Witam,
mam 16 lat i juz od roku coruje na nerwice natrectw i lekową. glownym motywem mojej choroby jest śmierć. boje sie jej panicznie i caly czas o niej mysle. doslownie 24/h. to jest cos strasznego do tego dochodzą rozne schizy np. ze nie jestem w swoim ciele itp. na dodatek ma derealizacje/depersolnalizacje. jestem bez zadnej nadzieji. bylem u psychatry. bralem leki, ale juz od 3 miesiecy nie biore. co mi poradzicie oprocz pojscia ponownego do lekarza? czy to minie i bede zyl jak dawniej?? jakie sa sposoby przynajmniej na pozbycie sie tej derealizacji tego zycia za szybą ??
napiszcie cokolwiek.
Maciek.