
Grushka
Użytkownik-
Postów
30 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Grushka
-
Według mnie, żaden wstyd. Lekarz jak każdy inny. Mózg też choruje. Zresztą nie mam napisane na czole, że chodzę do psychiatry. Wczoraj po wizycie, zgodził się na odstawianie tabletek, także jest poprawa. A kto wie ile bym jeszcze cierpiała gdyby nie wizyta u niego i diagnoza.
-
Faszerujesz się tymi lekami, a jest duże prawdopodobieństwo, że z żołądkiem jest w porządku a są to po prostu objawy somatyczne Naprawdę spróbuj tego psychiatry czy psychologa, kogo wolisz... ( u mnie psycholog się nie sprawdził (powiedziała mi, że oglądam za dużo horrorów) i poszłam do psychiatry) -.- Sama sobie najlepiej pomozesz jak zaczniesz działać, my na forum jedynie mozemy dac Ci wsparcie i zrozumienie
-
Mam to samo przed tymi dniami, gorączka i mdłości i inne Także spokojnie. A faktycznie niepotrzebnie patrzysz na internet. Olać wirusówkę! Przeciez nie znasz powodow dla którego dostały? Może to zatrucie, moze nie myją rąk albo owoców? Jest dużo możliwości. Osobiscie wirusówkę taką konkretną miałam za dzieciaka Może na jakis czas na czas wyleczenia się z fobii dobra byłaby zmiana stanowiska... Ja podjęłam rowniez decyzję i szukam czegoś, dosyć mam stresów. Zależy mi na swoim zdrowiu. Teraz wzięłam się za walkę z nerwicą. Polecam kanał DivoVic na YouTube jesli ktoś rowniez się zmaga z zaburzeniem.
-
Hej :) Nie było mnie jakiś czas, byłam na wakacjach. Pewnie sami się domyślacie jak było... cała apteka w podróż. Byłam we Włoszech i Francji. Oczywiście nie piłam tamtejszej wody, nawet przegotowanej. Kupowałam w butelkach i taką gotowałam. Mam uraz, kiedyś w Warszawie zaszkodziła mi woda z kranu i od tamtego czasu nie korzystam z kranówki (jedynie u siebie w domu). Powiem Wam, ze we Włoszech było kiepsko, zle się czułam, stresowałam. We Francji lepiej. W każdym razie wakacje zakończyłam dwoma atakami paniki i bólami brzucha, ale nie w każdy dzień. Najgorsze jednak jest to, że obwiniam się o to, ze nawet na wakacjach nie potrafię się odprężyć i żyć bez tego zmartwienia. @Angel_1896 oczywiście, że czytam i się interesuję! Trzymam kciuki! Za walkę :* Wsparcie tutaj jest ważną rzeczą. Tutaj znajduję zrozumienie, bo chłopakowi to już nawet nie mowię i ukrywam się z lekami (bo on strasznie jest anty, jesli chodzi o branie czegokolwiek). Chciałabym, żeby to zrozumiał, ale już mi się nie chce tłumaczyć i mowić jak się czuję. Powiem Ci, ze ja tez dalej krople żołądkowe i iberogast - chociaż drogi jest No i aviomarin, bo lokomocyjna wróciła -.- @Kimczi jak sobie radzisz z nerwicą i jelitem? Czy przy ZJD jest Ci niedobrze? Bo już nie wiem czy można to przyporządkować jako objaw. Ja nerwicy i ZJD nabawiłam się w pracy, a dokładniej przez system trzyzmianowy. Nocna zmiana to był dla mnie horror. Płakałam przed pójściem do pracy. Teraz pracuję na jedną zmianę, ale praca jest stresująca. Na początku było dobrze, w okresie wdrażania się, objawy nerwicy stały się łagodniejsze, tak że chciałam odrzucić leki od psychiatry. A teraz znowu nawrot. :(
-
Siedzę właśnie w pracy i mam krótką przerwę. Przeczytałam Twoją wiadomość i napełniła mnie takim optymizmem, że poczułam taką ulgę w ciele i to dosłownie! Dziekuje! Teraz pozostaje mi czekać na ten moment kiedy będę to olewać. Póki co są wzloty i upadki. A podróże, praca to stres... stres powoduje nudności i to jest błędne koło do tego sama sobie wymyślam choroby. W sumie racja, raz coś zjem i nic mi nie jest a drugim razem mi coś niby jest. Wiec to chyba niemożliwe. Twoja wiadomość jest lepsza niż wizyta na psychoterapii! Pozdrawiam!
