Skocz do zawartości
Nerwica.com

mgemigie

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

396 wyświetleń profilu

Osiągnięcia mgemigie

  1. mgemigie

    Czy to DDA?

    Hej, bardzo dziękuję za szczerą odpowiedź. Potwierdza się to co czuję, że nawet jeśli to nie DDA to jest to problem, który wymaga specjalisty. Jakiś czas temu trafiłam na artykuł o DDA i to było jak zapalona żarówka nad głową.. wiele rzeczy zaczęło układać się w całość ale mam świadomość, że pod wpływem uczuć mogę nie być obiektywna. Później zaczęłam przeglądać fora i trafiłam tutaj Nie wiem jak dotrzeć do M. sama jadę już na oparach. On ma już te dobre dni a ja jeszcze żyję ostatnią kłótnią..
  2. mgemigie

    Czy to DDA?

    Od jakiegoś czasu śledzę to forum pełne krzywd i bólu ale też cichych bohaterów i mądrych rad. Może znajdzie się ktoś kto mi doradzi, pokieruje lub po prostu wyprowadzi z błędu - za co będę bardzo wdzięczna. M. jest synem alkoholików. Z opowieści wiem, że piją od dawna i najpierw piła matka ( zadłużała się, okradła M. , sprowadzała nawet bezdomnych na libacje) a później dołączył do niej ojciec. Trwało to kilka lat.. Później przyszła eksmisja do lokalu socjalnego, ojciec się trochę ogarnął, pracuje. Matka jest na rencie. Obecnie piją dalej ale już nie w takim extremum. M. wyprowadził się przy pierwszej okazji ale utrzymuje z nimi kontakt sporadyczny, od czasu do czasu ich odwiedzi ale nie spędza razem świąt, imprez itp.. To tak w wielkim skrócie.. M. to na prawdę serdeczny, sympatyczny facet, na pierwszy rzut oka nikt by złego słowa nie powiedział ale przy bliższym poznaniu .. M. nie rozmawia o uczuciach czy emocjach. Jest cichy i wycofany. Nie robi planów na przyszłość, nie mówi o swoich potrzebach, pragnieniach. Nie odzywa się nie pytany. M. się na wszystko zgadza, nie proponuje alternatywy, nie realizuje swoich pomysłów, marzeń- tkwi w zawieszeniu. Żyje dniem dzisiejszym. Praca, dom, czasem jakieś spotkanie ze znajomymi. Jednocześnie gdy tylko jest tam gdzie jest alkohol- impreza rodzinna, wyjście z przyjaciółmi, cokolwiek.. zaczyna błaznować, zwracać na siebie uwagę, sypie żartami, dusza towarzystwa - totalna zmiana frontu. To aż razi bo widzimy, że to jest jakby "nieszczere" ale jednocześnie silniejsze od niego. Czasem mam wrażenie jakby czuł się odpowiedzialny za dobry nastrój otaczających go wtedy ludzi.. Gdzie sam nie pije alkoholu. M. nie znosi niespodziewanego dotyku.. wzdryga się, obrzydza go, potrafi odskoczyć lub odruchowo odgonić ręką.. i obojętnie czy to jest położenie ręki na ramieniu, poklepanie po plecach czy przytulenie się czy zdjęcie włosa z koszulki. Widząc to od razu ma się wrażenie, że coś jest nie tak.. ale nie mam wiedzy czy był bity lub molestowany.. kiedyś go o to zapytałam to unikał odpowiedzi- ale nie wiem czy unikał bo cos się wydarzyło, czy zbywa pytanie jak zwykle. Sam nie przytula, nie całuje, nie dotyka. Co jakiś czas M. popada w marazm, nic mu się nie chce, wychodzi tylko do pracy, jeszcze bardziej się zamyka w sobie, wszystko mu "wisi". Ogarnia tylko siebie i resztę ma w poważaniu.. widać to w jego zachowaniu i emocjach. Staje się opryskliwy, zaczyna być chamski do swojej partnerki, szuka kobiet w internecie, porno, erotyczne czaty z koleżankami z pracy i kłamie, kłamie prosto w oczy- przy niezbitych dowodach- ale i w błahych sytuacjach, nawet wtedy gdy nie groza mu żadne konsekwencje. (Mam wrażenie, że potrzebuje adrenaliny, postawienia sytuacji na ostrzu noża jakby za długo było dobrze.. nie wiem jak to określić.. jego życie nie jest nudne- po prostu nie ma w nim przemocy, alkoholu, jest spokój i pewna przyszłość. ..) Zazwyczaj kończy się to tym, ze dowiaduje się o wszystkim partnerka, jest kolejna rozmowa, płacz po każdej ze stron i obietnice, że to nic nie znaczy i się już więcej nie powtórzy.. M. siedzi jak dziecko ze spuszczona głową, zacięte by nic nie powiedzieć. Jednocześnie zaczynam się zastanawiać czy to już nie manipulacja z jego strony bo przecież takich rozmów było już wiele.. Później znowu staje się spokojny i wydaje się, ze jest dobrze. Chciałabym mu pomóc stąd mój post. Tak, jestem jego partnerka od 4 lat.. tylko ze już tracę siły ... nie znoszę tych jego złych dni.. staram się być wtedy spokojna, nie robię awantur- staram się z nim rozmawiać o uczuciach o przekraczaniu granic i nakłonić by porozmawiał ze mną lub z kimkolwiek i się otworzył nawet w małym stopniu. Moja rodzina go wspiera, ma więź z moimi rodzicami i może na nich liczyć.. mówi do nich mamo i tato.. Widać jego radość kiedy spędzamy święta razem... ma dom... Czasem mam wrażenie, że gdybym się schlała i zrobiła awanturę to by na prawdę mnie posłuchał.. ale czy to jest metoda? przecież od tego uciekł.. Od wczoraj znowu ma te gorsze dni.. Ktoś zasugerował, ze szukam usprawiedliwienia, ze on mnie nie kocha i jest ze mną z wygody ale widać, że to nie to.. w te dni "kiedy się zapomni" jesteśmy na prawdę szczęśliwi.. M. ma błysk w oku, radość bije od niego z daleka.. to daje mi nadzieje, ze M. może być szczęśliwy..
×