Hej, być może ktoś z was miał podobny problem i mógłby się wypowiedzieć. Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że od lat cierpię na koszmary nocne, a od dziecka na silne OCD.
Od grudnia zeszłego roku cierpię na potworną nerwicę lękową, zaczęło się od koszmarnego snu, w którym widziałam ciało, które ktoś (ja?) ukrył pod ziemią - obudziłam się cała skołowana, spocona, ogarnięta paranoją. Nie umiałam przestać zadawać sobie pytania "czy to się stało naprawdę?", więc na początku 2019 roku poszłam do psychiatry, dostałam leki (escitalopram). Kuracja trochę mi pomogła, ale jakiś tydzień temu wszystko wróciło, miałam dziwny a la półsen/wspomnienie ukrywania ciała, od tej pory cierpię ponownie na okropną nerwicę, urojenia. W głowie pojawiają mi się jakieś myśli jakby "sprzed lat", ukrywanie ciała, ale wszystko jest rozmyte - nie wiem, czyje to ciało, gdzie, jak, kiedy, dlaczego. Nie jestem w stanie odróżnić snu od realnego zdarzenia - nie wiem, czy faktycznie kiedykolwiek dokonałam takiego haniebnego czynu i on teraz do mnie wraca, czy jest to też moje wspomnienie z któregoś koszmaru, który przyśnił mi się przed laty. Mój mózg wpadł w obłęd, mam myśli samobójcze.
Czy ktokolwiek mógłby mi pomóc, doradzić? Jak odróżnić wspomnienie prawdziwego zdarzenia od wspomnienia z koszmaru nocnego? Czy istnieje jakikolwiek sposób? Nie daję już rady.
Z góry bardzo dziękuję.