Skocz do zawartości
Nerwica.com

maribellcherry

Użytkownik
  • Postów

    828
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez maribellcherry

  1. Godzinę temu, tedi11996 napisał:

    przez pewien czas był taki okres że po jedzeniu miałem napady gorąca i wysoki puls ale to już minęło. Strasznie się wszystkim przejmuję, o wszystko się martwię, boję.

    To mozesz miec wlasnie od stresu. 

    Czytalam, ze mozna miec uderzenia goraca nawet jak sie zje cos ostrego/pikantnego.

     

    Ja zyje teraz w stresie od kilku dni. Pije duzo kawy. Mam odruchy wymiotne. Scisk w zoladku. Nie moge jesc prawie. Stres to cichy zabójca.

  2. 59 minut temu, tedi11996 napisał:

    stolce z domieszką świeżej krwi

    To kwalifikuje sie do wizyty u lekarza. Bo moze byc wszystko. Sa inne mniej grozne choroby jelit niz rak (ktory odrazu sie kojarzy z takim objawem, nie chce Cie ABSOLUTNIE straszyc). Ale jest tez np WZJ czy Crohn... A moga byc polipy. I tak mozna mozowac sobie...

     

    Ja Cie rozumiem, ze sie boisz. Mam to samo. Kiedys mialam zupelnie na odwrót. Latalam co chwile do lekarza i na badania ze wszystkim. 

    A teraz sie boje, ze cos wykryja i bym najchetniej nie poszla. Ale ide jak juz trwa to bardzo dlugo (nawet po kilka miesiecy) i nie mija. 

    Nie wiem co Ci napisac... 

    Ja sama nie ogarniam...

  3. 2 godziny temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

    Ech pewnie macie rację, na razie mam inne rzeczy na głowie, ale jak to się skończy, to rozważam lekarza, ale też pamiętam, jak byłam u laryngologa z trzy lata temu z paniką, wtedy chodziło o to, że mam przerośnięte migdały (od zawsze, ale tego pięknego dnia stwierdziłam, że to nowotwór) i potraktował mnie co najmniej protekcjonalnie. Teraz tak samo - pójdę i powiem, że dziwnie przełykam ślinę, to nie wiem, czy mnie znowu nie wezmą za rozhisteryzowaną wariatkę, do tego oczywiście boję się diagnozy i koło się zamyka. Leki mi pomagają na ataki paniki, nie mam ich w ogóle, ale na myślenie mi nie pomagają; zastanawiam się też, czy ta suchość w gardle to nie od leków. Terapia też niestety nie, a chodzę na nią pół roku.

    Ostatnio jeszcze trafiam na historie, że ktoś dostał raka z dnia na dzień (narządów rodnych) - piszę tutaj o działaczce Joannie Głuszek, bardzo poruszająca historia i bardzo jej współczuję. Zresztą znajoma mojej rodziny - ale starsza - też doświadczyła tego samego. Ostatnio ciągle trafiam na takie newsy. Do tego nadal palę - muszę rzucić - a z drugiej strony myślę sobie, że wszyscy chorują na raka, tyle palę, to już za późno. 

    Bezsensowne, chore myślenie - już podejrzewam, że moje otoczenie ma mnie dosyć. 

     

    Do osób chodzących na terapię - czy terapia Wam pomogła? Jeśli tak, to po jakim czasie? 

    Ale jak z dnia na dzien? Nie bede czytac jej historii ale w sensie ze z dnia na dzien objawow a rak zapewne rozwijal sie juz jakis czas? Bo z dnia na dzien to guz nie urosnie…

    Niestety myslimy ze wiele rzeczy nas nie dotyczny. Nawet jak chodzimy na regularne kontrole.

     

    Tez znam takie historie z bliskiego otoczenia. Niektore z dobrym a niektore ze zlym zakonczeniem. Moze sie zdolowac. Zwlaszcza ze wiele objawow pasuja do wiecej chorob np rak szyjki macicy moze dawac podobne objawy co duza (niegrozna) nadzerka. Trzeba isc to skontrolowac i tyle. Wiecej nie mozna zrobic. I tak, mozna te objawy dostac z dnia na dzien.

