Witam serdecznie !!
Cóż za ulga, kiedy okazało się, że nie tylko ja zmagam się z moim kłopotem. Było źle, a z dnia na dzień jest coraz gorzej. Boję się, że niedlugo nie będę w stanie w ogole wyjść z domu. Od razu po przekroczeniu progu zaczynają się myśli, że muszę iść do toalety. Nie mogę się ich pozbyć, stłamsić ani poradzić sobie z nimi :(
ide na tramwaj do pracy, zaczyna się...zaczynam się trząść, pocić, zastanawiać, czy w ogole mam do niego wsiadac ..a im dalej odjeżdżam od domu, tym zwiększa się chęć "kupki" ;) i tak dzien w dzien...a przecież musze się jakoś dostać do pracy :( czesto biegam po centrum, gdzie są toalety, ale kiedy już dobiegnę do WC, zdarza się cud...odechciewa mi się . Lecz kiedy wrócę na przystanek, problem wraca, najgorzej jest, kiedy jadę tramwajem lub autobusem :(
boję się jechać do i z pracy, że zdarzy się kiedyś tragedia :( a nawet jakbym wysiadła, to w większości miejsc nie ma nawet krzaków i gdzie pojde ;(
naprawdę nie mam pojęcia jak sobie radzić, jak przekonać mozg, by nie kojarzył wyjść z domu z potrzeba pójścia do toalety ;((