-
Jestem po psychoterapii, tzn. sama ją przerwałam. Jestem też na lekach, bo mam nerwice lekowa z objawami somatycznymi oraz ZJN. Psychoterapia po części pomogła, myśle bardziej racjonalnie i nie panikuje, leki rowniez robią swoje. Ale... przed jazda gdziekolwiek i czymkolwiek wymyślam co moze się stać, co mi się moze stać i czemu jestem taka skoro kiedyś taka nie byłam, płaczę z bezradności. Teoretycznie wyjazd to ma byc przyjemnosc a nie horror. Dzień przed planowaną dluzsza jazda nic nie jem, zeby przypadkiem nie bolał mnie brzuch. Wiem ze wszystko siedzi w głowie, nawet tem ból brzucha... Krotkie jazdy autobusem, tramwajem czy autem są dla mnie juz bezproblemowe, cukierki miętowe, imbirowe oraz czasem aviomarin i da się jechac, myśle o przyjemnych rzeczach. Także pomału, powolutku a jest coraz lepiej. Znam źródło swoich „schorzen” i to też pomaga. Jak to mój lekarz powiedział „mózg jeszcze pamięta”
-
@Angel_1896 nie martw się, to na pewno stres! Ja tez tak ganiam! Raz chyba z 5 razy i tez w ciagu godziny. Stoperan, dużo wody i probiotyk i bedzie dobrze! Trzymaj się Ja juz w te upały nie wierze, jak ma przyjść wirus to przychodzi Szkoda tylko, ze wszedzie go widzimy Faktycznie, z tymi ręcznikami materiałowymi to kiepski pomysł. Przecież tam to bedzie bakteria na bakterii Najlepiej chyba nosić przy sobie to mydełko w żeli bez użycia wody, które zwalcza 99% bakterii podobno w sumie zawsze mam przy sobie U mnie kiepsko ostatnio, w piątek stresujący dzien w pracy, w sobotę byłam taka słaba i zle sie czułam... chyba schodził ze mnie ten stres z piątku. W niedziele było dobrze, sporo zjadłam i nawet nie skupiałam się na ewentualnym zatruciu. Ale dzisiaj znowu stres, nawet większy niż w piątek. Zaczynam szukać nowej pracy, w tej firmie to nawet przestałam lubić to co robię. Jestem cała zestresowana, wracam do domu i czuję się jak wypompowany balon. Nie chodzę już na terapię, będę próbować sobie radzić sama Miłego dnia dziewczyny!
-
Moja fobia, albo nie jest tak mocna, albo jakoś sobie radzę. Nie wiem czy da się z tego wyjść. Mnie też dotyka problem wychodzenia z domu z obawy o wymioty... ale na terapii babka mi mowila, ze nawet jesli to co z tego? Co sie wydarzy? I nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo sama nie wiem Rozumiem, że syn jest mały to tez ciężej mu pewnie zdać sobie z tego sprawę i tez wytłumaczyć pewne rzeczy. Moze po prostu trzeba uczyc się z tym żyć. My zmagamy się z tym od rana do wieczora, ciągłe nudności i stres, torebka wypełniona cukierkami imbirowym Nie stosowałam hipnozy, trochę mnie to przeraża i chyba bym się nie zdecydowała. Ale jeśli ma to pomoc, zawsze mozna spróbować. Może ktoś tutaj się wypowie na ten temat, bardziej kompetentny niż ja. U mnie choroba nie trwa długo.
