Skocz do zawartości
Nerwica.com

Elderwind

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Elderwind

  1. Witajcie, Ostrzegam, że wątek będzie dość długi. Jest on dla mnie wstydliwy, mam 29 lat a jestem bardzo samotna. Mimo wszystko zawsze miałam małe grono koleżanek, ale teraz, mimo że ludzi jest niewielka garść tracę ich, przez co? No właśnie, nie wiem. Ludzie ze mnie rezygnują i mimo dwuletniej terapii z psychologiem i poruszaniu tych kwestii on nie wie, dlaczego. Twierdzi, że jestem normalną dziewczyną, która chce mieć po prostu normalnych znajomych. Ja wiem, że w wieku 29 lat powinny się liczyć w życiu inne rzeczy, ale mnie ten temat dręczy. I chciała bym o nim opowiedzieć. Podam przykłady: 1. Przyjaciółka w liceum - najbliższa mi osoba kiedykolwiek. Przyjaźń trwała 3 lata. Wspólne zainteresowania, muzyka, świetnie nam spędzało się czas, śmiechy do łez, tematom nie było końca. Spędzałyśmy razem weekendy. Ghosting bez słowa, chwilę wcześniej wspominała o nowych znajomych i wypadach z nimi w różne miejsca, po prostu odeszła do innych. Minęło 9 lat, ale nadal boli i ją pamiętam. Często mi się śni. Ona nie chce mieć ze mną kontaktu i nic wspólnego, niejednokrotnie próbowałam się odzywać ale bez skutku. 2. Następną przyjaciółkę poznałam przez pasje. Z początku znajomość była super, wspólne koncerty, wypady, zakupy, wszystko było okej. Potem przyjaciółka postanowiła założyć instagram jako modelka i od tego się zaczęło. To długa historia, ale zmieniła do mnie podejście. Byłam dla niej takim "przynieś wynieś", nawet nie oznaczała mnie nigdzie na zdjęciach, miałam wrażenie że mnie ukrywa. Ostatecznie po 4 latach zrobiła mi ghosting - dlatego że umówiłam się na sesję zdjęciową z jej przyjaciółką z instagramowego grona (z zawodu jestem fotografem). Dziewczyna potrzebowała sesji produktowej a gdy moja przyjaciółka to zobaczyła, na śmierć się na mnie obraziła i kontakt się urwał bez słowa. 3. Moja przyjaciółka od dzieciństwa. Kontakt miałyśmy niewielki, tak kawa raz do roku, ale wiadomo, łączyło nas dzieciństwo. Przyjaźń została urwana, gdy po wspólnym biznesowym projekcje obraziła się gdy... Nie otrzymała ode mnie za darmo tyle produktów (zdjęć) ile ona sobie życzy, tylko tyle ile ja oferuję, że tak powiem, "w standardzie". Jej argument brzmi "gdy byłyśmy młode, zawsze robiłaś mi mnóstwo zdjęć za darmo, było tego bardzo dużo a teraz nie chcesz. Dlaczego teraz ma nie być." To były jej najdelikatniejsze słowa. Wyrzuciła mnie jak śmiecia, mimo że prosiłam o rozmowę, pojednanie się. Pytałam, czy chce skreślić 26 lat znajomości. Zero kontaktu, a nasze domy są na jednej ulicy. 4. Ostatnia sytuacja to sytuacja która wydarzyła się niedawno i cholernie mnie boli. Przyjaźniłam się z tą osobą od gimnazjum. Miała bardzo ciężko w życiu. Od lat miałyśmy fajny kontakt, wspólne szkoły, potem wspólne mieszkanie, znała mnie najlepiej jak nikt. W liceum oczywiście poznałam ją z moją przyjaciółką z pkt.1. Była zapraszana na wszystkie moje urodziny, imprezy, imprezy rodzinne, zapoznawałam ją z moimi znajomymi na każdym etapie mojego życia. Miała u mnie drzwi otwarte zawsze, kiedy tylko chciała. Rok temu dowiedziałam się, że ona ma swoich znajomych, swoje przyjaciółki które skrzętnie przede mną ukrywała, nawet nie zostałam zaproszona na jej urodziny. Jej