Witam nie wiem czego oczekuje piszac to wszystko , chyba zwyczajnie musze sie wygadac. Jeszcze czas swiateczny który mnie dobija ... Od 2 lat choruje na depresje jestem pewna ze za młodych lat przechodziłam depresje ( mialam myśli samobojcze i proby okaleczań ) Rodzice nic nie zauwazyli bo sie mna nie interesowali. Zawsze byłam cichym , spokojnym i bardzo grzecznym dzieckiem w przeciwienstwie do mojego brata z nim były problemy ale to on był ulubionym dzieckiem to co chciał wszystko miał i go wspierali zawsze mowili ze on bedzie kims a ja nikim wiadomo. .Najwazniejsze że brat miał szacunek rodzicow czego ja nigdy nie mialam , on mial wszystko ja nie mialam nic.. oprocz tego mnie nie zauwazali , wyzywali , wysmiewali zawsze sie czułam gorsza wiele razy pytalam czy jestem z domu dziecka bo w to wszystko nie moglam uwierzyc dlaczego takie traktowanie..... a gdy mialam jakas sprawe lub problem to słyszałam zebym im glowy nie zawracała z tej sytuacji olewalam szkole i zaniedbywałam matematyke mialam duze problemy z matematyka i musial mnie ojciec uczyc ktory byl bardzo nerwowy i niecierpliwy obrywalam za to jak nie rozumialam po rekach i glowie bylam wyzywana od najgorszych dziecinstwo kojarzy mi sie ze z płaczem i nerwami i smutkiem. Zaluje ze wtedy nie skonczylam ze soba ! Ojciec usilnie chcial mi udowodnic ze jest cos nie tak ze mna chcial mnie wysłac do szkoly specjalnej chodzilam na testy sprawdzajace moj rozwoj naszczescie jakos przez nie przeszlam i zostawili mnie w szkole w ktorej byłam to było straszne Mama była bacznym obserwatorem nie potrafila sie sprzyciwic na moje tez miala problemy z psychiką. Brat widzac jaki maja stosunek do mnie zastraszał mnie i wykorzystywał mnie seksualnie do współzycia nie doszło ale zostawiło we mnie taki ślad ze z obecnym partnerem seks to nie jest przyjemnosc. Nie radziłam sobie z tym wszystkim i wyłączałam emocje i te dobre i te złe zylam jak robot od lat a od niedawna zaczeły mi sie właczac emocje przez psychoterapie... dlatego teraz taki horor przezywam..
6 lat temu zmarła moja mama , zyje zagranica z bratem i ojcem nie potrafie z nimi zyć ,przebywac i rozmawiac po tym wszystkim. Mialam 2,5 roku wypadek i do tej pory mam problem z noga to wypadek spowodował ze moja psychika runeła na nowo. Nie pracuje od 2,5 roku nie zajmuje sie niczym , wegetuje od lat a jak wczesniej sie za cos wzielam znalazlam sobie nowa pasje to zawsze slysze wyzwiska ojca to sie dzieje wszystko w glowie.. jak cos mi nie wychodzi odrazu i zawsze tak bylo ze co zaczelam to rzucilam. Boje sie tych wyzwisk.. Boje sie zycia.. Lęk mi caly czas towarzyszy.
Moje zycie nie ma sensu na kazdej plaszczyznie mojego zycia ja jestem uszkodzona od dziencistwa. A odkad właczylam emocje jest coraz gorzej mam mysli samobojcze kazdego dnia planowanie czuje ze jestem coraz blizej tego.. mam dosyc takiego zycia tego bolu nie wstaje z lozka juz od nie wiem kiedy.. Teraz bede zwiekszała leki silniejsze nie wiem czy chce zeby pomogly bo jesli pomoga i znowu bede miala zycie w zawieszeniu? po co takie zycie?
jak sobie poradzic z emocjami? czuje ze tone. Chodze na psychoterapie biore leki ale czuje ze mało co daje nie wierze juz ze cos sie zmieni. Przepraszam ze tyle pisze ale musialam z siebie to zrzucic czy jest osoba która miała takie problemy i wyszła? nie mam zadnej nadziej :(((((