-
Pewnie, ze tak! Lekarz pogada z Tobą i wytłumaczy Ci wszystko! Psychiatra czy psycholog nie oznacza, ze sie jest nie wiadomo jakim, po prostu z pewnymi sprawami sobie nie radzimy. U nas jest takie przeświadczenie „ooo poszła do psychiatry, pewnie zwariowała” a w stanach to jest normalne. Mózg tez choruje Nie dziękuj, nie masz za co! Tutaj się wspieramy w swoich schizach, które codziennie przeżywamy Wiesz, moze tez dobrze zrobi jak sobie po prostu każda sytuacje bedziesz tłumaczyć. Dzieci chyba są bardziej podatne na jelitowki, ponadto trzeba mieć kontakt z chorym, bo przeciez to dolegliwość brudnych rąk, ja non stop myję ręce (co tez jest niezdrowe) i nie dosięga mnie jelitówka - ta gorszego typu. Zreszta nie zawsze przy jelitowce się wymiotuje! Ponadto trzeba duzo pić, brać probiotyki i jelita beda zdrowe i uodpornione na takie wirusy Ale wiem doskonale jak to jest, ktoś mówi o wymiotach to juz korba w głowie, ze też będziemy wymiotować, bo przeciez on zwymiotował to brzmi absurdalnie troszkę dlatego jak masz takie akcje i schizy, usiądź sobie sama w ciszy i pogadaj ze sobą po prostu i sobie wytłumacz „na chłopski rozum”, ze jakim cudem ma się to stać? Moze taka metoda Ci pomoże A co do lekarza, nie musi Ci dac tabletek, możesz sie tez nie zgodzić na psychotropy, ale zawsze Ci doradzi jak sobie radzić, co mozna wziąć z leków z apteki, które nie szkodzą (ja miałam etap, ze nifuroksazyd brałam dosyć często, dopóki na terapii babka mi nie powiedziała, ze jest szkodliwy i od tego czasu nie stosuje go wcale). Wiem, ze sobie poradzisz! A z praca to jeszcze przemysl, bo jak lekarz, terapia czy nawet Ty sama sobie pomozesz i jakoś zmienisz myślenie wtedy nie bedzie problemem dla Ciebie iść do pracy, moze dalej ze stresem, ale myśle, ze juz nie z takim jak teraz
-
Wiesz, to oczywiście tylko moje zdanie, ale naprawdę powinnaś gdzieś sie z tym udać nie możesz zyc w ciągłym strachu. A u Ciebie każdy dzien to walka Może ten psycholog albo psychiatra, poza miastem jakiś specjalista z dobrymi opiniami, by Cię wysłuchał i poradził coś Ja wiem, że z naszymi przypadłościami jest mega cieżko funkcjonować... ale z odpowiednia pomocą bedzie u Ciebie z pewnością progress w chorobie. O ile mozna nazwać to w ten sposób, dla mnie osiągnięciem jest każda mała rzecz. Jesteś młoda, całe życie przed Tobą! Taka terapia nie trwa duzo czasu! Ja biorę leki, ale niebawem będę odstawiać. Na terapie nie potrzebuje już chodzić, bo czuję się silniejsza. Zadbaj o siebie! I nie patrz na innych, bo ci co na to nie chorują nie wiedza z czym się zmagamy. A my potrzebujemy zrozumienia, ja to znalazłam u Was i u lekarza i na terapii i zrozumiałam, że ja choruję, ze to nie jest mój wymysł. Wiadomo, nie chce wygłaszać tu jakiejś mowy jak coach czy cos ale naprawdę da się z tym żyć, sa gorsze i zle momenty, ale do depresji jest niedaleko. Schizy zostaną, ale moze nie beda juz na Ciebie tak oddziaływać
-
