Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nadzieja?!

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Nadzieja?!

  1. nie wszyscy sa tacy sami...laczy nas to, ze mamy nerwice, ale nie kazdy potrafi dac jej kopa, i odstawic na bok, jak niepotrzebna rzecz....mnie akurat to forum pomaga, sama swiadomosc, ze niejestem z tym sama, a dziwne jest bardzo, ze wsrod znajomych jakos nikt sie nichce przyznac, ze ma z czyms takim problemy, nagle wchodze na forum i to na niejedno w necie o tej tematyce i widze, ze jest nas tysiace....to w jakis sposob mnie uspokaja, a nie nakreca....no ale kazdy ma inne reakcje....mnie denerwuje, ze za malo sie mowi na ten temat, w mediach, gazetach itp...to przeciez choroba ktora dotyczy tylu osob, wiec powinno sie wiecej mowic na ten temat, postawa lekarzy, tych 1 kontaktu, mowisz im, ze masz nerwice, to obojetnie z jakim problemem by sie do nich nieposzlo....olewka, bo to przeciez wszystko nerwica, ostatnio nawet angina, bylo podobno wynkiem przesilenia wiosennego, a ze mam nerwice, dostalam angine---jak dla mnie paradoks. dostanie jakiegos skierowania do specjalisty graniczy z cudem, po co ma NFZ wydawac kase na nerwicowcow, przeciez oni sa zdrowi, a to nie o to chodzi, np hipochondryk, ktory porobi sobie wszelkie badania, i wyjdzie mu ze wszystko ok, uspokoi sie, a przeciez chyba o to chodzi...tak bylo ze mna, poprosilam o skierowanie do kadiologa w zwiazku z tymi skurczami dodatkowymi, to uslyszalam, ze sa ludzie po zawalach, i ktorrzy naprawde potrzebuja takich wizyt, wiec na mnie szkoda kasy, bo napewno i tak bedzie wszystko ok....a skladki place co mesiac, wiec przepraszam, gdzie tu logika, leki tez place 100% mimo, ze na recepte i na literke P wiec nasza choroba jest olewana , co najwyzej wysylaja nas do psychiatrow, ktorzy jednym pomoga , innym nie, a problem tkwi dalej.. i dzieki bogu, ze sa takie fora, bo inaczej wiele osob byloby swiecie przekonanych, ze przechozi zawal codziennie, a tak przynjmniej wiemy na czym stoimy......i zgadzam sie z markusem, tez zazdroszcze ludziom, ktorzy sami daja sobie z nerwica rade....bynajmniej ja tak niepotrafie mimo tego ze zyje z nia juz prawie 5 lat.... pozdrawiam
  2. no co tu duzo mowic, w swoim zyciu przezylam niemalo, wygadac sie za bardzo niemialam komu, wiec w koncu nerwica musiala mnie dopasc....no ale u mnie wyladowanie zlosci nic niepomaga, a niechce sie wyzywac na bliskich (mezu, dzieciach) niechce, zeby patrzyly jak mama rzuca talerzami, niepotrafie okazac uczuc mezowi, przez co nazywa mnie soplem lodu, i czuje jak zycie wymyka mi sie z rak, mam 32 lata a czuje sie na 80. boje sie nawet rozpieszczac moich synkow, ktorych kocham nad zycie, bo a noz umre, wiec niechce zeby cierpialy po mojej smierci....wiec co? moze ja po prostu jestem nienormalna...bo juz innej opcji niewidze. ide na psychoterapie i slysze wszystko to co juz wiem,tak wlasciwie wszystkich psychologow, to ja w pewnym momencie zaczynam pouczac.....maz tez niema ze mnie wiekszego pozytku, od 4 lat zupelnie wszystko robie z musu, sprzatanie, zajmowanie sie domem, praca, libido zerowe....po prostu malzenski obowiazek....a do tego jeszcze te potykania serca , ktore naprawde mnie wykanczaja....chcilabym odstawic juz ten xanax, wiem ze uzaleznilam sie od niego, niedaj boze zeby go zabraklo, moge wtedy chodzic po scianach....a moze te problemy z sercem to dlatego ze za duzo czasu juz biore ten lek?>??? sama juz niewiem, zyc sie odechciewa
  3. moniczko81 ile mozna tak sobie tlumaczyc"to tylko nerwica" ?? ja bym chciala zyc tak jak dawniej, lata mi uplywaja, zycie mija, a ja tylko walcze kazdego dnia i ciagle mysle, czy czasem nienadejdzie jakis atak....no co to za zycie?? psychoterapia, owszem, cos daje, ale na jak dlugo, czy my juz do konca zycia bedziemy skazani na te okropna chorobe? najgorsze, ze ta choroba jest bardzo zmienna, bynajmniej u mnie, jak niemialam klopotow z sercem, to znowu z zoladkiem, skonczyl sie zoladek, zaczelo sie serce, potem leki, i to co roz jakies inne, po strach przed wyjsciem z domu, to strach przed smiercia, przed utratabliskich itp i tak codziennie...powoli zaczynam miec tego dosyc....
