Witam,
jakby to powiedzieć jestem jednym z bohaterów tego wątku - mężem autorki.
Może nie powinienem tego czytać ale to w końcu publiczne forum i każdy to może przeczytać. Nie chcę tu nikogo oskarżać ani tym bardziej się usprawiedliwiać, co zostało napisane już jest i się to nie odstanie. Moja małżonka już wie że to wszystko przeczytałem, także to że wiem kim jest ON.
W tym co Ania wyżej pisze jest trochę prawdy, nie byłem idealnym mężem ale za Anią poszedłbym w ogień i dał się pokroić. Chyba nie zasłużyłem na to co sie stało, szczególnie że ostatnie miesiące starałem się aby naprawić i uratować nasz związek. Ale im sie bardziej starałem tym były wieksze pretensje i oczekiwania. Ostatni miesiąc to koszmar - już wiem dlaczego, szkoda że Ania nie skorzystała z żadnej rady którą tu uzyskała - ale Ona wie zawsze wszystko najlepiej. Ja 35 letni facet płakałem nie mogąc wytrzymać tych ciągłych kłótni i pretensji.
Wiele osób udzieliło tu wielu dobrych i cennych rad, dlatego teraz prosze o radę da mnie.
Co ja mam teraz zrobić ?
Czy starać się ratować ten związek i iśc na terapię ?
Nie wiem czy jestem w stanie wybaczyć to co mi zrobiła, szczególnie że jej to kompletnie nie wzruszyło że ja wiem, wręcz próbowała jak zwykle obarczyć mnie winą za to.
---- EDIT ----
Dodam jeszcze że nie chcę związku za wszelką cenę ale bez miłości, a Ona już mnie nie kocha o ile kiedykolwiek tak było.