Skocz do zawartości
Nerwica.com

Regrepsa

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Regrepsa

  1. Mam podobnie, ale zako/cenzura/e się tylko w miłych dla mnie osobach z którymi już nawiążę pewną relację, dodatkowo wiem, że nic z tego nie będzie. Nie pragnę być w związku, mieć ślubu, ani nic takiego, ja pragnę głównie rozmowy, obecności i dotyku(głównie przytulenie), serio, spotykanie mojego obiektu westchnień daje mi wielką energię, radość i zamglenie mózgu przez co najmniej 3 dni. Pomimo tego czasami myślę sobie, że ma dziewczynę, że przedstawia mi ją i ja się cieszę jego szczęściem. Nie mam pojęcia czy to zalicza się do głodu miłości ze spektrum DDA, DDD i czy w ogóle do zauroczenia (ale inaczej nie odczuwam miłości). Dodam, że też miałam sytuację z koleżanką, która była les i ja też sobie to wkręciłam haha, ( 2 razy ;')) Jest to okropnie męczące, nie ma roku w którym nie ''walczyłabym'' ze swoim mózgiem odnośnie uczuć do kogoś... Szkolne czasy były najgorsze, pani przesiadała do chłopaka/dziewczyny i co? Zakochanie gwarantowane i weź się tu skup na lekcjach... Ogólnie jedno zauroczenie kończy się następnym, chyba, że przez dłuższy czas nie mam kontaktu z nowymi ludźmi, to wtedy mam zastój a tak to co zmieniam szkołę, to mam nowy obiekt, który lata mi po głowie przez cały szkolny okres. Jak nie będę z tym obiektem gadać, zauroczenie umiera, jeżeli jednak obiekt chce nawiązywać kontakt, zauroczenie staje się silniejsze, przez to jednocześnie przeklinam miłe pogawędki z obiektem i cieszę się jak głupia, że taka pogawędka miała miejsce. Czy to jest głód miłości? Czy to jest coś normalnego? Spotkaliście się z czymś takim? Proszę, dajcie znać, teraźniejszy obiekt wychodzi po za szkolną ławkę (spotykamy się randomowo na mieście) chciałabym być jego dobrą koleżanką, ale jak, jak zauroczenie lata po głowie?
×