Ja byłam u prywatnego psychiatry, do rany przyłóż, nie liczył od godziny tylko za wizytę, oczywiście wraz z kolejna bierze mniej. A i tak chodze co dwa miesiące po receptę. Dzisiaj ostatnia terapia, niby fajnie jest, ale nie stać mnie, zeby co miesiąc wywalać 400 złotych na opowiadanie o życiu. Doris super ze nic nie wyszło! Ulga chociaż na chwilkę to następnej choroby, jak to u nas bywa. Byłam w górach w niedziele, a w zasadzie co idę w góry, to jestem zestresowana, boli mnie wszystko, bo myśle, że dostanę zawału (bo ktoś tam kiedyś dostał w górach), wiecie, niby to powinna byc przyjemnosc, natura, spacerek... a ja tylko zrobie krok na szlaku i w głowie tylko jedno Kurde! Mam to samo! Tez wole nie jeść i czuje sie szczęśliwsza, bo w głowie swieci sie lampka „nic nie jadłaś od rana wiec nie masz po czym wymiotować” ale na dłuższa metę tak sie nie da. Kurcze i to jak burczy w brzuchu faktycznie sprawia radość, bo jak burczy to teoretycznie wszystko jest w porządku. Na studiach ze stresu tez mało jadłam. Z 58kg na 51 przy 176 cm teraz mam stała wagę 56kg przynajmniej staram się ją utrzymywać. Ale mam strasznie stresujący okres w pracy. Wiecie co w pracy jeszcze okej, ale wracam do domu i ten stres ze mnie schodzi i dopiero w domu zaczyna mnie wszystko bolec i mdlić a do tego padam na twarz Macie podobnie? Bo ja już wymyślam na to chorobę
-
Dokładnie, ważne zeby na probiotyku był opisany szczep a nie tylko to Lactobacillus. Te dobre probiotyki są drogie i tez kupuje takie tańsze. To na pewno nerwy, a nie obiad ja wczoraj to samo... tak mnie mdlilo, ze myslalam ze czeka mnie najgorsze... krople żołądkowe w ruch jak u Ciebie. Ale przeszło. Stwierdziłam, że to przez stres z całego dnia daje o sobie znać. Straszne to jest. Inni tak swobodnie mówią o takich sprawach, a jak ktoś mówi, ze boli go brzuch albo jest komuś niedobrze, to mi od razu tez jest niedobrze i boję się, że stanie się najgorsze @DorisDay okres to jedno, ale może antyperspirant Cię zapycha? Jesli oczywiście używasz. Albo jakiś stan zapalny, albo poziom prolaktyny bodajże się zwiększył, różne rzeczy mogą się zdarzyć i niekoniecznie najgorsze! Miałam raz stan zapalny i nie mogłam dotknąć się, zejść po schodach ani ubrać stanika taki był ból ale minęło. Angel nie bój się psychiatry czy terapii, nie ma czego. Ja nie chciałam iść, mówiłam, że nic mi nie dolega i sobie radzę i ze to moje korby, ale wyszło, że jednak to choroba. Dostałam leki praktycznie nie mające skutków ubocznych, chociaż wiadomo, to już psychotropy... doraźnie biorę jeszcze Validol. I magnez jest bardzo ważny. We wrześniu mój lekarz chce mi zmniejszyć dawkę, zeby sprawdzić jak poradze sobie w tych wlasnie depresyjnych miesiącach, ale jestem dobrej mysli.
-
Dyplom odebrałam i wyszłam z knajpy... Ide wczoraj z pracy a na chodniku były wymioty... oczywiście tak stwierdziłam, bo to była taka zaschnięta plama... i wiecie co, od razu się wkręciłam że pewnie mnie tez to czeka, ze sama nie wiem, ze przez to ze przeszłam obok tego to tez będę wymiotować to brzmi jak schiza jakas, ale tak wlasnie pomyslałam Co do wymyślania chorób, to robię to samo... coś mnie zaboli, od razu myśle o najgorszym. Na terapii babka mi niby powtarza, ze to stres, ale dla mnie to nie do pojęcia, ze stres może tak działać dlatego szukam poważniejszych chorób. U mnie jest raz lepiej raz gorzej... w tym tygodniu mam mnóstwo stresu w pracy, wracam z pracy i dopiero ten