Hej,jestem tu nowa i nazywam się Kasia,od kilku lat zmagam się z nerwicą i depresją.
Chcę zapytać o kwestię, która codziennie pojawia się w mediach... wbrew pozorom mojego nicka nie jestem religijna i nie należę do kościoła katolickiego:)
W ostatnim czasie wzmaga się we mnie natręctwo polegające na tym,że czuje się atakowana i szczuta przez osoby LGBT. Ma to związek z marszami i postulatami oraz żądaniami,które te osoby chcą otrzymać.
Co ciekawe,mam dwoje homoseksualnych bliskich kolegów i znam kilku ich przyjaciół.
Interesuje się psychologią i wg wielu ludzi mam zmysł intuicji i potrafię szybko dostrzec w człowieku,co w nim siedzi,z czym ma problemy.
Zauważam,że osoby LGBT są bardzo zaburzone emocjonalnie i psychicznie, byłam na kilku imprezach z osobami z tego środowiska i stwierdziłam,że to jest jakaś masakra pomimo tego,że oni mają różne charaktery i cechy. Jednak kiedy pogadałam głębiej i dłużej z kilkoma osobami widziałam,w jak kiepskim są stanie. Widzę to też u moich znajomych gejów i zastanawiam się jak to w sobie poukładać?
Słucham psychologów mówiących,że homoorientacja to coś zupełnie naturalnego tak jak ich instynkt ojcowski,a potem ci sami psycholodzy mówią,że dla prawidłowego rozwoju dziecka potrzeba mamy i taty,a nie dwóch ojców czy dwóch matek.
Osobiście jestem przeciwna tym marszom i nie podoba mi się wciskanie na siłę ludziom pewnej ideologii, szczególnie że te osoby jak widzę mają poważne problemy ze sobą.
Psychologia zresztą definiuje to jako zaburzenia tożsamości płciowej,a ja poznałam homoseksualne osoby w większości narcystyczne i mocno zaburzone.
Moje natręctwa dotyczą tego,że takie osoby atakują mnie i szereg innych ludzi nie zgadzających się na promowanie swoich przekonań w sposób,w jaki to się odbywa.
Co o tym sądzicie?