Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rottweiler

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rottweiler

  1. Cześć Niedługo przekroczę 30stkę. Ja do tej pory cały czas poświęcałem na utrzymanie się, żeby przeżyć chorując psychicznie - leki, wizyty, zdrowy styl życia, to wszystko kosztuje. Mam 33 lata i wiele z Twoich doświadczeń pokrywa się z moimi. Od ostatnich 6 lat zajmuje się trzeźwieniem, różnymi terapiami, biorę leki. Nerwica depresyjna / depresja, alkoholizm, bezsenność, ciągła gonitwa negatywnych myśli w głowie. Nie miałem kiedy zająć się sobą, a chciałbym wreszcie coś zrobić ze swoim życiem. Zrobić coś pożytecznego, konstruktywnego, dla innych, coś stworzyć? Zmienić może miasto, a nawet kraj, ukończyć jakieś dodatkowe kursy, a może studia. Na tym polu trochę się różnimy. Z jednej strony mam dobrą pracę i kompetencje, natomiast z drugiej obowiązki związane z prowadzeniem firmy generują we mnie mnóstwo stresu. Uzależnienie od pracy bilansuje się na zero lub ma na mnie w ogólnym rozrachunku negatywny wpływ. Mam pieniądze i mogę żyć na dobrym poziomie, ale co to daje? 75% moich lęków to lęki związane z problemami zawodowymi, niespełnionymi ambicjami, nadmiarem obowiązków i perfekcjonizmem. W tym problem, że nie mam (jeszcze) jasnej wizji, co bym chciał. To jest też powodem moich dołów - gdy myślę o jutrze, nie mam żadnego obrazu przed oczami... Moje obecne życie to taka "przyjemna" wegetacja. Taki oksymoron. Mam plany na jutro, kobietę i dziecko w głowie. Niestety, zryta bania i tak nie pozwala mi zaznać w życiu spokoju. Może więc te elementy i tak nie są w stanie zapełnić pustki w nas? Może należy szukać gdzie indziej? Nie raz łapałem się na tym, że wyznaczałem sobie cele, które miały zbliżyć mnie do szczęścia. Lepsze auto, remont mieszkania, dobre wakacje. Niestety sztorm wewnątrz głowy szalał i szaleje jak wcześniej. To nie ten kierunek. Ja osobiście najbardziej marzę o tym, żeby móc żyć chwilą i cieszyć się z drobnych rzeczy. Chciałbym bardziej cieszyć się z relacji z rodziną, dziećmi rodzeństwa czy swoim psem. Wegetacja, bo pozbawiona jest radości, tylko opiera się na zadaniowości - zrobić dobrze pracę, spać, jeść i tak w kółko. "Przyjemna", bo mogę sobie pozwolić czasem na jakiś dodatkowy zastrzyk czegoś od życia jak wyjście do kina, posiłek w restauracji, kawa na mieście ze znajomymi. Jeżeli wyjścia do kina czy posiłki w restauracji dają Ci radość lub jej namiastkę to może nie jest najgorzej. Sam nie potrafię skupić się na większej części filmu niż jego 25%. Mimo depresji i związanej z nią zmęczenia, zniechęcenia czuję (od dawna) potrzebę zmiany, walki, celowości. Czy to prawda, że z wiekiem ciężej się zmienić? Czy to osoby z depresją, mają z tym większy problem? Czy są wśród Was tacy, którzy dokonali zawrotnych zmian w życiu "późnej" młodości czyli tak 30-40? Ja walczę cały czas, nigdy nie miałem myśli samobójczych, próbuję różnych terapii i pomocy. Dlatego też założyłem konto na tym forum. Jedno jest pewne, nigdy nie możemy się poddać. Jeżeli chodzi o największy sukces to w moim przypadku było nim odrzucenie alkoholu. Może i nie stałem się szczęśliwy, ale ten ruch przynajmniej wyciągnął mnie ze środka najgorętszego kotła umieszczonego na samym dnie piekła
  2. Rottweiler

    Dzień dobry

    Cześć Wszystkim Mam 33 lata i cały bagaż zaburzeń psychicznych na plecach. Liczę na to, że na forum uda mi się znaleźć chociaż odrobinę ulgi. Jeżeli chodzi o sprawy pewne i zdiagnozowane to jestem trzeźwym (od 6 lat) alkoholikiem. Mam depresję / nerwicę depresyjną, natrętne myśli i skłonność do kompulsywnych zachowań. Cierpię na bezsenność. Biorę niewielkie ilości leków nasennych i przeciwdepresyjnych. Nie odczuwam w życiu zbyt wiele radosnych uczuć. Czuję się osobą zamkniętą w swojej własnej głowie, gdzie panują wyłącznie lęki, złe wspomnienia i czarne wizje. Większość czasu spędzanego między ludźmi tkwię w swojej głowie i rozpaczam nad krzywdami przeszłości i tymi, które spotkają mnie w przyszłości. Z plusów to całkiem dobrze funkcjonuję w pracy, spełniam się zawodowo oraz życiowo, robię to jednak "na resztkach paliwa". Nie miałem nigdy myśli samobójczych. Tyle na wstępie, idę pospacerować po forum. Pozdrawiam
×