lata covidu.
W pierwszym kroku moja pani psychiatra zaleciła dodanie pregabaliny do escitalopramu. Niestety nie działała ona na mnie dobrze - miałam wrażenie "mgły" przed oczami czy wrażenie braku równowagi, nie mogłam się skoncentrować, bardzo ciężko mi się prowadziło auto. Po konsultacji, odstawiłam pregabaline.
Później przyszła kolej na sertraline (zamiast escitalopramu). Biorę dawkę 50 mg od początku lutego 2023, czyli dokładnie dwa miesiące. Nie czuję, żeby mi ten lek jakoś pomagał, natomiast cały czas mam mdłości. Dodatkowo po kilku godzinach od przyjęcia leku codziennie męczy mnie biegunka. Z powodu tych skutków ubocznych jeszcze bardziej boje się wychodzić, niż przedtem.
Przeczytałam dużą część tego wątku, wiele osób pisało, że w ciągu 3-4 tygodni skutki uboczne powinny minąć, natomiast u mnie cały czas się utrzymują. Nie pamiętam, żebym na esci miała jakieś problemy, więc myślę, że mój organizm nie jest jakoś przesadnie wrażliwy.
Kolejną rozmowę z panią psychiatrą mam za tydzień i zastanawiam się co zrobić... Wiem, że potrzebuję wiekszej dawki sertraliny, aby pomogła mi z lękami, ale co jeżeli oznaczać to będzie i większe mdłości? A może powinnam wrócić do Escitalopramu, skoro czułam się na nim dobrze? Tylko dlaczego nagle przestal działać? Nie wiem, w którym kierunku iść. Czy jest szansa, że skutki uboczne sertraliny jeszcze znikną, czy skoro utrzymują się od 2 miesięcy, to już zostana?
Dzięki z góry za podzielenie się Waszymi doświadczeniami!