Skocz do zawartości
Nerwica.com

kartka

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

Treść opublikowana przez kartka

  1. @Remusek Twoją wypowiedź odczytuje trochę jak "wszędzie trawa zieleńsza gdzie nas nie ma" Też zawsze się przejmowałam za bardzo wszystkim, przeżywałam różne rzeczy zbyt mocno i bałam się o pierdoły. I wiesz co? To było lepsze, to byłam JA. Co jest według Ciebie fajnego w tym, że człowiek nic nie czuje? Co to za życie w ogóle? W którym nie ma wyższych emocji, człowiek ma wywalone na wszystko? Jest mi wszystko jedno. To odczłowieczenie i ja tak to czuję. Życie trochę traci swój sens. Rozumiem oczywiście, że jak ktoś ma natłok emocji to chciałby ich wyciszenia - ale uważaj czego sobie życzysz. Dla mnie odpowiednia farmakoterapia czy psychoterapia powinna zniwelować smutek, lęk, złe emocje a nie zabierać wszystko. Ale zdaje sobie sprawę, że to często pobożne życzenia. Dla mnie to tragedia, bycie pozbawionym uczuć, utrata miłości do partnera, utrata szczęścia z życia, to że mi przestało zależeć na wielu rzeczach. Taki totalny "tumiwisizm" i powiem szczerze, że troszkę poczułam się urażona Twoja wypowiedzią. Ale rozumiem, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ja Ci życzę, żeby spełniło się to "pobożne życzenie" i żebyś pokonał lęki i strachy, ale nie zatracił przy tym siebie i swojego szczęścia - jak ja.
  2. @warning Bardzo dziękuję za ten artykuł! Naprawdę, nie wiesz jak bardzo... Mój psychiatra (a w zasadzie to można chyba już uznać, że mój BYŁY psychiatra) potraktował mnie tak po wyłożeniu moich odczuć (tego zobojętnienia emocjonalnego, do partnera i do innych kwestii) jakbym sobie wymyślała. Że leki tak nie działają, leki wyciszają, ale nie zmniejsza odczuć, emocji, miłości itd. a tym bardziej jak mogę zarzucać coś lękom skoro brałam jak on to nazwał "dawkę jak dla przedszkolaka" (sertralina 50mg). Kurde... Każdy reaguje inaczej. Uwierzyłam mu już i stwierdziłam, że naprawdę ze mną jest coś nie tak... Czas zmienić lekarza. A ktoś orientuje się, czy to w ogóle minie? Jestem prawie 2 tygodnie po odstawieniu leku i póki co zobojętnienie dalej obecne w moim życiu. Baaardzo mi to przeszkadza. Czuje jakbym była inną osobą... Przeraża mnie, że to już może ze mną zostać... Jakbym wiedziała, że ludziom to mija po miesiącu czy dwóch to jakoś inaczej bym teraz funkcjonowała, uspokoiła się trochę.
  3. Hubas - każdy inaczej będzie reagował na leki. Więc ciężko doradzić co powinieneś zrobić. Ja teraz z dnia na dzień odstawiłam sertraline z powodow, które gdzieś tam kilka postów wyżej opisałam. Ale generalnie w pierwszych dniach brania sertraliny czułam się naprawdę dobrze, wyciszenie, uspokojenie, ale też większy motor do działania, może nie, że bym góry przenosiła, ale zdecydowanie więcej rzeczy chciało mi się robic, tu coś posprzątać tam coś zrobić. Ja akurat nie mogłam spać, nie czułam jakiegoś zmeczenia. Ale libido też spadło do zera, a miałam bardzo wysokie przed rozpoczęciem terapii sertralina. Rozmawiałam z koleżanką, która też brała sertraline i też niestety libido jej znikło totalnie. Ale każdy ma inne doswiadczenia i przezycia. Kiedyś próbowałam pregabaliny to miałam delikatne uczucie otumanienia i wtedy odstawilam, bo nie mogłam funkcjonować w pracy, z sertralina tego kłopotu nie miałam na pewno. Ja dzisiaj rozmawiałam z psychiatra, mówiłam o odstawieniu sertraliny i zaniku uczuć do partnera i innych takich. Jego zdaniem to nie wina leków, bo one nie tak działają i to samo z siebie się musiało wziąć. Leki nie mają nic wspólnego. Trochę glupieje, bo wyczytałam conajmniej kilka wypowiedzi na forum, że nie ja jedna doświadczyłam właśnie takiego efektu "wszystko mi jedno" po lekach a lekarz mówi, że to nie od nich. Nie wiem dalej co robić. Na razie nie wprowadził mi nowych leków. Ktoś miał taki efekt po sertralinie? Utrata uczuć, emocji silniejszych, takie uczucie, że jest mi wszystko jedno ?
  4. W wielu przypadkach na pewno to zobojętnienie jest pożądane. Jeśli ktoś za mocno przeżywał wszystko i to wpływało na jego życie, to ten efekt mu się spodoba. Jednak mi kompletnie ten efekt nie odpowiada. To nie tylko "zmniejszenie" emocji, wyciszenie ich. One znikły kompletnie. Nie oczekuje motyli. Slusznie zauwazyles, że one w pewnym momencie znikają i człowiek po prostu chce być z tą drugą osobą. U mnie problem jest taki, że ja właśnie tego kompletnie nie odczuwam. Jedyne co na chwilę obecną odczuwam to wielki stres i lęk. Czuje to w klatce piersiowej i żołądku. Denerwuje się nowa praca i ta sytuacja. Trwa już to dobry tydzien i nie mija. Psycholog kazała czekać na unormowanie, ale to nie mija. Zaczynam nowe życie, w nowym miejscu, nowym mieście, z nowa praca, zycie z mezczyzna, z którym chciałam być a jedyne co siedzi w mojej głowie to "po co to zrobiłaś" "powinnaś uciekać stąd". Chcę zacząć suplementację magnezem w formie treonianu, bo podobno dobrze ta forma dociera do mózgu oraz kompleksem witamin z grupy B. Ale nawet tego już się boje brać... Że będzie ten sam efekt co przy sertralinie... Czy to zobojętnienie minie skoro odstawiłam lek czy to trwałe skutki?
  5. Witam. Czy ktoś z Was miał podobny problem i mógłby jakoś pomóc? Ze wzgledu na nadmierną płaczliwość, ciągły smutek, niska samoocene - po prostu objawy depresji - zgłosiłam się do psychiatry. Dostałam zoloft (sertralina) w dawce 50mg. Lek brałam około 6 tygodni. Na początku byłam zadowolona, miałam więcej energii i chęci do chociażby sprzątania, nie chciałam w miejscu siedzieć. Płaczliwość zniwelowana do zera. Ale zauwazylam, że nie mogę spać, a libido spadło do zera... Bardzo kochałam swojego partnera, byłam o niego bardzo zazdrosna (aż za bardzo), bałam sie, że mnie zostawi. Nagle z dnia na dzień ogarnęło mnie takie uczucie, że nic do niego nie czuje. Kompletnie. Nie jestem zazdrosna, nie czuje właściwie nic. Wpadłam w jakąś panikę okrutna, więc odstawiłam leki. Jednak sytaucja się nie poprawia. Odczuwam przeolbrzymi lęk, że moje uczucia do partnera nie wrócą. Żałuję, że kiedykolwiek zaczęłam brać leki. Czuje, że zniszczyłam tym sobie życie. Czy ktoś miał podobnie? Jest w stanie cokolwiek powiedzieć... Proszę o pomoc.
×