argument? "Bo jak oni zobaczą Ciebie, to zostawią mnie i będą woleli zadawać się z Tobą". Miała kompleks wobec mnie, bo jak sama uważa, jest mniej ode mnie atrakcyjna i kontaktowa, nigdy nie miała partnera. Powodem rozstania tu było niedomówienie. Ja powiedziałam jedno słowo nie takie, jak ona to zrozumiała, żałowałam tego, ale to nie było nic osobistego o niej, jej rodzinie, majątku, głupia sytuacja z dnia codziennego. Byłyśmy wypite. Napisała, że rano sama mnie za tą kłótnie przeprosi ale już od następnego dnia sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Pisałam, prosiłam, chodź wyjdźmy na kawę, porozmawiajmy. Odezwałam się do niej również po pół roku, znów z prośbą o spotkanie. Miałam jeszcze jej ubrania. Kazała je wyrzucić i przestała mi odpisywać. To najważniejsze sytuację, bo było tego więcej, od samej podstawówki byłam wystawiana do wiatru, oszukiwana. Mimo tego, że starałam się zawsze dla tych ludzi, zostałam porzucana jak rzecz. Ludziom bardzo łatwo było mniej skreślić mimo wspólnych długich lat. Nie mogę tego zrozumieć i jest mi bardzo przykro. Jak opowiadam osobom postronnym, to mówią, że można pomyśleć że to ze mną jest coś nie tak. Nie dziwię im się. Jednak zawsze starałam się być w porządku, uczynna, pomocna, wiadomo ja również mam swoje wady, jestem tylko człowiekiem ale zawsze chciałam komunikacji, wyjaśnienia, porozmawiania - co jest nie tak. A zostałam wyrzucana, odtrącana. W moim wieku poznanie nowych koleżanek graniczy z cudem, bardzo podziwiam ludzi, którzy trzymają swoje wieloletnie znajomości, spotykają się aktualnie i udaje im się to. Mi chyba nie jest to pisane...
  2. Witaj Autorko, Natrafiłam na Twój wpis i postanowiłam na niego odpowiedzieć, choć nie wiem czy to przeczytasz, wątek założony dwa lata temu... Jestem w podobnej sytuacji i czytając Ciebie czułam, jakbym czytała o sobie. Mam 28 lat, także jestem bardzo samotna i nie mam praktycznie żadnych koleżanek. Od dzieciństwa to ja latałam za ludźmi, przyjaciółki mnie zostawiały gdy pojawił się ktoś ciekawszy, nigdy żadnej na mnie nie zależało. Ja zjeździłam trochę świata, pracowałam, ale też nie mam żadnych osiągnięć, przez te wszystkie lata było kilka znajomości które mimo moich szczerych intencji kończyły się, często byłam oszukiwana, pozostawiona na koniec. Czuję się jak nieudacznik, taki ostatni na końcu na którego nikt nie zwraca uwagi. Co prawda miałam różne związki z chłopakami, ale jeżeli chodzi o przyjaźnie, koleżanki to była to jedna wielka katastrofa. Również mieszkam w bardzo małym mieście i mogę się odezwać tylko do mamy. Nie mam żadnej rodziny. Nikt do nas nie przychodzi, nie mam żadnego rodzeństwa, kuzynostwa, zawsze od dzieciństwa byłam cholernie samotna i wręcz pazurami musiałam się starać o jakieś znajomości a i tak finalnie każdy miał inne towarzystwo a ja zostawałam sama. Mam swoje pasje, doświadczenie w pracy, dbam o siebie, a czuję jakby cały czas los odbierał mi ludzi dosłownie po kolei jednego za drugim. To nie jest też tak, że nigdy nic mi się nie udało i nie dało uśmiechu, jednak jestem kompletnie samotnym człowiekiem. Jakbyś chciała się zapoznać, porozmawiać o wszystkim, chętnie się z Tobą spotkam czy porozmawiam przez internet. Twoja sytuacja jest uderzająco podobna do mojej, może byśmy się zrozumiały...
×