Skocz do zawartości
Nerwica.com

Haraldka

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Haraldka

  1. Tak, zapytam, czy jest taka opcja. Teraz jestem na etapie czytania o paranoi i o odnajdowaniu jej symptomów w moim życiu. Tego jest cała masa. Z jednej strony super, że to dostrzegam, a z drugiej przeraża mnie skala tego zjawiska w moim życiu Ja już dzięki terapii tyle zmieniłam w swoim życiu, tyle rzeczy dostrzegłam, że myślałam, że już mnie nic nie zaskoczy. A jednak... Ale najważniejsze to dostrzec, że coś jest do naprawy. Potem już z górki. Dzięki za zwrócenie mi na to uwagi!
  2. Dziękuję ci za szczerą odpowiedź. Cieszę się, że też tak to widzisz. Czyli że to paranoja i strach. Ja jestem silnie straumatyzowana. Miałam długoletnią depresję, ciągle siedziałam w domu i planowałam swoje samobójstwo. Ale po 5 latach terapii traum zaczęłam wychodzić do ludzi, znów pracować wśród ludzi i powoli cieszyć się życiem. Moja terapeutka, u której właśnie byłam 5 lat, od terapii indywidualnej poradziła mi terapię grupową. Abym właśnie w grupie pod okiem terapeuty mogła rozpoznawać lęki i dzięki temu pokonywać powoli moją fobię społeczną. Teraz niestety terapie grupowe są niemożliwe. Zaburzenia ze spektrum nie można wyleczyć, nie są kwalifikowane jako choroby. Oczywiście to są moje przypuszczenia jedynie, że on może to mieć. Ale jako nauczycielka przeszłam kilka szkoleń na ten temat, bo w szkole mamy kilku dobrze funkcjonujących autystów. I mi te szkolenia też otworzyły oczy, czemu jestem tak nieszczęśliwa w swoim małżeństwie. Mój mąż nie przytula mnie, nie umie mówić ciepłym głosem, nie rozumie moich emocji, ani emocji nikogo innego, ma problemy w wypowiadaniu się, nie zawsze rozumie, co się do niego mówi - bo jest w swoim świecie. To jest jedynie namiastka jego specyficznych zachowań. Wcześniej, kiedy miałam silną depresję nie widziałam tego.
  3. Bo życie z nim jest bardzo trudne, a nawet powoli niemożliwe. Podejrzewam, że ma zespół Aspergera, albo jaką inną odmianę ze spektrum autyzmu. Mamy dwójkę dzieci, ale ja mam wrażenie, że mam trójkę. Mąż po rozmowie ze mną szuka specjalisty, żeby móc się zdiagnozować. Był już wcześniej żonaty i jego była żona też go zostawiła, bo tak trudne jest z nim życie. On nie robi tego specjalnie, nie chce nikogo zranić. Po prostu nie widzi i nie rozumie emocji i potrzeb innych osób. Sam zauważył, że cos z nim nie tak. Często sam się dziwi, że nie widzi czy nie czuje wielu rzeczy, nie rozumie reakcji innych osób na jego słowa. Rozumie dobrze, czemu odchodzę. Będzie mi nadal pomagał przy dzieciach.
  4. Drodzy forumowicze, zanim zadam pytanie, opiszę Wam wczorajszą sytuację. Jestem nauczycielką i siedziałam w pokoju nauczycielskim. Jestem tam nowa i nie znam wszystkich dobrze. Wczoraj były w pokoju tylko dwie koleżanki. Nagle weszła trzecia. Ja siedziałam nad pracami uczniów, ale pomyślałam sobie zupełnie nieświadomie: weszła do pokoju i nawet nie powiedziała cześć. Koleżanka ta po zrobieniu kilku kroków powiedziała: cześć wam wszystkim. Ja spakowałam swoje rzeczy, ubrałam się i słyszałam, jak po moim wyjściu te trzy nauczycielki zaczęły niemalże od razu ze sobą żywo rozmawiać. Nie wiem, czemu tak pomyślałam. Pewnie jest to z tym związane, że sama boję się nie przywitać czy pożegnać, żeby ktoś nie pomyślał, że jestem niemiła. Strasznie głupia sprawa i mi wstyd już na sam fakt, że tak pomyślałam o tej koleżance z pracy. Wieczorem naszła mnie analiza sytuacji i obawy, czy ja czasem tego, co myślałam, nie powiedziałam niechcący na głos. Czy jest możliwe, że powie się coś nieświadomie i się o tym nie wie? Bez poczucia tembru głosu, usłyszenia siebie? Możliwe, że to był jedynie przypadek, że ta koleżanką nagle wszystkich przywitała. Ale możliwe, że ja powiedziałam to na głos. I teraz ta myśl nie daje mi spokoju. Obecnie jestem bardzo zestresowana, bo rozchodzę się po 15 latach z mężem. Nie śpię, nie jem, jestem jak sparaliżowana. Na pewno to tez ma wpływ w jakiś sposób na tę sytuację. Jestem ciekawa waszego zdania. Mam nadzieję, że mi coś podpowiecie.
×