  4. 2 godziny temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

    Ech pewnie macie rację, na razie mam inne rzeczy na głowie, ale jak to się skończy, to rozważam lekarza, ale też pamiętam, jak byłam u laryngologa z trzy lata temu z paniką, wtedy chodziło o to, że mam przerośnięte migdały (od zawsze, ale tego pięknego dnia stwierdziłam, że to nowotwór) i potraktował mnie co najmniej protekcjonalnie. Teraz tak samo - pójdę i powiem, że dziwnie przełykam ślinę, to nie wiem, czy mnie znowu nie wezmą za rozhisteryzowaną wariatkę, do tego oczywiście boję się diagnozy i koło się zamyka. Leki mi pomagają na ataki paniki, nie mam ich w ogóle, ale na myślenie mi nie pomagają; zastanawiam się też, czy ta suchość w gardle to nie od leków. Terapia też niestety nie, a chodzę na nią pół roku.

    Ostatnio jeszcze trafiam na historie, że ktoś dostał raka z dnia na dzień (narządów rodnych) - piszę tutaj o działaczce Joannie Głuszek, bardzo poruszająca historia i bardzo jej współczuję. Zresztą znajoma mojej rodziny - ale starsza - też doświadczyła tego samego. Ostatnio ciągle trafiam na takie newsy. Do tego nadal palę - muszę rzucić - a z drugiej strony myślę sobie, że wszyscy chorują na raka, tyle palę, to już za późno. 

    Bezsensowne, chore myślenie - już podejrzewam, że moje otoczenie ma mnie dosyć. 

     

    Do osób chodzących na terapię - czy terapia Wam pomogła? Jeśli tak, to po jakim czasie? 

    Ale jak z dnia na dzien? Nie bede czytac jej historii ale w sensie ze z dnia na dzien objawow a rak zapewne rozwijal sie juz jakis czas? Bo z dnia na dzien to guz nie urosnie…

    Niestety myslimy ze wiele rzeczy nas nie dotyczny. Nawet jak chodzimy na regularne kontrole.

  5. W dniu 16.01.2023 o 18:26, Walter napisał:

     Generalnie facetka chaotyczna była, a nawet coś palnęła nawet żebym nie robił sobie nadziei, bo już ma męża :D :D nie żebym pytał, albo próbował podrywać, po prostu byłem miły jak człowiek, nie ściemniałem

     

     

    A moze wlasnie cos powiedziales/zrobiles/zareagowales nieswiadomie, ze ona pomyslala, ze ja podrywasz, albo jej sie podobasz... ?

     

    Ja tez mialam podobna sytuacje. Znajomy meza strasznie dziwnie sie zachowywal/zachowuje, wg mnie dziwnie oczywiscie. I z reszta robi to do dzis. Np. wie ze lubie tanczyc i jak on sie napije to wyrywa mnie zawsze do tanca i tanczy ze mna dosyc blisko (bez obmacywania itp, granice sa zachowane zeby nie bylo 😉 ) Wiec kiedys, na poczatku tej znajomosci, przyszlo mi takie cos do glowy, ze ja mu sie moze podobam? Ale po tylu latach teraz juz wiem, ze on tak ma i mnie lubi i nie mam juz z tym jego zachowaniem problemu.

  6. Godzinę temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

     

    Tak, mam to teraz cały czas. Obsesyjnie przełykam ślinę i czuję się, jakbym miała coś w środku, a jednocześnie bez problemu przełykam jedzenie i płyny. Czuję suchość w gardle. Myślę już o raku krtani albo gardła.

     

    Niestety, mam obecnie gorszy czas.

    To jest typowy objaw nerwicy. Przy raku krtani gardla nic bys nie przelknela.

  7. 1 godzinę temu, Dryagan napisał:

    Nigdy nie można na podstawie takich objawów od razu stwierdzić, że to na 100% nerwy. Ja np. w pewnym momencie przy podobnych objawach jak wcześniej z nerwów trafiłem na stół operacyjny z wyrostkiem.  Można przecież wykluczyć choroby somatyczne dzięki badaniom (usg brzucha, względnie gastroskopia, czy kolonoskopia)

    Dokladnie. Nie straszac nikogo hipochondria hipochondria ale trzeba zachowac zdrowy rozsadek i isc do lekarza, jesli dolegliwosci sie utrzymuja. Jesli lekarz wykluczy chorobe to wtedy podejrzewajmy hipo.

