
Katarzynka35
Użytkownik-
Postów
306 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia Katarzynka35
-
Hanca84! Spokojnie możesz dzielić kapsułki efectinu! Pod warunkiem, że masz zapisany taki jak ja - efectin er 75 (napisalaś, efectin SR) to są kapsułki i ja też bojąc się skutków ubocznych pierwszego dnia wysypałam jakieś 2/3 z kapsułki i połknęła tylko ok. 1/3 75. DRugiego dnia już mniej odsypałam - mniej więcje polowę i tak polowe granuleczek z kapsułki odsypywałam przez 6 dni aż do kolejnej wizyty u dr, któremu przyznałam się, że tak robię:) Prosil bym zaczęła łykać 75 er tak jak mi przepisał. Uspokoił i 7 d nia łyknęłam cała kapsułkę, 8 też a 9 dnia już jechałam nad morze, bo koszmarne zawroty, bóle glowy, leki normalnie zniknęły. Poczułam sie jak nowo narodzona:) Kilkumiesięczny okropny stan kołysania, zaburzeń równowagi, paniki co sie ze mną dzieje minął. PO efectinie - raczej rezultacie jego brania uwierzyłam, że te wszytskie koszmarne objawy to jednak nerwica, bo skoro po tonie innych tabletek od innych specjalistów nic mi nie przeszło a po efecinie efekt był po kilku dniach to jednak nerwica... ech, Trzymaj się Hanca84! Ale rzeczywiście za długo też nie czekaj, może efectin to nie jest lek dla Ciebie! pozdrawiam i trzymam kciuki! Katarzynka35
-
No MIko84 coś w tym jest:) Ja od czasu kiedy zaczęłam brać efectin nie wpadłam ani razu w panike, nie byłam przerażona, nie czułam lęków... wcześniej byłam taka panikarą i tak przewrazliwiona osobę, że aż wstyd...Ojciec w szpitalu po operacji, wszytsko ok, a ja potrafiłam wpadać w panikę przy każdym telefonie, że to napewno ze szpitala, że coś mu się stało - to taki przykład sprzed wielu lat... teraz ostatnio moja Mama miała operację i normalnie to bym nie spała kilka nocy i siedziała i się modliła i strasznie to przezywała i wpadała w panikę czy bedzie ok... teraz na efectinie denerwowałam się ale na dopuszczalnym poziomie:) była wwnątrznie w miarę spokojna, miałam optymistyczne mysli, normalnie spałam i nie wydzwaniałam co minutę co u Niej slychac po operacji... Czuję po efectinie spokój... czasami wręcz zniecziulenie emocjonalne - ale na szczęście to powoli przechodzi....no może z negatywów to libido cały czas strasznie niskie, nie mam zupełnie ochoty na seks, wolę co najwyżej poprzytulać się:) Mój dr z kolei mówił, że efectin jest bardzo dobrym lekiem przeciwlekowym i sprawdza się:) w moim przypadku nerwica lekowa i jej objawy w sumie zniknęły w 95%-98% w sumie dobrze, że mnie jakoś sztucznie nie pobudza... może ona pobudza tych co mają depresję, a uspokaja nerwicowców? może to taki inteligentny lek?:) pozdrowionka:) papa
-
Cześc Hanca ponownie! A od kiedy jesteś na wenlafaksynie? ile dni juz bierzesz? Bo rzeczywiscie, do tygodnia, 2 tygodni maja prawo być skutki uboczne ale potem juz nie, więc moze rzeczywiście jeżeli bierzesz już to dłuższy czas to może nalezy zmien ić lek...na jakis zupełnie inny Co do senności po efectinie, to wcale tak nie jest, że po efectinie człowiek jest pobudzony! Ja wcale tez nie byłam pobudzona! Miałam więcej energii, ale była to radość, że w końcu normalnie się czuję ale nie jakieś sztuczne pobudzenie... ja tez mam bardzo niskie cinienie - 80 na 60 i mnie efectin nie pobudził! Też czuję jeszcze do teraz po wzięciu dawki lekką senności, ale przechodzi tak po półgodzinie... Co do lęków... ja właśnie przed rozpoczeciem zazywania efectinu bałam się zostawać sama, bałam się iść gdzies sama, o podrózy gdzieś dalej w ogólenie nie wspomnę! Własnie to dzieki efectinowi, po tygodniu brania tego leku mogłam wyjechać nad morze, na wczesniej zarezerwowany urlop, choć jeszcze kilka dni wczęsniej nie wyobrażałam sobie, ze jest to realne, skoro bałam się wyjśc na ulicę (wstrętne zawroty). Lek ten zlikwidował w kilka dni moje koszmarne zawroty i kolysania no i lęki, ze coś gdzieś