Skocz do zawartości
Nerwica.com

misunderstood

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia misunderstood

  1. misunderstood

    [Toruń]

    O, jak miło. To może jakieś spotkanie we Włocławku?
  2. misunderstood

    [Toruń]

    Cześć! Jestem z Włocławka, ale bardzo chętnie gdzieś z kimś wyskoczę
  3. Psychoterapia jest. Problem leży w tym, że chyba nie umiem być w 100% szczera z terapeutką.
  4. misunderstood

    Jestem nienormalna.

    Cześć wszystkim. Muszę to z siebie wyrzucić, bo już dłużej tego nie wytrzymam. Od lat biorę leki i uczęszczam na terapię. Nie jest idealnie, ale jakoś wszystko mi się układa, poza relacjami. Sprawa wygląda tak, że panicznie boje się porzucenia. Jestem teraz w związku i co? Powtarza się to, co zwykle. Oczekuję pełnego skupienia na mojej osobie. Chcę być cały czas w centrum i widzieć, że druga osoba nie może beze mnie żyć. Robię afery o wszystko o co się da, zamęczam tym drugą osobę i siebie. Jestem zła jak moja druga połówka się z kimś spotyka. Jak tylko poczuje, że ktoś mnie ignoruje, to mój świat się wali. Nie mam 15 lat, a uzależniam od czyjegoś zainteresowania całe swoje życie. Moje poczucie własnej wartości jest 100000 m poniżej zera. Słuchajcie, ja jestem bardzo świadoma tego wszystkiego. Wałkuję to już od dawna. Wiem, że gdyby nie moje zaburzenia, to mogłabym być w miarę normalna. Nie chce już zamęczać nikogo swoją osobą. To wszystko mnie tak cholernie dobija, a ja nie umiem z tym walczyć. Jak tylko przyjdzie ten moment, w którym poczuje się ignorowana, to wpadam w szał, moje myślenie całkiem się zmienia. Nie mam już na to wszystko siły. Ostatnio jest mi dużo gorzej. Codziennie myślę tylko o tym, żeby zniknąć, bo tylko męczę się ze samą sobą. Planuje swoje samobójstwo, mimo, że chyba nie byłabym w stanie zrobić tego rodzicom. Nie umiem sobie pomóc. Czuję się ciągle winna. Jestem po prostu żałosna. Pozwalam na to, żeby druga strona mnie gnoiła, tylko dlatego, bo boje się porzucenia więc i tak się nie postawię. Tak bardzo chciałabym być normalna, ale nie umiem zapanować w wielu momentach nad swoimi myślami ani nad tym, co czuję. Boję się, że zostanę sama jak palec, bo nikt ze mną nie wytrzyma. O niczym nie marzę tak jak o tym, żeby to w sobie zmienić. Jeśli jest tu ktoś, kto miał lub ma podobny problem, to chętnie porozmawiam. Może ktoś z Was poradził sobie z czymś podobnym? Pozdrawiam Was, Ola
×