Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lennka

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lennka

  1. Przeglądam to forum już od wielu lat. Najbardziej lubię te wątki, gdy piszecie, jak walczycie z problemami i idziecie do przodu. Sama mam bardzo niskie poczucie własnej wartości i mała wiarę w siebie. Zawsze tak było. Gdy byłam dzieckiem, mama mi powtarzała, że nie warto się wychylac, lepiej siedzieć z boku i mieć spokój. Dopóki nie wyprowadziłam się z domu na studia, rzadko mogłam wychodzić z domu. Ciągle słyszałam jaką jestem nieudacznica, byłam bita, zdarzali się, że uciekałam z domu. W szkole uczyłam się bardzo dobrze, ale nigdy nie odzywałam się nie pytana. Znając odpowiedź na pytanie, wolałam je powiedzieć komuś z ławki, żeby odpowiedział, niż ja miałam się odezwać przy wszystkich. Problem zaczął mi trochę przeszkadzać w liceum, gdzie nie miałam żadnych znajomych. Walczyć z tym postanowiłam na studiach, kiedy wyprowadziłam się z domu. i szło dobrze , skończyłam studia , poszłam do pracy. Na początku Szło mi bardzo kiepsko. Strasznie się stresowałam i znowu przestałam się odzywać. Bałam się kogokolwiek o coś zapytać. Czasami siedziałam przy komputerze i udawałam , że coś robię, bo wstydziłam się powiedzieć , że już skoczyłam, co miałam zrobić. Mialam dużo szczęścia ,ze przedłużono ze mną umowę. Po prostu prezes nie miał czasu na rekrutację kolejne a moje stanowisko jeszcze bardziej zdegradowano. Po pół roku zaczęłam stawać się pewniejsza , po roku sporo awansowałam. Po kolejnych miesiącach dostałam samodzielne stanowisko. Zaczęłam robić spore pieniądze dla firmy. Uwierzyłam w siebie i to że mogę rozwijać się. Że ta nieśmiałość minęła. Zmieniałam pracę i to był dramat. Znowu ten sam problem . Nie odzywałam się prawie do nikogo. Zwolnili mnie z powodu nieumiejętności pracy w zespole. Kolejna praca to samo, ale stamtąd mnie nie wywalili , tylko przez ponad dwa lata robiłam rzeczy, które mógłby robić dzieciak z podstawówki, ale chociaż dobrze płacili miałam tego dosyć i miesiąc temu zmieniłam pracę. Postanowiłam, że teraz się zmienie. Skończyłam własie 30lat. I wszystko miało być inaczej. Dostałam pracę w dużej korporacji, bardzo znanej firmie, na dość wysokim stanowisku. I tu znowu ten sam problem. Pierwsze dni były spoko. Ale im dalej , tym moja wiara w siebie spada do zera. Byłam już na paru spotkaniach , na których mało się odzywam. Kiedy mam się o coś kogoś zapytać , głos zaczyna mi drżeć, zaczynam się jąkać, mieszają mi się słowa. Na spotkaniach boję się odezwać, kręci mi się w głowie, nie rozumiem co się do mnie mowi. Najlepiej jakbym siedziała w kącie i tylko słuchała. Mam coraz więcej obowiązków, i gdy nie wiem , jak coś zrobić boję się kogoś o to zapytać. I nie wiem czemu. Zastanawiam się nad tym. Oni przecież wiedzą, że nie muszę wszystkiego umieć , nie będą się śmiać , krzyczeć itp. Nie wiem, czemu tak mi się dzieje. Chodzimy razem na obiad i ja nie wiem, o czym gadać. Siedzę cicho. Chciałbym coś powiedzieć , i nie wiem co. Jestem bardzo spięta . Muszę zacząć wychodzić z inicjatywa, rzucać pomysłami, które mam, ale wstydzę się panicznie coś powiedzieć przy wszystjich. Wracam do domu, to całe napięcie opada, a ja się zastanawiam, czemu się tak zachowuje. Analizuje to co było i nie mam pojęcia , co spowodowało wtedy, że sie nie odzywam. Życie prywatne układa mi się. Mam faceta, z którym jestem szczęśliwa, planujemy przyszłość . A ja zamiast go szanować , wyżywam się na nim. Wszystko te negatywne emocje przelewam na niego. Potrafię obrazić się, nakrzyczeć na niego bez powodu. Jestem tego świadoma, przepraszam go, on wybacza i za jakiś czas to samo. Potem idę do pracy , jestem tam cicha myszka, wracam do domu i odreagowuje na nim. Najdziwniejsze jest to, że mój facet, rodzina , czy najbliżsi znajomi, nigdy nie powiedzieli by , że borykam się z takim problemem. Przy najbliższych jestem dusza towarzystwa, ciągle uśmiechnięta, nie boje się mówić. Na studiach byłam u psychologa i psychiatry z tym problemem. Przez dwa lata bralam psychotropy i nigdy więcej nie chciałbym do nich wrócić. Spotkania z psychologiem pomogły mi. Lek przed ludźmi zmniejszył się, ale nie zbudowalam pewności siebie. Wtedy borykałam się jeszcze z odczuciem odrealnienia w sytuacjach społecznych. Udało się z tego wyjsc. Obydwoje powiedzieli , że nie miałam wtedy depresji, i ze to nie były żadne fobie, bardziej nerwica i chorobliwie niskie poczucie wartości. Czy jest ktoś , komu udało się po 30 zbudować prawie od zera poczucie wartości? Dużo czytam na ten temat, oglądam różne nagrania , próbuje pracować na sobą i wcale nie jest lepiej .
×