mi się stanie.... Teraz korzystam z zycia, tzn. normalnie funkcjonuję, nie boję się jeździć na spotkania ze znajomymi, czy gdzieś dalej.. po prostu nawet te mysli - czy cos mi się tam nie stabie, czy nie dostanę kołatania serca, ataku podczas spotkania - jak to bwało wczesniej - w ogóle się nie pojawiają. NO tyle ode mnie! Trzymaj się dzielnie! AgusiuWW! NO myslę oczywiście jak to będzie podcas odstawiania, ale już jakoś mniej sie boję:) po prostu wiem, że musze to odstawić po roku, znaczy nie tyle muszę, ile chcę:) to jednak tabletki i nie chcę sie nimi dłużej faszerować, choć przyznaję - postawiły mnie do pionu i przywróciły normalnośc:) pozdrawiam wszytskich bardzo cieplutko:) dobrej nocy!!! Katarzynka35 PS> Za dużo przecibólowych nie można konsumować przy efectinie. Bo efectin z p/bólowymi rozrzedzają krew... Ale jak jest potrzebny p/bólowy to oczywiście można łykać, byle nie był z efedryną, czy pseudoefedryną!
-
Witaj Hanca84! Współczuje strasznie, że masz takie skutki uboczne. Ja biore efectin 75 er od lipca zeszłego roku i powoli latem mam go zacząć odstawiać. Mój dr od razu zapisał mi efectin, twierdząc, że to oryginalny lek i jednak większośc jego pacjentów czuję się [o nim lepiej niz po velafaxie... mówił, ze teoretycznie skład jest taki sam, ale jednak pacjenci lepiej znoszą efectin i szybciej po efectinie maja lepsze samopoczucie. ja jestem chyba jednym z tych nielicznych szczęsliwców, co to skutków ubocznych zbyt wielkich nie miałam... naczytawsze się jakie mogą być, bałam się, że napewno wszytsko to u mnie się pojawi... były poty, troche kłopotów z jedzeniem, ale w porównaniu z innymi to nie powinnam narzekac... Co do velafaxu. Mój znajomy dostał velafax 150, brał kilka miesięcy,po czym lek zniknął z aptek na kilka dni, recepty nie mógł zrealizować i farmaceuci dali mu efectin 150 er. I wziął... skoro był już przyzwyczajony do velafaxu i niby skoro to to samo, to dlaczego miał przed dwa dni miał skutki uboczne? Inna sprawa, ze po 2 tygodniach brania efectinu poczuł się lepiej niz po 3 miesiącach brania velafaxu... więc efectin jest jednak jakkiś "mocniejszy"... Trzymaj się dzielnie!!!! pozdrawiam PS. Agusiu ww a co u Ciebie? Jak się czujesz? zawroty minęły? buziaki Katarzynka35
-
Witaj Nadziejo! Owe potkniecia to tzw. skurcze dodatkowe... serce bije bije, po czym nagle robi dłuższą przerwę, a my w tym czasie odczuwamy jakby stanęłó, po czym walnie mocniej by powrócić z powrotem do rytmu.. Niestety wiem jakie to jest meczące, wkurzające i nieprzyjemne. Zdaniem kardiologów, owe skurcze dodatkowe ma co drugi, trzeci POlak, ale problem tkwi w tym, że większośc ich zupełnie nie czuje.. sa bardzo lagodne... Niestety, są tacy szczęsliwcy, do ktorych zaliczają się i nerwicowcy, ze jedno potkniecie serca odczuwaja tak koszmarnie, ze moga dostać ataku paniki... Ja swego czasu też panikowałam, bo odczuwałam je jakby mi serce podskakiwało, jakby się przewracało, jakby zrobiło salto w klatce, czesto czułam silne uderzenie wewnątrz klatki, lub dziwne szmeranie, łopotanie, trzepotanie.... brrr, czasami pojedyńcze, czasami mnogie... jedno za drugim to jest dopiero koszmar! Wizja szybkiej śmierci, wizja, że serce za chwilę zupełnie stanie, bo przecież się rozregulowało itp. Odwiedziłam kilku kardiologów, miałam badania... Nadziejo, czy mialaś echo serca i 24 godzinne badanie Holtera? Bo jesli masz takie kłopoty to lepiej wyeliminiwać inne przyczyny - wade sreca, problemy z tarczyca.... Skąd się biorą owe potkniecia? Jeśli serce jest zdrowe, przyczyna jest spoza serca i wówczas nazywa sie te skurcze dodatkowymi "nadkomorowymi" - te lekarze w sumie nie chca w ogóle leczyć, uważając, ze przy zdrowym sercu jego potkciecia nie moge spowodowac niczego złego... Owe dodatkowe nadkomorowe mogą być po: stresie, strachu, po kawie, mocniejszej herbacie, gdy