Skocz do zawartości
Nerwica.com

amper

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

Treść opublikowana przez amper

  1. Szanowni Państwo, kochani moi, przeglądałem wypowiedzi użytkownika oko.grzegorz i nie mogłem się powstrzymać, żeby się w końcu nie zarejestrować i nie napisać kilku zdań od siebie, bo ręce opadają, gdy czytam takie kategoryczne stwierdzenia jak "Twoje libido w depresji jest takie samo jak podczas pssd" albo "Na moje oko ci co maja pssd wkrecaja to sobie." Po pierwsze: wiele bym dał, żeby nigdy nie łyknąć pierwszej pigułki i żeby mieć taką depresję jaką miałem przed rozpoczęciem tego nieszczęsnego "leczenia". Depresja to było nic, w porównaniu ze spustoszeniem jakiego dokonały w moim życiu antydepresanty. Po drugie: Z moim libido nie było żadnych problemów, dopóki nie zacząłem zażywać trucizny zwanej wenlafaksyną, a nawet w czasie zażywania, jedyny problem jaki był, to sporadycznie pojawiający się nieco przedwczesny wytrysk. Wszystko się zaczęło w momencie, gdy zorientowałem się jak bardzo na niekorzyść zmieniła się moja kondycja psychiczna i fizyczna pod wpływem leków i postanowiłem je odstawić. Przeszedłem przez piekło, próbując się uwolnić od wenlafaksyny. Pierwsze 2 miesiące czułem się tak źle, że budząc się rano pierwszą myślą było "dzisiaj już na pewno umrę". Miałem taką masę różnych przerażających objawów, że mój dzień składał się głównie z ciągłych ataków paniki, płaczu i umierania ze strachu. Dojście do jako takiej formy zajęło mi ponad 8 miesięcy, ale pełni zdrowia już nigdy nie odzyskałem, ale nie będę się tu szczegółowo rozpisywał, bo pewnie tylko "wrkęcam to sobie", a zaburzenia widzenia, buczenie w prawym uchu, i inne objawy, które pojawiły się po odstawieniu prochów, których nigdy przed wenlafaksyną nie miałem, to tylko moja imaginacja. Na wszelki wypadek napiszę: tak, byłem u lekarza i to nie raz, bo gdy zaczął się cyrk z odstawianiem wenlafaksyny, wylądowałem najpierw na pogotowiu, później na neurologii i jeszcze kilka razy w różnych gabinetach lekarskich, na kompleksowych badaniach wzroku, kolonoskopii, gastroskopii jak i rezonansie magnetycznym głowy i kręgosłupa. Co do PSSD, to pojawiło się niemal od razu po zejściu do zera z wenlafaksyną; jakby mi ktoś pstryczek w mózgu przełączył - dysfunkcje seksualne pojawiły się natychmiast z całą siłą i nie ustąpiły w najmniejszym stopniu. 5 lat później jest dokładnie tak jak było, czyli: zniknął zupełnie poranny wzwód, zmniejszona wrażliwość i zupełny brak orgazmu - totalnie nic nie czuję. Ejakulacja bez odczuwania choćby odrobiny przyjemności. Jeśli chodzi o zniknięcie pssdforum, to trafiłem kilka tygodni temu na reddit na informacje, że mieli jakąś poważną awarię, a do tego osoba, która je prowadziła i próbowała przywrócić do życia, pod wpływem licznych pretensji i gróźb, zrezygnowała zupełnie z dalszej opieki nad forum i teraz ktoś inny próbuje to ogarnąć - stąd taka długa przerwa. Z tego co pamiętam, dane przetrwały, więc nie będzie to zaczynanie od zera. Na koniec jeszcze jedna kwestia, bo chyba nie wszyscy to rozumieją: PSSD, jak sama nazwa wskazuje, to dysfunkcje seksualne, które pojawiają się po odstawieniu antydepresantów. Zlitujcie się więc i nie piszcie, że wyleczyliście się z PSSD, bo zaczęliście łykać jakiś inny syf SSRI/SNRI. To trochę tak, jakby alkoholik powiedział, że przy pomocy whisky wyleczył się z delirki, której dostał po odstawieniu wódki.
×