  4. kochani...przeczytalam wszystkie wasze posty i z gory dziekuje za odpowiedzi....nosilam holtera, ktory nic niewykazal, mialam usg serca, tez wszystko ok, ale to bylo 4 lata temu, wtedy nieodczuwalam tych potkniec....w ogole to z tymi potknieciami mam takie okresy, ze 2, 3 miesiace codziennie, wlasciwie nin stop, a zwlaszcza jak wstane rano, na lezaco nic sie niedzieje, wtedy biore propranolol....pomaga, no ale nie na dlugo.... potem wszystko mija i zaczyna sie okres kiedy tego nieodczuwam, wtedy niebiore propranololu. zastanawia mnie czemu sa te okresy, teraz ostatnio mialam angine, moze dlatego...sama juz niewiem, alekarze mnie dobijaja wiec wole niechodzic. takie sa uroki nerwicy, juz zdazylam sie z tym pogodzic, no ale te szarpania sa niedozniesienia. pozdrawiam was wsazystkich serdecznie... a od xanaksu rzeczywiscie jestem uzalezniona, no ale mi pomaga wiec go biore....
  5. mam nerwice od kilku lat. wlasciwie to przez te dolegliwosci popadlam w bledne kolo....serce szwankowalo, wyniki byly zdaniem lekarzy dobre, a potem potoczylo sie jak u wiekszosci z was....ataki, lęki itp.... mam jednak pytanie, czy naprawde dolegliwosci sercowe sa wynikiem nericy. mam niskie tętno...w granicach 50-60, cisnienie skaczace...noi te przerywania i potykania, ktore sa najgorsze...biore propranolol, ktory uspokaja moje serce, ale na krotko, musze go brac kilka razy na dzien...do tego xanax 2 razy na dzien 1mg. raz jest gorzej, raz lepiej, ale najbardziej mnie mecza te potkniecia, ktore czuje bardzo dosadnie. ekg wychodzi mi zazwyczaj dobrze, poniewaz w pozycji lezacej te przerywaniami sie niepojawiaja, natomiast gdy tylko wstane, raz za razem brakuje tego jednego pukniecia, a potem serce rusza jakby sie przewracalo w klatce...i tak dzien w dzien...juz naprawde bardzo mnie to meczy...lekarz rodzinny zna moja sytuacje z nerwica, wiec wydaje mi sie ze bagatelizuje moje dolegliwosci....mowi, ze na to sie nieumiera, a ja czytam w necie o arytmii i wiem, ze to jest grozne schorzenie...wiec kogo tu sluchac..... napiszcie prosze, czy wy tez macie takie akcje z sercem i jak sobie z tym radzicie i czy rzeczywiscie niema powodow do obaw....dodam, ze napewno niemam niedoboru magnezu i potasu....
×