jesteś zmeczona, przemeczona, podczas przeziebienie - grypy - gdy gorączkujesz, po środkach pobudzających -jak za dużo red bulli też:), czesto też pojawiają się przed miesieczką, lub w czasie - zw. z zaburz. hormonalnymi... aha, jak masz za mało magnezu lub potasu też sie pojawiaja, no i przy nadczynnosci albo niedoczynności tarczycy -DRugi rodzaj to skurcze dodatkowe "komorowe" ich przyczyna tkwi w sercu - tzw. pojawiają się, bo serce jest "chore", ma jakąs wadę, od zwykłego wypadania platka zastawki, po kardiomiopatie.. te wymagaja leczenia Generalnie ja długi czas brałam propranolol, ale po jakims czasie przestal mi pomagać... obecnie biore metocard (ćwiartke dziennie) bardziej, zeby czuć się bepziecznie w razie gdy sie skurcze dodatkowe pojawią... polecam magnez i potas! -Wiem Nadziejo, że tematu nie wyczerpałam... w każdym razie, mnie owe potkniecia doprowadzały do rozstroju nerwowego... miałam wrażenie, że serce mi się totalnie rozregulowało i juz za chwilke umrę... na szczęście jakoś udało mi się to oswoić, może dzięki dobrej pani dr z dobrym podejściem, a może też dzięki efectinowi, bo od 9 mieisęcy kiedy go biorę, potkniecia mam niezwykle rzadko! pozdrawiam serdecznie! Katarzynka35 PS. w razie pytać - pisz:)
-
Witaj Agusiuww! Cieszę się, że masz sie lepiej:) No i że wstretne, wredne zawroty też są zdecydowanie rzadziej! No ja biorę 9 miesiąc efectin - od lipca 2008 - dr mówił od samego poczatku, ze musze bra ć koło roku... już mu się ze trzy razy pytałam kiedy bedziemy odstawiać i On cały czas sugeruje, że koło lipca sierpnia, ze musze brać pełen rok... Już bym chciała odstawić, chociaż sie piekielnie boje czy nie bedzie znowu gorzej i zawroty nie wrócą, ale mam już dosyć owego przytłumienia - uspokojenia, jest to zdecydowanie dobre by czlowiek po cięzkich stresach mógł się uspokoić, wyciszyć, ale na dłużśza mete to tez nie jest dobre, bo ten niższy pulap emocji mnie denerwuje... życie intymne w stanie fatalnym i to od wielu miesięcy, bo ochoty nie mam żadnej, wszytsko mniej cieszy, nie żebym była smutna, ale taki tumiwisizm... niby ok, bo przedtem każda bzdurą się przejmowałam jakby miał byc koniec świata, ale taki przechył w drugą strone, że nic mnie nie rusza też jest dziwny... to też "jakby nie ja"... Ale wiem, wiem, że te leki to nie są cudowne srodki i maja tylko nas wyciszyć i 'zebrać do kupy" byśmy mogli sie pozbierać i stawić czoła nerwicy czy depresji a raczej problemom, ktore je powoduja.... pozdrawiam serdecznie, trzymaj sie cieplutko!!!!!!!!!!!!!!!!!! papa
-
Witaj Agusiuww! A jak Ty się czujesz??? Jets troszkę lepiej, czy znacznie lepiej? czy to jednak nie ten lek? Moim zdaniem z kolei, to nie jest świetny lek na depresję, moim zdaniem - jak go przynajmniej biore na lęki - i przy mojej nerwocy i nerwicowych zawrotach glowy pomógł świetnie... nie miałam depresji, natomiast zażywając efectin czuję sie z nieczulona i zobojetniona, tak jakby biorąc efectin nabawiłabym się lekkiej depresji... pozdrawiam:)
-
No, moja teściowa bierze ten lek, z tego co sie doliczyła od jakiś 15 lat... więc to chyba niemało... na szczęśćie, cały czas pozostała przy dawce poczatkowej - tej 1 tabletce 0,5 mg... dr mowił Jej, że to bardzo dobrze, bo skoro nie musi zwiększać dawki i tyle lat wystarczała jej ta jedna, to nie jest jeszcze tak źle z jej uzaleźnieniem i prawdopodobnie może z tego wyjśc:) oby:) bo ja słyszałam ile szkód robi wieloletnie zażywanie tego leku to strach:( pozdrawiam cieplutko:)
-
Ja biore efectin ponad 9 miesięcy i zadziałał na mnie rewelacyjnie. Efecton to odpowiednik Alventy. Mi pod kilku dniach zlikwidował koszmarne zawroty glowy, panike, strach, lęki. jets ok, ale juz sie nie moge doczekac odstawienia, bo mnie za mocno znieczulił emocjonalnie - libido minusowe, emocje kiepskie, radości przeżywane płytko.. taki tumiwisizm:) pozdr.
