Skocz do zawartości
Nerwica.com

freaked;D

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez freaked;D

  1. Masz racje Twilight, ale on ma opory przed psychologiem. Twierdzi ze i tak mu nie pomoze. A psychiatra moim zdaniem nie jest dobrym wyjsciem, przepisze leki i na tym sie skonczy. A przeciez nie mozna cale zycie byc pod wplywem lekow :-/
  2. Witam, Wlasciwie mam tyle do powiedzenia ze nie wiem od czego zaczac. Moja wypowiedz bedzie troche chaotyczna, pisze pod wplywem emocji, ale po kolei... Wiec, ponad rok temu poznalam przypadkiem chlopaka na tym wlasnie forum. Pisalismy godzinami, przez kilka miesiecy. Zakochalismy sie w sobie bardzo, pierwsze spotkanie to byly najwspanialsze dni mojego zycia. Mimo doslownie kilku spotkan w ciagu roku (mieszkamy bardzo daleko od siebie) wiedzialam, ze nie potrafilabym bez niego zyc. Pisalismy po kilka godzin dziennie, rozmawialismy bardzo czesto czekajac niecierpliwie kolejnego spotkania. Kiedy zaczely sie wakacje, mielismy okazje pobyc ze soba dluzej. Wtedy zaczely sie drobne sprzeczki i klotnie ale szybko je rozwiazywalismy. Ostatnio jest juz coraz gorzej... On jest w zlym stanie psychicznym, ciagle zle sie czuje i boi sie, ze popada w psychoze. Ja staram sie pomagac jak moge, wspieram go i tlumacze racjonalnie ze nic mu nie grozi, ale teraz wiem ze konieczna jest wizyta u specjalisty. Sama rowniez mam nerwice, nie jest ona bardzo nasilona ale sa momenty zwatpienia i zalamania. Kiedys czulam ze ta choroba nas laczy, ze sie rozumiemy jak nikt inny i pomagamy sobie nawzajem. Ale teraz zastanawiam sie czy to nie jest toksyczne polaczenie, czy nie bedzie coraz gorzej... Ciagle bardzo go kocham, jest czescia mojego zycia i mnie. Nie potrafie nawet wyobrazic sobie tego, ze jestem z kims innym. Niemniej jednak, czuje ze coraz bardziej oddalamy sie od siebie, oboje jestesmy uparci i ponosza nas emocje. Po klotni, w ktorej pada wiele niepotrzebnych slow zadne z nas dlugo nie ma godnosci zeby przeprosic, takie chore poczucie dumy... Dzisiaj powiedzial mi, ze musimy od siebie odpoczac, ze meczy go to wszystko co sie dzieje. Jest mi z tym bardzo zle, czuje ze ten zwiazek nigdy nie da nam pelnego szczescia ale z drugiej strony nie potrafie tego skonczyc, nie chce i bronie sie przed tym jak tylko moge. Kocham go i tesknie bardzo za tym co bylo kiedys, za niczym nie skazonym szczesciem i poczuciem idealnego dopasowania. Gdzies gleboko wierze ze mozemy to odbudowac, ale rozsadek mowi mi ze ciagle bedzie przybywac nieporozumien i klotni. Boje sie tkwic w tym zwiazku ale jeszcze bardziej boje sie go zburzyc i wiem ze nie potrafilabym sie pozbierac po rozstaniu. Dziekuje wszystkim ktorzy poswiecili swoj czas i przeczytali mojego posta, troche sie rozpisalam Nie oczekuje od Was recepty na szczescie, jedynie obiektywnej oceny sytuacji, czy taki zwiazek, dwoch chorych na nerwice i kochajacych sie zaborcza miloscia osob ma szanse przetrwac???
  3. hej! kiedy czytalam Twoj post miałam wrazenie ze ktos opisal moją sytuacje.Najgorzej jest w szkole, jesli mam wyznaczony czas na zrobienie jakis zadan czy napisanie wypracowania po prostu nie moge sie skupic i sto razy czytam temat , mam przy tym tysiace roznych mysli ze oddam pusta kartke, nic nie napisze a w rzeczywistosci czasami jest to dla mnie banalny temat czy zadanie.Podobnie jak Ty kiedys jeszcze niedawno bardzo duzo czytalam a teraz po prostu boje sie zaczac czytac jakas ksiazke bo wydaje mi sie ze jej nie zrozumiem,, wiem ze to glupio brzmi ale ja mam taki dziwny strach ze nie bede w stanie czegos zrobic i nie musi to byc rzeczywiscie jakas bardzo trudna czynnosc , czasami mam lęk nawet przed przeczytaniem jakiegos artykułu w gazecie
  4. witam :) ja rowniez mam problemy z serduchem tzn juz od dluzszego czasu czuje ze bije tak jakos dziwnie, mocno a czasami mam wrazenie ze jest nie na swoim miejscu ..trudno to opisac ale boje sie ze w koncu przestanie bic bylam oczywiscie u lekarza juz jakis czas temu , stwierdzil ze nie ma zadnych szmerow i nie dal mi nawet skierowania na usg mialam rowniez robione badania krwi , hormony tarczyca wszystko ok ale to serce nie daje mi spokoju....jesli gdzies uslysze o chorobach serca zawalach itp od razu nasuwa mi sie jedno skojarzenie, ze ja tez mam chore serce.dodam jeszcze ze od czasu kiedy dopadla mmnie nerwica po przebiegnieciu kilku metrow serce strasznie szybko i mocno bije.czy ma ktos podobne objawy??co o tym myslicie??
  5. fajny temat;D ja slucham glownie rocka,punk rocka. na mojej playliscie sa tez kawalki pink floyd'ow, oni to dopiero potrafia stworzyc klimacik;D, moja ulubiona kapela to ostatnio good charlotte, ( ktos tego slucha w ogole??) maja kilka dobrych kawalkow ale te nowsze zdecydowanie "zjadla" komercja. poza tym, green day,blink182, stare ale genialne kawalki led zeppelin, whitesnake, the clash no i oczywiscie offspring, red hot chili peppers. A i jeszcze the doors goraca polecam
  6. freaked;D