    Ja tez jestem w trakcie badan bo mam objawy. Wole to sprawdzic. I tak juz ze stresu jesc nie moge przez strach ze wyjdzie powazna choroba.

  8. Nakrecona szczesciem. Chodze i podspiewuje, jestem pozytywna i w dobrym humorze.

    Po prostu bylam na usg brzucha i wszystko jest okej.

     

    Ale moj dobry humor to niestety tylko kwestia czasu. Za chwile sie zacznie: aaaa coooo jak lekarz cos przegapil ????

  9. 16 godzin temu, jacek7 napisał:

     

    Wróciłem kilka dni temu z wycieczki z Kuby. Moja najlepsza wycieczka w życiu. 😀

    Zwiedzanie miejsc, spacerowanie po miasteczkach i po ulicach .

    Niestety teraz po powrocie zaczyna się u mnie zły nastrój i zamartwianie się , jak to jest u mnie w zwyczaju.

    Za miesiąc kolejna wizyta i psychiatry.

    Super przygoda.

    A jak lot?

  10. 1. Porobic zaplanowe badania czyt. przezwyciezyc strach przed wynikami

    2. Zmienic nawyki zywieniowe (schudnac by sie b duzo przydalo bo mam nadwage ale moze na spokojnie zaczne najpierw od zmiany nawykow)

    3. Nie umrzec

    4. Dwa razy w tygodniu poswiecac czas moim pasjom (malowanie, rysowanie, pisanie, czytanie ksiazek)

    5. Zaczac cwiczyc dwa raz w tyg po 45min

    6. Pic codziennie 1L wody lub ziolowych herbatek

  11. 36 minut temu, patrycja03 napisał:

    Hejka kochani, ja tu przychodzę z dobrymi wiadomościami u mnie. Nowy Rok zaczął się dla mnie naprawdę super i póki co czuje się ogólnie dobrze, mam bardzo duży apetyt od kilku dni z czego również się bardzo cieszę. Mam taki czas teraz, że dosłownie kocham żyć i jest po prostu świetnie. Leki dalej biorę, ale co nowego? Otóż to, że od 19 stycznia zaczynam terapię na oddziale dziennym w szpitalu. Będę tam przychodzić od poniedziałku do piątku w godzinie 8:30-14 jakoś i cieszę się bardzo oraz nie mogę doczekać jak to będzie wyglądać. Jestem pozytywnie nastawiona do tego 🙂 i chyba od poniedziałku do czwartku będę mieć grupową terapię, a w piątki tylko indywidualną także takie połączenie może być dla mnie naprawdę dobre😅a co u Was dobrego? 

    Wspaniale!

    Takie wiesci ciesza niezmiernie. Mam nadzieje ze bedziesz zadowolona z terapii.

  12. 23 minuty temu, minou napisał:

    Jeśli to nic nagłego to terminy są odległe. Byłam u niego w grudniu żeby go poinformować ze mój polski psychiatra zapisał mi leki na ADHD i spytać, czy on może się zając „fizyczną” stroną leczenia - czyli sprawdzaniem czy nie ma skutków ubocznych. Zgodził się bez problemu i wtedy tez mu powiedziałam ze od czasu kiedy miałam koronę mam jakby krótki oddech. No i ze boli mnie kręgosłup i klatka piersiowa, wiec chciałabym sprawdzić czy to nie serce, bo przy moim leczeniu lepiej mniej zdrowe serce ;) lekarz stwierdził, ze nic w tym, co mówię, nie zaniepokoiło go w związku z moim sercem. Zmierzył mi ciśnienie, EKG miałam pare lat temu, także on mówi, ze mam się ruszyć, ćwiczyć, iść na fizjoterapie na ten mój kręgosłup i jeśli nadal będę mieć krótki oddech to mnie wyśle na pocovidowe badanie pojemności płuc. A co do serca i leczenia to on widzi większa potrzebę kontroli cholesterolu itd bo to bardziej to zwykle jest problemem. No i jeśli bym miała kołatania to wtedy mam się zgłosić. Umówiliśmy się, ze pierwsze badanie kontrolne ma sens po pół roku od rozpoczęcia leczenia - czyli koło lutego. Po prostu wiesz jak to jest u osób „lękowych” - skoro sobie to serce wkręciłam to po prostu czułabym się lepiej mając w ręce prawidłowy świeżutki wynik ekg :D

    No tak, to ja sobie wkrecilam tak jelito.

