Cześć wszystkim.
Proszę o poradę. Biorę parę lat asertin na stany lękowo-depresyjne. Zazwyczaj była to dawka 50mg, w tym ostatnie 2 lata na takiej dawce czułem się bardzo dobrze. Jakie pół roku temu zmniejszyłem dawkę do 25mg, bo po zimie chciałem odstawić już do zera asertin. Czułem się na tych 25mg dobrze, jak normalny ja. Niestety jakiś miesiąc temu przeżyłem lekkie załamanie nerwowe, dowiedziałem się czegoś co mocno mną wstrząsnęło (jak zostałem przez kogoś oszukany). Towarzyszyła przy tym cała masa negatywnych emocji i z dnia na dzień czułem się coraz gorzej, rozdrażniony, zły, smutny, częste napady lęku, spadł mi apetyt i pojawiła się niechęć do codziennych obowiązków.
Postanowiłem, więc wrócić do 50mg i dziś jest 11 dzień jak biorę tą dawkę. Niestety nie jest wciąż dobrze, najgorzej jest rano, wtedy lęki są straszne, rozdrażnienie towarzyszy mi praktycznie cały dzień, wziąłem trochę wolnego, bo nie jestem w stanie się skupić w pracy długo, mało jem i generalnie czuję, że chyba jest gorzej niż przed zwiększeniem dawki. Dziś może trochę mniejszy dołek mam, ale to uczucie napięcia psychicznego mnie wykańcza.
Czy to jeszcze efekty uboczne zwiększenia?
Poczekać jeszcze jakiś czas aż się ustabilizuje czy brać wyższą dawkę?
Już po prostu tracę nadzieję, męczę się strasznie. Miałem parę przebłysków, a poczułem się wyluzowany, tak jakby napływ serotoniny, ale to było wszystko krótkotrwałe.
Proszę o poradę, bo zaczyna brakować mi już cierpliwości i sił. Pozdrawiam