    Irytujące posty

    hedanos, ja mam dla Ciebie propozycje nie do odrzucenia:skoro to forum cie drazni i irytuje, moze po prostu bedzie lepiej jesli nie bedziesz go odwiedzal dodam jeszcze ze przebieg twojej terapii "dla doroslych" moze byc zaklocony poprzez czytanie takich niewartosciowych postow...
  7. heh ja mam podobny problem, bardzo czesto (praktycznie to caly czas :) )mocno bije mi serce i czesto kluje albo boli.jest to strasznie denerwujace, zwlaszcza w nocy.kiedys wkrecilam sobie wade serca, badania wyszly ok ale ja i tak nie wierze lekarzom mi pomaga sluchanie muzyki (szczegolnie, rock ew punk rock) bo wtedy nie slysze juz tego walenia najlepiej zajmij sie czyms co ci sprawia radosc, na pewno masz jakies pasje(ja np jak rysuje zapominam o tej paskudnej nerwicy) probowalam tez zajac sie sportem, niektorym pomaga ale jak przebiegne kilka metrow to z moim serduchem dziwne rzeczy sie dzieja, juz mialam w ten sposob kilka"zawalow"..... :)
  8. hej! jesli chodzi o srodki przeciwbolowe to u mnie jest jeszcze gorzej kiedy je wezme(naczytalam sie kiedys o tych okropnych skutkach ubocznych )to prawda ze latwiej jest walczyc kiedy zna sie wroga, tyle ze w przypadku nerwicy zapoznanie sie z jej taktyka zajmuje niestety wiele czasu. nie poddawaj sie, na pewno kiedys z tego wyjdziesz. a jesli chodzi o ten "krzyz" to pamietaj ze nigdy nie dostaniesz wiecej niz jestes w stanie udzwignac ja mysle, ze nerwica jest wlasnie konsekwencja naszej wrazliwosci i tego ze wszystkim sie przejmujemy.paradoksalnie jestesmy po prostu za dobrzy:)
  9. OLU zgadzam sie z toba odkad mam to wstretne chorobsko calkowicie inaczej postrzegam swiat i ludzi, zauwazam tysiace szczegolow o ktorych wczesniej w ogole bym nie pomyslala...sama nie wiem dokladnie kiedy to wszystko sie zaczelo.objawy somatyczne mam od jakis 4,5 miesiecy ale wiadomo ze sa one tylko "skutkiem ubocznym" nerwicy. zazwyczaj jest bardzo ciezko, ale bywaja tez takie momenty kiedy wracaja wspomnienia i wszystko staje sie takie jak "wczesniej", co prawda tylko na chwile ale wlasnie takie chwile sprawiaja ze jeszcze sie trzymam:D....
  10. heh..ja juz sie mecze ponad pol roku z tymi zawrotami glowy itp. :) na poczatku bylam przekonana ze to jakas strasznie powazna choroba, myslalam ze jestem juz po prostu na "wykonczeniu".wiem ze to smiesznie brzmi ale tak bylo :) do tej pory nie moge czytac, sluchac ani ogladac niczego o chorobach(zwlaszcza wady serca wywoluja u mnie ataki paniki )
×