     

    W kazdym razie rzeczywiscie Twoj lekarz ma racje z tym cholesterolem. Ja mam kolatania, jakas arytmie ale tu nic z tym nie robia. Mialam badanie z 8-9 lat temu, wyszla wtedy wlasnie arytmia jakas niegrozna niby. Moze powinnam powtorzyc sobie usg serca i holter (to wtedy mialam).

    Musze isc na rtg pluc jeszcze.

     

    A z tym oddechem to ciekawe. No covid to tak moze zrobic,  nie znaczy ze u Ciebie tak jest. A jak Ty myslisz??? 

  13. 9 minut temu, minou napisał:

    U mnie poziom lęku był bardzo niski przez dłuższy czas - przede wszystkim dlatego, ze byłam bardzo zajęta. Ale to błędne koło, jak jestem zajęta to lecę na adrenalinie, poziom stresu jest wysoki i wtedy bardzo czekam na luźny okres planując jak to będę się relaksować 😊 ale w luźnym okresie niestety schodzi adrenalina i pojawiają się konsekwencje przemęczenia - lęki, irytacja, niepokój. To zreszta typowe dla mojej głównej diagnozy - ADHD. Jednak wydaje mi się, ze leki na ADHD nawet działają. Może być różnie, stymulanty zwykle zwiększają poziom lęku, z drugiej strony jak się „ogarnie” zaburzenia koncentracji przy ADHD to poziom stresu i codziennego lęku spada. Na razie jest ok choć martwi mnie serce. Lekarze to ignorują wiec ja tez muszę. Prawdopodobnie to nie serce mnie boli tylko nerwy - od kręgosłupa. W piątek idę pierwszy raz na fizjoterapie połączoną z akupunkturą… będą mi wbijać igły w te wszystkie strasznie napięte mięśnie w plecach i karku, może być zabawnie 😉

    Od wczoraj psychiatra podwoił mi dawkę medikinetu a wizytę u rodzinnego który być może zerknie na te moje bóle w klatce mam dopiero 1 lutego….

     

    U mnie jest cos podobnego. 

    Jak bylam zajeta przebudowa garazu to nie skupialam sie na ciele. Byly problemy z ta przebudowa wiec stres byl. NIe jakis wielki ale bylo. Non stop jezdzilam po sklepach budowlanych. 

    Jak przebudowa sie skonczyla to zaczely znowu bodzce dochodzic z ciala.... 

     

    Co do tych miesni itp. Jak bylam w Polsce to poprosilam siostre, zeby mnie pomasowala w okolicach loptaki bo cos mi tam tak wlazlo ze nawet przy niewielkim wdechu przeszywalo mnie na wylot. Zaczela mi masowac prawa strone pleców w okolicy barku/lopatki... Powiedziala, ze strasznie wszystko mam spiete, lewa mniej... Wygonila mnie do fizjo. Ale jeszcze sie nie zapisalam ;-). Masowala mnie z 5min tylko bo juz nie moglam tak bolalo. Ale to 5 min pomoglo.

  14. Godzinę temu, Illi napisał:

    Przypominam, że zgodnie z regulaminem nie należy pisać postów pod sobą. Macie 5 minut na edycję lub od początku piszcie jeden post. Łączenie waszych wpisow to dla nas to dodatkowa praca, a jesteśmy zaledwie w 4... 

    Za niestosowanie się do regulaminu polecą osty.

    Nje rozumiem o co Ci chodzi z tym “nie pisaniem postow pod soba”. Mozesz wyjasnic? Dzieki

  15. Bede w PL akurat w przyszlym tyg i ide w srode do gina, bo ostatnie tygodnie dzieja sie u mnie dziwne rzeczy. Juz myslalam, ze jest spokoj a dzis znowu akcja. Palipitacji dostalam prawie, poplakalam sie, google mowi ze to rak jajnika/macicy. Nie moge nerwowo. Poszlabym na badania krwi, ale mam taki kaszel, ze obawiam sie ze jak mi wyjdzie jakis stan zapalny z tego powodu to bede miala wkreta na "a co jesli to nie od kaszlu". Wiec poczekam jak mi kaszel minie i pojde na badanie krwi juz tu gdzie mieszkam. No chyba, ze wyjda mi cyrki na usg u gina to trzeba bedzie wczesniej.