-
Witajcie! Ja chyba dobrze zrozumiałam RafQ, szczególnie, że dla Teściowej korzystałam z Jego rad... Pewnie, że klonazepam uzaleznia... Przynajmniej odczuwa owo uzależnienie moja teściowa, której wiele lat temu głupindr przepisał na lęki... brała przed lata co prawda 0,5mg wiexzorem przed sme i dawki nie zwiększyła ale cięzko jej się z tym lekiem rozstać.... Na razie kroi tabletke na 4 częsci i przez miesiąc zeszła z 1 ćwiartki, gdy chciała od razu polowke przez dwa dni było ok, ale trzeciego dostała jakieś trzęsawki, mówiła, ze czuje się jak na "glodzie"...była strasznie rozstrzesiona... więc jest chyba uzalezniona nieźle, mimo nie najwiekszej dawki... więc teraz schodzi jeszcze delikatniej i zamiast całej tabletki 0,5 mg bierze 3/4 tablt. Więc dziwię się jak niektorzy tu piszacy moga brać kilkakrotnie większe dawki bez żadnych skutków... nie wyobrażam sobie, że ktos bierze 5 tablr. po 2 mg... przeciez to końska dawka!!! pozdr.
-
Omega-3, witaminy, minerały
Katarzynka35 odpowiedział(a) na fantomek temat w Medycyna niekonwencjonalna
Witaj Anno R.:) JUż raz mnie zachęcałas do konsumowania kwasu foliowego i siemienia i chyba zacznę naprawdę jeść:) Łykam witaminę B kompleks i Alphol omega plus - ale pisałaś, że ma mnóstwo różnych dodatkowych rzeczy i siemię jest bardziej naturalne... więc chyba się na nie też skuszę:) dzisiaj zakupiła kwas foliowy - Folic, polecany m.in. dla kobiet w ciązy, ale na ulotce tez jest o ukladzie nerwowym. Jestem ciekawa jaka dużą dawke tego kwasu zazywasz? Ten Folik można zazywać a raczej trzeba dziennie 1 tabletkę. 1 tabletka to jest 0,4 mg kwasu foliowego. to duzo czy mało? Ile wy z siostrą konsumujecie? Pozdrawiam serdecznie! Katarzynka35 PS. Rozumiem, że ten kwas w żaden sposob z antydepreaantam i nie koliduje, bo jeszze jem efectin. Ech zazdreoszczę Wam tej energii, bo ja muszę wlaśnie 3 kawy pić, by obudzić się... a potem pewnie spada mi magnez... biorąc magnez obniża mi się ciśnienie moje i tak niskie (80 na 60)... i tak w kółko:) -
Cześć Nascar! Bo nerwicowcy tak mają - jak trzeba sie mobilizować w trudnych momentach, to staja na wysokości zadania, radza sobie znakomicie, nic im nie dolega, po czym po pewnym czasie, zazwyczaj w najmniej oczekiwanym momencie, po pewnym czasie nagle ... trach i dopada Cie... nerwica zazwyczaj atakuje, gdy jestes rozlusniony, odpoczywasz sobie, rozluźniasz się, juz nie walczysz... wtedy podstępna nerwica, wie, ze już jesteś po walce i myslisz, ze wygrałeś... poziom adrenaliny spada no i nerwica sobie nas atakuje:( Na przechodziłam przez wiele stresów, np. ogromnym stresem były dla mnie wystepienia publiczne... ta trena.. ten strach, ze nie podołam, że zemdleje i będzie ubaw, ze się pomyle, ze zrobię z siebie idiotkę... no i jak sie kończyło... elegancko! najwyższy stopień mobilizacji, stresowłam się ale widzowie stresu w ogóle nie zauwzyli, dostawałam gratulacje... i kiedy po kilku dniach stres spływał po mnie i byłam szczęśliwa, że dałam radę, rozluxniona i chhciałam sobie odpocząc co mnie dopadało? nerwica:( trzymaj się cieplutko! Tutaj większośc osób wie jak sie czujesz, wszytscy przez to przechodzilismy albo przechodzimy...
