Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwusek87

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nerwusek87

  1. To były myśli samobójcze, konkretne plany itp tak jak kiedyś. Ale teraz już chcę żyć, nie chce umierać i chcę być zdrowa jak inni normalni ludzie, którzy nie martwią się, że jak wyjdą z domu to dostaną ataku. Są wakacje, a ja nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Najgorsze jest to, że 4 dni po tym jak wyszłam od swojego psychologa, który stwierdził, że widzi u mnie energie do życia i widzi, że jestem radosna zaczęły się moje problemy, wystąpiła chęć śmierci i ten stres. Czasami chyba sama psychoterapia bez leków nie pomaga
  2. Wielkie dzięki za odpowiedź Powiem szczerze, że przez to co mi się przytrafiło to straciłam wiarę w psychoterapię. Zwłaszcza po tym jak po dwoch latach znowu zaczęłam miec myśli samobójcze. Ten atak nerwicy je osłabił. Tak bardzo wtedy byłam przestraszona o swoje życie, że okazało się, że wcale nie chcę umierać. Teraz jestem skupiona na walce z nerwicą. Ale dodam jeszcze, że niestety czasami sama pcham się w sytuacje, które powodują u mnie ten stan napięcia. nie chodzi mi o wychodzenie z domu bo to akurat chce i muszę robić, ale o inne rzeczy, których nie muszę robić, a mimo tego, że sa dla mnie przykre to je robię. Jestem takim masochistą psychicznym. Tworze sobie urojone obrazy, na zasadzie ,,na pewno teraz cos się dzieje", albo ,,na pewno to się stanie" i sama sie nakręcam.
  3. Rozumiem, tylko martwi mnie to, że te objawy wystąpiły po długiej terapii, a przecież powinna już być prawie zaleczona. Miałam wcześniej myśli natrętne, które dotyczyły mojego problemu i właśnie przez nie pojawiał sie lęk, ale mówiłam to wszystko psychologowi, więc na pewno sie zorientował, że mam nerwicę. Martwi mnie to, że może jestem uodporniona na terapię. Przez te dwa lata było ok, ale i tak chodziłam na terapię, więc tym bardziej jestem zdziwiona, że mi sie pogorszyło. Można powiedzieć, że moja nerwica była leczona, a tu nagle takie zwrot akcji i to przez problem, który nie powinien wyprowadzić mnie aż tak z równowagi bo przerabiałam go kilkakrotnie.
  4. Witam, chciałabym, żeby ktoś odpowiedział mi na pytanie: czy jestem dziwna? Otóż tak: w wieku 18 lat wpadłam w depresję, miałam myśli samobójcze, więc zaczęłam chodzić regularnie zarówno do psychologa jak i psychiatry. Po roku terapii (tuż przed maturą) próbowałam popełnić samobójstwo. Nie trafiłam do szpitala psychiatrycznego, bo zaczełam z tym walczyć. Zdałam maturę i dostałam się na studia. Jeszcze przez pół roku chodziłam do psychiatry i psychologa, a poźniej już tylko regularnie do psychologa i chodzę do teraz. Obecnie mam 21 lat. Ten czas odkąd poszłam na studia był niesamowity. Żadnych przykrych myśli, na studiach szło mi świetnie, miałam nawet ochotę przestać chodzić do psychologa, ale stwierdziłam, że może to jeszcze za wcześnie. W czerwcu tego roku (czyli po 2 latach od próby samobójczej i po 3 latach intensywnej psychoterapii) zaczęłam mieć poważne objawy nerwicy. Przed próbą samobójczą i przez te 2 lata kiedy świetnie się czułam wystepowały na zasadzie jakiś sporadycznych ataków duszności, czy ataków leku w autobusie lub tramwaju, ale to co przytrafiło mi sie w czerwcu było straszne. Noc przed atakiem nie mogłam spać. Rano obudziłam się o 11, wstałam normalnie i zaczęłam robić sobie sniadanie i nagle dostałam skurczów żołądka, miałam duszności, szybsze bicie serca, myślałam, że zaraz umrę, więc zadzwoniłam po karetkę, ale pani na dyzurce kazała mi się uspokoić. Zaczęłam zatem głęboko oddychać i tłumaczyć sobie, że wszystko jest ok. Przez dzień jeszcze sie pojawiały ataki, ale już trwały krócej i trochę nad nimi zapanowałam. Przez cały tydzień to sie powtarzało. Najgorzej było rano, później już lepiej. Do tego dochodziły nerwobóle. Utrzymywało mi się to przez tydzień, a teraz duszności już nie mam, ale rano występuja skurcze żołądka. Oczywiście zrobiłam badania, żeby wykluczyć np tarczycę i wszystko jest ok. Przyznaję się, że przed tym strasznym atakiem (jakieś dwa tygodnie przed nim) przytrafiło mi sie coś dla mnie bardzo stresującego, pewien problem, który na szczęście czasowo jest uspiony i jak narazie wszystko zmierza w dobrym kierunku. Potrafię zapanować już nad dusznościami jednak wciąż rano zaraz po tym jak wstanę mam skurcze żołądka, ale walke z tym postaram się omówić to z moim psychoterapeutą, mam jednak pytanie: czy to mozliwe, że po tylu latach terapii zarówno u psychiatry jak i psychologa, po 2 latach zupełnego spokoju, (chodzenia mimo tego do psychologa) może pojawić się nerwica?
×