Cześć wszystkim,
Chciałabym się z Wami podzielić moimi wrażeniami z tego oddziału. Byłam na nim 1,5 miesiąca, zrezygnowałam. Odradzam udanie się tam w okresie pandemii, ponieważ jedyne wyjścia na zewnątrz to pół godziny dziennie spaceru z opiekunem i tylko w grupach, ponadto nie ma odwiedzin ani przepustek i większość zajęć jest odwołanych. Jedyne zajęcia jakie są to psychorysunek i dla chętnych biblioterapia, inne zajęcia pacjenci muszą sobie organizować sami, np. fitness, karaoke, oglądanie filmów, gotowanie. Zajęcia te prowadzą pacjenci. Na mnie izolacja i brak możliwości wychodzenia na spacer kiedy się chce była nie do zniesienia, myślałam że zwariuję i czułam się jak w więzieniu. Być może gdybym udała się tam w innym okresie niż teraz w pandemii to dałabym radę. Z minusów jeszcze - szybko odstawiają leki do zera. Brałam 3 leki i każdy był odstawiany po tygodniu. Od lat cierpię na bezsenność i bez leków nie śpię w ogóle. Odstawienie leków doprowadziło do tego, że nie spałam 5 nocy z rzędu i ledwo trzymałam się na nogach. Był to jeden z powodów mojej rezygnacji. Jeśli ktoś jest silnym introwertykiem lub ma fobię społeczną będzie miał problem, ponieważ personel na siłę zmusza do integracji. Wystarczy, że raz zobaczą Cię oglądającego film w pokoju lub czytającego książkę i każą Ci z niego wyjść i się integrować. Ja od pielęgniarki usłyszałam, że mam postawę wyższościową wobec innych i że wykazuję niechęć do innych, bo czytałam książkę Ponadto personel się nie cacka, usłyszycie wiele brutalnych słów. Ja na jednej z rozmów z moją pielęgniarką usłyszałam np. słowa "w końcu stracimy do pani cierpliwość i się pożegnamy". Na samej kwalifikacji z panią ordynator usłyszałam, że się nad sobą użalam i że jak taka będę to nikt mnie nie będzie chciał. Potem zaczęła mnie przedrzeźniać mówiąc "ojejku jaka ja jestem biedna, nikt mnie nie kocha". Wyszłam stamtąd zaryczana. Natomiast po 1,5 miesiąca terapii po rezygnacji usłyszałam, że zmarnowałam ich czas i pieniądze podatników Jeśli macie jakieś pytania chętnie odpowiem