stres z całego dnia wychodzi bolą mnie plecy, kark, nogi, głowa i jestem mega zmęczona. Oczywiście dla mnie to jest juz powód do wymyślenia sobie chorób... Wiecie co, fajnie byłoby na chwile wyłączyć to myślenie. Czuję się mega zniewolona przez własna siebie, do tego ograniczona praktycznie w każdej sferze życia. Bo każde wyjście z domu wiąże się z obawami. Nie wiem czy tez tak macie, ale na przykład mam gdzieś iść dajmy na to o 15 a obiad mam o 13 to nie jem obiadu, bo się boję, że mi zaszkodzi... Też tak macie? Angel a moze basen? Ja ostatnio zaczęłam i powiem Ci, że odprężenie mega... Co do psów, tez miałam straszny uraz, ugryzł mnie owczarek niemiecki sąsiada jak byłam mała a najlepsze jest to, ze teraz mamy psa tej samej rasy Także rozumiem Cie, ze się boisz, bo takie kundle ze wsi to najgorsze... nigdy nie wiadomo co mu odbije Joge zawsze mozna w domu przynajmniej... u mnie ta joga jest trochę naciągana, nie znam pozycji, czasem włączę coś z YouTube na płaski brzuch czy cos Wazne zeby po prostu się poruszać Fajnie, że możemy się podzielić swoimi perypetiami, bo przy Was czuję się całkiem normalna
-
To nie było zle! Wręcz super! Kawa pobudza, dlatego ja nie łącze jej z psychotropami, bo źle się to dla mnie kończy. Potęguje u mnie lęk itd. Najgorzej to się wlasnie stresować takimi rzeczami. Jutro jadę odebrać dyplom i mamy mieć to w knajpie itd. i to dla mnie mega stresujące, wiesz duzo ludzi, zaduch, jedzenie itd. atak paniki murowany. Ale stwierdziłam... „kurde przeciez możesz w każdym momencie wyjsć, odbierasz dyplom, mówisz ze nie możesz zostać i tyle” ;> Takze moze zastanów się nim odmówisz sobie czegoś Pamiętaj, nikt nigdzie nie trzyma Cie na sile, źle się czujesz - wychodzisz i koniec Rozumiem, skoro to jest to czym chcesz się zajmować to kiepsko to rzucić Stres potęguje mdłości nie wiem może zacznij uprawiać jakieś sporty wiesz endorfiny itd. albo jakas jogę uspokajająca? Ja suplementuję ostatnio magnez z B6. A do tego B12. IBS jakby lżejszy do zniesienia, brzuch nie boli, mdłości lekkie rankiem ;> Poczytaj sobie o nich i może coś pomogą Nie wiem czy to zasługa tego ze coś suplementuje, ale czuje lepiej Chociaż wczoraj dostałam ataku paniki i byłam na skraju od wymiotów i włączyła mi się jeszcze ta fobia... najgorsze 20 minut w tym tygodniu to było, ale uregulowałam oddech i przeszło
-
Nie ma źle! Tutaj ludzie cieszą się ze zjedzenia czegokolwiek. A ja wczoraj zjadłam loda i kiepsko - uroki ibs ALE! Ostatnio cieszyłam się, bo zdobyłam kolejny szczyt w Tatrach! Nie zrezygnowałam, nie dałam się nerwicy, ibs i wymyślonym chorobom w mourn głowie!
-
Powiem Ci, ze niezle! Jak zjadłaś kiełbasę wiem jak to jest, tak mi sie cos nieraz chce i niby wiem ze bedzie zle ale musze zjesc i jak? Przeszło Ci czy słabo się skończyło? Ja wczoraj zjadłam ze trzy kawałki kołacza domowego... zgaga i wzięty brzuch na maxa, ale warto było Szkoda tylko ze takim kosztem. To samo mówi moja psychoterapeutka, że pewnie nic mi nie dolega. Otoz to! Masz racje! Pająka mi ktoś zabije i po fobii... a tu? Fobia jestem ja i mój organizm -.- To jest straszne... Nie myślisz o zmianie pracy? Zeby uniknąć stresu związanego z tymi chorobami?
