Okazało się, że w pracy mam cholernie toksyczne osoby - które zgrywały jak najmilsze.
Wyszlo na jaw, że jedna z tych osob psuje mi reputację za plecami wygadując o mnie niestworzone historie. Nastawia innych przeciwko mnie. Nie tylko w pracy ale poza! Psuje mi opinię w mieście!
Jestem załamana pdłością ludzką.
Niektorzy w pracy mówią, ze wiedzą, ze ta osoba jest bezwzględna..
Ale co z tego jeśli inni, którzy mnie nie znają uwierzą temu czlowiekowi? Tym bardziej, ze ten psychol potrafi oczarować ludzi przymilaniem się.
Jest to osoba,ktora była dla mnie przemiła i ktorej nie posadzilabym o intrygi, oszczerstwa i taką podlosc. Dodam, ze dyrektor ma świadomosc tego co wyprawia ta osoba (że nie pracuje, że zamiast tego zajmuje się plotkami itd) ale w wielkim uproszczeniu: dyrektor jest bliskim znajomym matki tego człowieka.
Jestem spięta, kręci mi się w głowie, płaczę, bo mam wszystkiego dosyć.
Dziś zaczęłam żałować, że nie mam znajomych..
Takich PRAWDZIWYCH przyjaciol. Choćby jednego.
Jestem otoczona ludzmi ale czuję się samotna.
Mam paranoję myśląc o tym jak fałszywi są ludzie i jak łatwo można kogoś niszczyć.
***
A jeszcze na koniec do tego wszystkiego: nie mogę uporać się z tym, że rok temu zostałam odrzucona przez kogoś w kim byłam zakochana.
Byłam na kilkunastu sesjach terapeutycznych - ale wciąż nie potrafię zapomnieć o tej osobie mimo że minął rok i dwa miesiące. Trochę mnie to niepokoi, bo to dużo czasu. Nie potrafię zainteresować się nikim innym. Proszę doradzcie mi jak mogę zapomnieć o osobie, ktora wprost dała do zrozumienia, ze nie chce kontaktu. Bo jak widać - czas w tym wypadku nie zagoił ran. To nadal boli a ja chcialabym ulozyc sobie zycie. Jestem załamana tym wszystkim.