Jest też taka technika że nie obchodzi nas świat, co się na nim dzieje, ale interesuje nas jedynie właśne miasto, własna dzielnica, własny dom, w końcu własny pokój.
A jeśli chodzi o lęki związane z wojną. To jeśli mowa o wojnie od razu w głowie pojawia się depresyjne pytanie "po co żyć?"
i szuka się odpowiedzi na ten temat, co jest po śmierci i tak dalej. Ja sobie tak wymyśliłem przez to że "Ja" jest iluzją ;] (z buddyzmu ). Poprostu za dnia masz świadomość, i sobie żyjesz. Idziesz spać, nic ci się nie śni także nie ma tam nic co mógłbyś świadomie odczuwać, nie jest to kolor czarny, ani biały. To jest NIC, pustka. Czyli coś czego nie można sobie wyobrazić bo tego nie ma :]. A to że "Ja" jest iluzją. No to tak. Te "Ja", ta świadomość istnienia jest ograniczona tylko tym że jesteśmy czegoś świadomi lub nie. To pesymistyczne. Że trzeba się pogodzić że jesteśmy tylko mózgiem. Który czasem się budzi do świadomości i działa według tego co ma zapisane w pamięci. I wtedy pojawia się kolejne trudne pytanie, po co zyć, po co cierpieć na tym świecie jak można by "Nie być". Cały świat mógłby nie istnieć i nie miało by to większego znaczenia. Jest czy go nie ma. Ja oczywiście nie umarłem więc nie wiem jak jest po śmierci :]. Biorąc pod uwagę sen, śnią nam się sny, mogą one być projekcją umysłu, niektóre pamietamy niektóre nie, bo nie zapisują się do pamięci.
Kurcze, te lęki zmusiły mnie do tej filozofii.
Więc można znaleźć sobie hobby i rozwijać się, albo dumać nadal nad tym czego się nie dowiemy.
Niesamowitym pozostaje fakt świadomości. Nie da się jej opisać. Poprostu mamy jakieś doznania, ego to my, i odbieramy je.
Myślałem też że jesteśmy poprostu robotami, tak że skomplikowanymi nieco bardziej niż te które produkują ludzie. Wszystko jest tajemnicą jakąś, więc czemu nie możemy jej poznać. Może po to by był sens żyć i dociekać prawdy.
No to tyle :]