-
Cześć dziewczyny! U mnie niezle! W czwartek mieliśmy wyjazd - autobusem z przesiadka!!! Bałam się jak cholera już w srode, w czwartek standardowo na stresie cały dzień ale dojechałam na miejsce i powiem wam, ze nie było zle - co prawda cały czas modliłam się by być już w pokoju i mieć spokoj. W piątek poszliśmy na wyprawę i o dziwo zjadłam śniadanie i dałam sobie radę - wiecie co, wysiłek fizyczny jednak pomaga - oczywiście miałam schizy... ze dostanę zawału serca tym razem. Starałam się nie suszyć cały czas głowy chłopakowi o tym. Pózniej nawet obiad zjedliśmy i to w knajpie, gdzie byli ludzie!!! Nastepny dzien tez był niezły! Chociaż popołudniem nie siadła mi pizza (ser żółty nie lubi się z moim żołądkiem), ale stwierdziłam, że nie dam się! Poszliśmy na lody i wzięłam miętowe i o dziwo troszkę było mi lepiej. Natomiast wczoraj rano mieliśmy pociąg powrotny, obudziłam się było wszystko dobrze, wstałam, zrobiłam makijaż... i jak mnie nie wzięło do toalety.... to od razu poszły w ruch leki bałam się jechać... dobrze ze wstałam o 6 rano, miałam dwie godziny zapasu na te przeboje. Pózniej wszystko minęło i w pociągu zjadłam bułkę a w domu normalny obiad chociaż zgaga i wzdęcia znowu powróciły... to chyba stres, stresuje się w domu i w pracy. Doszłam do takich wniosków. Było fajnie na wyjeździe, odpoczęłam, ale nie psychicznie... wiecie o co chodzi... cały czas w głowie jedna mysl „a co jeśli...?” Chociaż troszkę mnie podbudował ten wyjazd. Też wymyślacie sobie choroby? Na psychoterapii powiedzieli mi że czemu nie wymyślam bardziej przyziemnych chorób, a jak juz wymyślam to zebym poszła na szczegółowe badania troszkę mi się zgupło Ponadto psychoterapeutka dała mi ćwiczenie: żebym się wyprostowała na maxa i ręce dała do tylu, wytrzymałam z 10 sekund a ona, że to jest wlasnie obciążenie stresem kręgosłupa i ze skoro na kręgosłup tak wpływa to żebym sobie pomyślała, że na narządy też stres ma wpływ! I to mi dało do myślenia. A z tym jelitem! Moze Cie kłuć! I to nie rak! Na wyjazd kupiłam sobie Iberogast na bazie ziół więc zawsze to lepsze niż leki... piłam co ranek i powiem Wam, że super się czułam A co mdłości, to moze spróbuj tego imbiru? W czasie podróży też zdarzy mi się wziąć ten aviomarin, ale próbuje z cukierkami imbirowym. Dokladnie, tutaj mamy wsparcie... bo w domu nie zawsze trudno im to zrozumieć co przeżywamy... i to jest kiepskie... mnie się nawet nie chce gadać im jak się czuję w danym dniu... bo dochodze do wniosku, że nie ma sensu.
-
Jak od wczoraj nie zwymiotowałaś to chyba już nie zwymiotujesz, bo wszystko idzie dołem. Nie nakręcaj się, bo im bardziej o tym myślisz tym jest gorzej Pij dużo wody! Jak to już drugi dzień, a jelitówka trwa z 3/4 dni to jesteś już na końcu choróbska! Dasz radę!
