Witam, chciałbym zapytać czy warto w ogóle starać się o świadczenie rehabilitacyjne.
Jestem na zwolnieniu lekarskim od 18 listopada, jest ciągłość do tej pory, stwierdzone zaburzenia lękowe, dorastanie w dysfunkcyjnej rodzinie, leczenie mało pomaga, niedawno dowiedziałem się że mam prawdopodobnie nadczynność przytarczyc (nie mylić z tarczycą, jestem w trakcie diagnostyki) endokrynolog stwierdził że to może być przyczyna większości moich objawów a na to nie ma leków, jedynie operacja. Ciągłe bóle brzucha i inne objawy problemów z przewodem pokarmowym (badanie wodorowo-metanowe potwierdziło SIBO) z badań wyszła też krew utajona w kale i czekam na kolonoskopie. Jestem chroniczne zmęczony, wybudzam się w nocy bez powodu, lekarz rodzinny wysłał mnie do szpitala na badanie bezdechu sennego które tego nie wykazało. Ciężko mi się funkcjonuje, mam problemy z koncentracją i pamięcią. Byłem dzisiaj na komisji ZUS po 4 miesiącach przebywania na zwolnieniu lekarskim i lekarz orzecznik podtrzymał zwolnienie. Pytanie czy warto się starać w moim przypadku? ktoś w ogóle dostał świadczenie rehabilitacyjne na nerwicę?
I jeszcze jedno pytanie, jak wygląda przyznawanie takiego świadczenia? znowu będę wzywany na komisję zus? czy lekarze orzekną decyzje po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną i informacje dostane listem do domu