-
A mnie praca strasznie mobilizuje i motywuje:) Napędza mnie:) Po prostu wiem, że muszę, bo jak mnie nie będzie to klapa.. nie, ze jestem nieskromna, po prostu stanowią ogniwo w produkcji:)a że raz w tygodniu produkcja owa musi ujrzeć światłó dziennie to mnie to bardzo mobilizuje:) Oczywiście im mniej czasu miałam na myslenie o moich okropnych zawrotach tym nie skupiałam się na nich i było lepiej... rozlożyłam się dopiero pod koniec czerwca kiedy pojawił się czas urlopowy... nie mogłam sobie znaleźc miejsca... całymi dniami nie robiłam nic tylko myślałam i analizowałam stan mojego organizmu i wysyłane prze zniego sygnały... ciagły stres Inna sprawa, że jakby mam nienormowany czas pracy i szef nie stoi nade mna z zegarkiem w reku... nie zrobie teraz to zrobię jutro, świat sie nie zawali... Natomiast naprawdę praca mnie ogromnie motywuje, bo nie mogę zawieśc dużej grupy osób z którymi współpracuję i dośc dużej liczby naszych odbiorców...po prostu muszę pracować:) pozdrowienia
-
Kasiu000! Ja też jestem typem zamartwiacza:):):) I mi dr też zakazał czytam fora w internecie!!! na temat nerwicy, antydepresantów itp. Mowił mi, że generalnie na tych forach piszę się negatywnie i wieje smutkiem, bo jak się ktoś dobrze czuje, to raczej się nie wyżala na forum nerwica...bo nie ma na to czasu ochoty, nie chce pamietac jak mu było kiedyś... jak komus jest ok, to nie zaglada tutaj... może dr ma troche racji, bo jak czasami czytam to też mam wrażenie, że zdecydownaie mniej jest osób, które pozytywnie przeszły terapie i np. odstawianie efectinu niż tych co źle... bo Ci to źle, to chcą się podzieliś tymi objawami z innymi, a Ci co dobrze przeszli, odstawili to sobie normlanie funkcjonują i nie wchodza już na to forum! pozdrawiam zamartwiaczy na zapas:) Katarzynka35
-
NO witaj Immieniczko:) To cierpimy na to samo:) Ja też się boję, ale bardzo chcę odstawić latem - po roku zazywania... chcę, bo czuję się ok, chcę bo mi efectin za mocno znieczula emocjonalnie i mam wrażenie, ze troszkę niektore ważne sprawy olewam... taki tumiwisizm:) no i zerowe libido i jakies takie płytkie uczucia wyższe... n iby jest ok, jestem wyciszona, nie panikuje i w ogóle, ale tak do końca to yeż nie jestem ja:) lek mnie nie oszalamia tylko znieczula zbyt mocno... i to mnie tak pcha by zaryzykować... tnz. ja na razie jeszcze nie odstawiam, ale dr kilka razy wspominam, że około roku mam brać, że około sierpnia bede odstawiac więc już w sumie z ...górki:) Boje się tylko, że: -skutki uboczne będę koszmarne i będę zawroty glowy, ktore spowodowały, ze efectin zaczęłam brać -że nawet jak przebrnę przez odstawienie, to boję się, że to wróci do mnie znowu po krótkim czasie..., teraz czuję się bezpiecznie, tak jakby mnie efectin "zabepzieczał...a jak nie będę pod jego wpływem, to moja podświadomośc może zadziałac, że nie biorę itp. i wszytsko wróci... ech... może za dużo czytam dr mówi, żebym starała się o tym nie myśleć.... czasmai mi sie udaje, czasami jak mam za duzo czasu na rozmyślanie to te mysli przychodza.... ech więc wracam do roboty by nie myśleć:) pozdrawiam wszytskich:)