Witam Was serdecznie, doszło do tego że szukam pomocy w sieci ale dzięki temu znalazłem ludzi w podobnej niedoli. Nie wiem dokładnie kiedy i z jakiego powodu ale dopadło mnie to samo. Każde wyjście z domu to dramat i gonitwa myśli, każdy wyjazd na wakacje zamiast sprawiać przyjemność zbliża mnie do paranoi. U mnie wygląda to tak, kiedy przebywam w tym swoim obszarze bezpieczeństwa mogę zapomnieć o WC i toalecie , mogę tak funkcjonować przez 2-3 dni i dopiero natura zapuka do drzwi prosząc o ubikację. Natomiast kiedy tylko ruszę się poza dom , choćby na spacer , mój lęk przed brakiem toalety pojawia się ni z gruszki ni z pietruszki i jest wprost proporcjonalny do odległości od domu. Najgorsze są swego rodzaju fale lęku które pojawiają bez przyczyny, bez sensu i w każdej chwili. Posiłkowałem się czymś w rodzaju dobrego wspomnienia w głowie , obrazu czegoś radosnego z mojego życia i może w niektórych sytuacjach to pomagało. Niestety ale obecnie zaczynam zamieniać się w skamielinę która woli egzystować w domu niż wychodzić do ludzi lub nawet głupiego sklepu. Byłem u psychiatry stwierdził nerwicę depresyjną która nawarstwiała się latami. Zapisał mi Mirtor, Mozarin, Sulpiryd Teva , Egzysta i na moją prośbę jakieś super wspaniałe tabletki Afobam które w sytuacjach podbramkowych miały dawać poczucie spokoju...GUZIK z tego. Po kilku tygodniach brania zmienił kilka leków ale zamiast poprawy dostrzegam tylko , że moje poczucie odbioru lęku jakby wzrosło. To coś w rodzaju prądu który pojawia się w całym ciele wskutek nawet najmniejszego bodźca z zewnątrz. Wystarczy że ktoś mi pstryknie palcami za uchem to dawniej reakcja byłaby dużo słabsza. Od niego trafiłem do psychologa który finalnie skierował mnie do dietetyka. Mam pierwsze spotkanie dopiero w przyszłym tygodniu i tylko w nim nadzieję. Nie wiem jak u Was ale u mnie coś jednak się dzieje w okolicy brzucha bo stale robię na żółto, jakby samą gliną. Chciałbym aby to wynikło z diety bo na głowę zbytnio nie podziałało, podobno nasz mózg tworzy oś nerwową z jelitami i żołądkiem i być może coś co myślimy że wychodzi z głowy może zaczynać się w brzuchu.