Skocz do zawartości
Nerwica.com

e_s

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia e_s

  1. Ciężko jest w kilku zdaniach czy postach opisać, co jak i dlaczego. Z biegiem czasu myślę, że to rozstanie po prostu pociągnęło za sobą wszystkie dawne urazy i dlatego jest mi tak ciężko. Bo gdy już byłam szczęśliwa i myślałam, że wszystko będzie dobrze nagle spotkało mnie ogromne rozczarowanie. Krwotoki były wcześniej, byłam przemęczona. Zależy jaki dzień, czasami jest wszystko ok, a czasami (jak dzisiaj np.) jakieś takie duszności w klatce piersiowej, drżenie rąk itp., jednak najbardziej uciążliwe są ataki płaczu, czasami z potwornie błahych powodów.
  2. Minęło już trochę trochę czasu, starałam się znaleźć pomoc u rodziny, przyjaciół, ale nikt nie potrafi mi pomóc. Wydaje mi się, że nikt mnie nie rozumie, bo jestem może trochę bardziej wrażliwa niż inni. Nie potrafię sobie poradzić z pewnymi rzeczami. I nie mam już pojęcia, jak mogę to zrobić...
  3. Pewnie to kolejny podobny wątek, ale jak sami pewnie wiecie, czasami potrzeba porady, zwłaszcza że o własnych lękach ciężko rozmawiać z kimś w cztery oczy... Zacznę od tego, że zawsze byłam raczej nieśmiała, ufna (co ludzie wielokrotnie wykorzystywali...). A sytuacja, jaka miała miejsce w mojej rodzinie utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie można wierzyć facetom. Zdaję sobie sprawę, że miało to duży wpływ na moje kontakty z mężczyznami. W końcu poznałam kogoś, kto stał się dla mnie całym światem. Nasze rozstanie było dla mnie ogromnym szokiem i ciosem. Może jestem ograniczona albo męska psychika jest dla mnie zbyt skomplikowana, ale nie mogłam i dalej nie mogę pojąć, jak można zostawić kogoś, kogo się kocha, bo chce się rozwiązać swoje problemy rodzinne. Pewnie jestem niesamowicie naiwna, ale wierzę (przeważnie), że mnie nie okłamał, gdyby chciał się mnie po prostu pozbyć, nie utrzymywałby ze mną kontaktu... I ciągle mam nadzieję, że wróci... Ta sytuacja tak bardzo zburzyła w mojej psychice wszystko, co starałam się odbudować poprzez normalne relacje w związku, że nie potrafię sobie poradzić. Źle sypiam, jem tyle, żeby przeżyć, zamiast tego różnorodne używki, kłucie i szybkie bicie serca, zawroty głowy, co kilka dni krew z nosa, tiki nerwowe. Są dni, kiedy jest ok (np jak jestem zajęta pracą czy gdzieś wyjdę ze znajomymi), ale mam już dość zasypiania i budzenia się z płaczem. Boję się każdego dnia. Czasami jestem tak nerwowa, że mam ochotę kogoś skrzywdzić, a czasami mogłabym nie ruszać się z łóżka... Nie panuję nad swoimi emocjami, a potem mam wyrzuty sumienia. Nie rozmawiam o tym z nikim, bo się wstydzę i widzę, że bliskie mi osoby od początku bagatelizowały moje cierpienie. Może jestem zbyt wrażliwa jak na ten okrutny świat, ale tak ciężko żyć bez kogoś, kogo się kocha...
×