Skocz do zawartości
Nerwica.com

Smoczek_

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Smoczek_

  1. Hej, czy jest tutaj ktoś kto bierze/brał lamitrin jednocześnie nie mając diagnozy CHAD? Aktualnie lamitrin biorę 100mg na dobę. Zaczęlam w lutym, stopniowo co 2 tyg zwiększałam dawkę. Przepisano mi go, bo mam rózne zmienne nastroje (chad czy nerwica+problemy osobowościowe - to jeszcze jest w trakcie diagnozy + chodziłam i chodze dalej na terapię). W każdym razie mam "predyspozycje do CHAD, ale to jeszcze za mało na diagnozę". Moje predyspozycje to m.in : - zbyt dobry nastrój jeszcze przed leczeniem farmakologicznym, ale już w rozkwicie nerwicy (miałam robiony kwestionariusz na hipomanię, duża większość zaznaczona na tak) , o którym wcześniejszym psychiatrom nie wspominałam, bo "to było takie cudowne uczucie, więc nawet mi nie przyszło do głowy o tym wspomnieć", - patrzenie przez "filtry" czyli: budzenie się i czucie, wiem, że dzień będzie zły, że coś jest nie tak, bycie w kiepskim nastroju kiedy świat wydaje się nie mój, depresyjny, potem kładzenie się spać i po nocy wybudzanie się już w moim świecie, normalnym, bliskim jak gdyby nigdy nic ( do tego czasem bardzo dobry humor, pewnośc siebie, zachowanie można nawet by uznac za flirtujące. - Gdy weszłam na 100 mg fevarinu w listopadzie, po kilku dniach przez 3 dni nie zmruzyłam prawie oka, a jednocześnie szłam na uczelnie bez większego problemu, nie miałam jakiegoś złego samopoczucia, nawet przeciwnie. - widzenie w kolorach czarny/biały, zniekształcenie poznawcze. Wracając do lamo: Czuję się od ostatnich 2-3 tyg. fatalnie i szczerze mówiąc wolę nawet nie mysleć co zrobię, jeśli mój aktualny stan nie minie. Nie wiem jak to dobrze opisać, ale czuje się BARDZO depresyjnie, poniekąd lękowo. Bardzo źle działa na mnie słońce, dopiero wieczorem dam radę coś zrobić, w domu nie czuję się jak w domu, nie czuję emocji i jakbym miała wymazaną przeszłość (nie derealizacja, bo już przez to przechodziłam i wiem kiedy ją mam, niemniej jednak jest to poniekąd jakiś "inny stan") Np. patrze na zdj osoby z którą się kolegowałam pare miesięcy wstecz, swiadomie wiem, że to ona, ale nie czuję tego, tego, że się z nią kolegowałam, nie czuję naszej przeszłości. Rankami nie dam rady wstać, bo czuję, że czas się zatrzymał, że nic nie ma sensu (a świat idzie do przodu). Wstaję o 15, wieczorem jest troszkę lepiej. Chwilami jakby ten mój normalny świat próbuje się do mnie przebić - robię te same rzeczy, np. siedzę do 2 w nocy (bo nocami czuje się lepiej), ale jednocześnie wiem, mam świadomość, że jest źle i że rano będzie jeszcze gorzej. To samo z miejscami, ostatnio stacja metra, którą dobrze znam wydawała mi się taka obca, trochę jakoby za szybą, jednak inne uczucie niż deralizacja, a przecież byłam na tej stacji wiele razy. Inny przykład: zawsze bardzo dbam o rodziców, a teraz w dobie wirusa, mówię :uważaj na siebie etc, ale mówię to jako "formułkę." Nawet zaczęłam się zastanawiać: a co jeśli komuś z rodziny coś się stanie i nic nie poczuję albo będę chciała się śmiać? Ogólnie czuje się od 2 tyg złą osobą - nigdy ni byłam fanką życia, ale czułam, że (np. ze względu na Boga -teraz nawet jego nie czuję) zasługuję na życie, teraz - niekoniecznie. Patrzę na zdjęcia z kilku miesięcy wstecz i widzę dobrą osobę - mnie i chce mi się płakać. Najgorzej, że nie wiem od czego to jest, gdybym wiedziała, byłabym spokojniejsza. Mam 3 teorie. 1) albo to przez nerwicę (przed lamo leczyłam się fevarinem, wcześniej escitalopromem) bo ostatnie miesiące, a zwlaszcza ostatnie tygodnie były również okropne i mogły mi się przegrzać kable, mam mnóstwo problemów osobowosiocywch jeszcze nierozwiązanych, z drugiej str nie wiem czy nerwica by powodowała taki stan, mimo, że wiem, że może powodować kosmiczne i okropne stany (jednak nigdy nie miałam takiego stanu jak teraz) 2) albo faktycznie mam coś oprócz nerwicy i w tej chwili jest to jakiś depresyjny stan 3) albo to lamo mnie tak "nastawiła" z góry dzięki za odpowiedzi
  2. Biorę fevarin od okolo miesiaca, najpierw przez tydzien polowki, potem 50tka wieczorem i od 2tyg 100 wieczorem. Na poczatku nie zwracalam uwagi na uboki, sen sie pogorszyl ale przynajmniej odczuwalam zmeczenie czy niewyspanie. Oprocz tego nocne zrywy miesni. Tydzien temu zdarzyla sie nocka nieprzespana, kolejna zasnelam nad ranem. Potem weekend spalam jako tako. Od pon do dzis (czwartek) nie spie w ogole. Nie zeby moj sen byl idealny ale zawsze jakos organizm sam sie dopominal snu i padalam. Teraz nie czuje sennosci, niewyspania ani zmeczenia. Leze cale noce a jesli zasne to jakby i tak nie spie, nie wypoczywam. Niepokojace jest to ze organizm sie w ogole nie dopomina snu,a nawet normalnie chodze na zajecia, mam apetyt, sprzatam. Czy to dalej skutki uboczne? Mial ktos tak? Jutro mam zaniar wziasc nasenny ketril czy jakos tak.
×