Witam. Mam 21 lat. Pod koniec roku 2017 zachorowałam pierwszy raz na depresję. Skołowana, bezsilna trafiłam do psychiatry, który po wstępnych oględzinach stwierdził, że to depresja. Był to początek stycznia a zachorowałam już pod koniec grudnia, dokładnie było to w Wigilię. Więc dostałam na początek Alvente, z tego co wiem brałam ja ze trzy miesiące. Potem dostałam Cital, który nic nie pomagał i na końcu Escitalopram. Zaczęłam odczuwać poprawę juz w czerwcu z tego co pamiętam. Potem zaczęło być juz tylko lepiej, zmieniłam stanowisko na recepcjonistkę. Potem moje życie wywróciło się trochę do góry nogami, ale poznałam miłość swojego życia i tak do kolejnego epizodu, który zaczał się w styczniu tego roku, znów...:( w lutym znowu trafiłam do psychiatry tym razem innego. Dostałam na początek Citronil 10 mg, brałam go miesiąc...niestety nie pomagał mi wcale.. dlatego lekarka kazała przejść na dawkę 20 mg. Lecz znów nic się nie poprawiło. Teraz dostałam znowu Escitalopram, bo myślę że po tym że leku zaczęło się mi poprawiać. Biorę juz go 2 tydzień. Nie czuję zbytniej poprawy, mam dość. Nie wiem czy mam jeszcze czekać aż coś drgnie czy co? Chcę żyć normalnie jak kiedyś. Byłam już taka szczęśliwa, narzeczony wie, że choruję. Chce założyć z nim rodzinę, ale boję się że będzie to niemożliwe. Czy mozna się tego pozbyć raz na zawsze?