To prawda. Da się z tym żyć ale jakość życia jest marna. Były przez ten czas na prawdę owocne okresy. Skończyłem dość trudne studia, zbudowałem dom w wieku 27 lat, założyłem rodzinę , fimę otworzyłem w wieku 20 lat ( jeszcze przed pierwszymi objawami). Niby z zewnątrz jest ok, ale w środku telepka Rodzina , z której pochodzę nie pomagała w niczym i jedynie rzucała kłody pod nogi.
W psychoterapie nie bardzo wierze, natomiast cały czas mam nadzieje, że uda mi się ustawić na dłużej na lekach.
Do tej pory, z tego co próbowałem najlepiej działał seroxat ale tuczył niemiłosiernie.
Citabax ciągnąłem kilka lat. Dało się żyć, ale szału nie bylo.
Trittico zacząłem 3 tygodnie temu i póki co to przeważają skutki uboczne. Zobaczymy jak dalej.
Co ciekawego zaobserwowałem. Po alkoholu mija wszystko. Daje niesamowity napęd i chęć do życia. Nawet siłę do wysiłku fizycznego. Niestety lub stety z zasady nie pije ( ostatni raz prawie rok temu) z powodu bardzo słabego samopoczucia dzień po.
Co jeszcze. Zdecydowanie gorsze samopoczucie po kawie i papierosach.