-
Moim zdaniem może dobrym pomysłem byłby ten psychiatra, powiesz mu wszystko i da Ci leki. Też się bałam leków psychotropowych, ale moje mają znikome skutki uboczne, wiadomo, przez pierwszy tydzień organizm się przyzwyczajał i było kiepsko, ale teraz jestem uspokojona, te impulsy nerwowe do brzucha (nie wiem jak to nazwać, ale wiecie o co chodzi) są małe nawet przy dużym stresie, ataki paniki występują raz czy dwa razy w miesiącu ziołowe tabletki są dobre, ale na chwilę, też się nimi ratowałam Co do wyjazdu... sama wyjeżdżam na weekend, też jestem poschizowana, że zjem coś i albo się zatruje, albo z IBS będą problemy, jedziemy w góry także tym bardziej panikuję, że beda musieli wzywać TOPR, GOPR i wszystko co możliwe Takze wiem co czujesz i wiesz co trochę mi raźniej tutaj, bo nie jestem z tym sama. Mowilam to chłopakowi, ale on nie rozumie tych fobii, mówi, ze co moze mi się stać jak jestem zdrowa fizycznie itd. Ale myślę, że ludziom cieżko zrozumieć co my mamy w głowach, jak analizujemy sytuacje, jak się zagłębiamy w te nasze fobie. Albo tekst typu „nie myśl o tym” No kurcze, ziom, dzięki za radę, już przestaje myśleć, że też wcześniej na to nie wpadłam a co do wirusa, wirus na rozwój potrzebuje około 3 dni, jesli po tym czasie bedzie cisza w Twoim organizmie to nikt Cie nie zaraził Próbuj sobie racjonalnie wszystko wyjaśniać i na spokojnie! Mnie to pomaga (czasami). Powodzenia na wyjeździe! Mam nadzieję, że obie damy radę i chociaż troszkę odpoczniemy! Daj znać jak Ci poszło! Pozdrawiam!
-
Powodzenia z rozmowa z żona! Mam nadzieje, ze zrozumie ten problem, albo raczej tę chorobę! Wsparcie bliskich jest bardzo potrzebne.
-
Mnie wysłał do psychiatry chłopak, sam ze mną nie poszedł, na terapie tez ze mną nie chodzi, bo ja nie chce przy nim mowić o pewnych rzeczach. Wiec zastanów się nad tym czy nie lepiej wybrać się samemu. Skoro żona Cię tak traktuje, to takie teksty tylko potęgują nerwy u Ciebie... też to znam... to ciągłe zwracanie uwagi... jak ja coś zrobię to jest źle i ktoś musi poprawiać po mnie, bo zrobi to lepiej. Ale na terapii sobie to ustawiłam w głowie i teraz się już nie daje takiemu traktowaniu.
-
Nawet zdrowy tryb nie działa bo przeciez możesz sobie raz odpuścić itd. Wczoraj miałam kilka objawów somatyzacyjnych... jak to przy nerwicy. Ale poszłam mimo wszystko pograć w badmintona! Dałam sobie wycisk i wyżyłam się na lotce. Ostatnio trochę wiecej stresów mam i chyba temu nerwica znowu daje o sobie znac. Idz na te badania, nawet jesli nic Ci nie jest to się o tym dowiesz i tak jak mówisz dla świetego spokoju.
-
To pięknie! Wywalczyles to co Ci się należało! Jest progres! Leki mam brać do września, we wrześniu mniejsza dawka, jak bedzie słabo to powrót. Da się zyc bez alkoholu... ale najgorsze są pytania typu a czemu nie pijesz a napijze się, i inne namawiania, a ja nie będę mowić ze choruje. Napięcia w głowie nie mam, czasami migreny, do tego zespół jelita drażliwego, emetofobię i wymyślam sobie choroby.
-
Proste! Nie ma czym się przejmować. Zdrowie jest ważniejsze niż praca... Też myślę o zmianie. Wolę zarabiać mniej i mieć spokój. Odbębnić 8 godzin i narka. Co do tabletek, ja przeszłam z trzech dziennie na dwie dziennie... tydzień miałam z głowy, działo mi się chyba wszystko co mogłoby się dziać przy tych tabletkach Ale zawsze to już tylko dwie. Macie jakieś fobie, które przyszły wraz z nerwicą?
-
Tez mam rzadko ataki już, dwa na miesiąc... ostatnio częściej - nerwy w pracy, podobnie do Ciebie awansowałam na odpowiedzialne stanowisko, problem jedynie polega na tym, że poprzednika zwolniono bez świadczenia pracy i w ten sposób ja nic nie wiem, to jest bardzo stresujące, cały czas martwię się, że coś zawalę. Ale szukam jnnego stanowiska, spokojniejszego, moze byc za mniejszy hajs, ale ten spokoj umysłu i brak stresu jest bezcenny Dzisiaj jechałam busem na uczelnię - było ciężko, ale dałam radę Nagrodzę się (tak jak mówisz) w końcu u nas takie rzeczy to sa sukcesy!!!