    Dodatkowo, mam wrazenie ze schudlam 0,5-1kg... Po spodniach widze. Ale ja sie nie odchudzam! Jestem zalamana... 

     

    A co u Was? Jak po swietach? Co planujecie na Sylwestra?

  16. W dniu 25.12.2022 o 11:17, Agis napisał:

    Hej, rzeczywiście okazało się, że wszystko z tym pieprzykiem okej, ale teraz mam natrętne myśli dotyczące innych pieprzyków, szczególnie jednego. Boję się, że dojdzie do najgorszego, czyli zacznę się oglądać a wtedy kaplica, bo na pewno coś będzie mi się wydawać podejrzanego. Jak wyrwać się z tego błędnego koła 😭😭😭 mam leki od psychiatry, zaraz po Świętach wykupię.

    niestety nie moge Ci pomoc, bo sama sobie nie umiem. 

  17. 8 godzin temu, Amanda55 napisał:

    Hej, dawno nie pisałam, zaczęłam brać leki i chodzę na terapie i wszystko powoli zaczęło się układać. Niestety od tygodnia dziwnie się czuje, dzisiaj jest apogeum. Wróciło osłabienie, jestem strasznie zmęczona, mam mroczki przed oczami, chce mi się płakać, ze było już tak dobrze i nagle coś takiego. Miałam kontakt z siostra, która złapała grypę, mam lekki katar, ale nic poza tym wiec nie wiem czy mogę to osłabienie z tym powiązać. Boje się somaty wróciły, jestem taka rozdygotana, wgl nie cieszę się z tych świąt. Mam dość 

    Nie wiem dlaczego tak, moze to normalne po jakims czasie brania leków, ala srodek uboczny i trzeba przeczekac?

     

    Ze mna tez zle... Z raka do raka przeskakuje.... 

  18. 3 godziny temu, Illi napisał:

    Jak długo ? A na ile wycieniasz swoje zdrowie i komfort psychiczny ? Na ilość specjalistów czy na lata ? Wg mnie do skutku. Dla jednego to może być 3 specjalistów na przestrzeni 2 miesięcy. Dla kogoś innego 4 specjalistów na przestrzeni 7 lat. 

    Któryś raz zadajesz pytanie, tudzież podajesz tezę, że specjalista powinien/czy powinien odpowiedzieć na powyższe pytania. Tak, natomiast nie musi tego robić na 1 sesji. 

     

    Ze związkami jest podobnie (tylko troche !), szukasz do skutku. Chyba, że wolisz byc sama, co w gruncie nie jest zła rzeczą przeciez. Natomiast, jeśli ktoś zaczyna szukać pomocy psychologa to znaczy, że coś w obecnej sytuacji mu niedpowiada. Przerwanie poszukiwań to trochę jak poddanie się i życie z uwierajcym problemem. 

     

    To dlaczego poszłaś ?

     

     

    Nie ma obowiązku chodzenia do psychologa, na terapie czy do psychiatry. Nikt do tego nie zmusza. Na forum z reguly pada stwierdzenie " idz do lekarza, idz na terpie" dlatego że większość użytkowników właśnie w ten sposób polepszyła komfort życia. I wiemy że to działa. Nie jest łatwo, prostu i przyjemnie. Ale są rezultaty. Oczywiście możemy napisać "weź się po prostu w garść i przestań sie źle czuć". Jednak czy to jest wspierające? To nawet nie jest rada, bo to po prostu nie działa. 

    Leczenie psychiki to indywidualna sprawa- chcesz to to robisz, nie chce to nie musisz. Na kolonoskopię też nikt nikogo nie namawia. 

     

    Temat zaczął się od tego czy psychologa postąpił etycznie czy wystawił Cie za drzwi po chamsku. Odpowiedź padla- wg wielu z nas zrobil dobrze. Powiedział również co robić dalej. Czy z tego skorzystasz zależy od Ciebie. 

    Amen

×