Od wielu lat choruję na nerwicę. 5 lat temu psychiatra przepisała mi Asertin. Doszłam do dawki 2 razy dziennie 100 mg. Pół roku temu doszłam do wniosku, że powinnam w końcu odstawić Asertin. Zrobiłam to bez konsultacji z lekarzem. We wrześniu brałam 12,5 mg rano i 25 wieczorem(stopniowo zmniejszałam w ciągu kilku miesięcy). Jakiś niecały miesiąc temu doszłam do wniosku, że nie mam już ochoty na jedzenie tego samego na śniadanie(prawie codziennie jadłam to samo), ale nie za bardzo stać mnie finansowo na różnorodność, więc jadłam dalej to samo. W końcu zauważyłam, że odczuwam niechęć do tych produktów, czym zaczęłam się przejmować. Tydzień temu miałam atak paniki podczas którego na myśl o jedzeniu było mi niedobrze(w zasadzie już było mi niedobrze przy samym ataku). Tak się tym przejęłam i zastanawiałam się, czy już mam apetyt. Od tamtej pory codziennie mam ataki paniki i nie mam apetytu. Przedwczoraj podczas śniadania(tego, którego już miałam dosyć) miałam odruch wymiotny. Tak się tego wystraszyłam(mam emetofobię), że nie mogę o niczym innym myśleć. Pojutrze mam wizytę u psychiatry. Czy takie objawy mogą być objawami nerwicy? Bo boję się, że to jakaś choroba, a nie nerwica.