zalamana17, najwazniejsze, ze masz bliskich ktorzy sa przy Tobie...
i nie mozesz wierzyc w to co mowia Ci w domu... doskonale rozumiem Twoja sytuacje, poniewaz wlasnie ja probuje wygrzebac sie z podobnego syfu... i naprawde im wczesniej tym lepiej...
ja jestem troche starsza. mam 21 i juz powoli z domu wychodze: studia z dala od domu, z dala od tego wszystkiego ale to co mi nawkladali do lba przez tyle lat daje o sobie znac... wlasnie wybieram sie do lekarza. zwlekalm z tym 2 lata. wlasciwie to za uszy wyciaga mnie moj chlopak, bo juz utknelam w tym wszystkim.
obwiniam sie, ze to moja wina, ze tak sie dzieje... nie pozwol aby tez zrobiono Ci pranie mozgu... miej odwage sobie pomoc i walcz o swoje szczecie, bo tak naprawde to problem ma Twoj ojciec. Ty masz wlasne zycie! niedlugo wyjdziesz z domu i zaczniesz zyc! nie zmarnuj tego!!! piszac tu to w pewnym sensie jeden krok do przodu, wiec pod zadnym pozorem nie mozesz sie cofnac! w koncu chodzi tu o Twoje szczescie i szczescie Twoich bliskich, poniewaz im dluzej bedziesz sie obwiniac i brac na siebie wszystko, zacznie to negatywnie wplywac na stosunki z bliskimi dla Ciebie osobami. one przezywaja wszystko tak samo jak Ty! walcz o swoje szczescie, udaj sie na terapie i daj sobie pomoc...
bede trzymac za Ciebie kciuki:)