Witam jestem nowy wiec streszcze swoje doswiadczenia, leczę się psychiatrycznie od ok 12stu lat. Do tej pory zjadlem morze leków, nie chce wymieniac bo poprostu bylo tego duzo i wiekszosci nazw nie pamietam. 2x hospitalizowany w szpitalu psy ( próby samobojcze). Problemy zaczely sie juz w wieku przedszkolnym - tiki nerwowe, jąkanie. Obecnie mam zdiagnozowane zaburzenia depresyjno- lękowe, nerwicę i natręctwa. Teraz przyjmuje trittico 300na dobę. Olanzapine 10mg i pregabaline 300 na dobę czasami xanax. Przy tym zestawieniu bylo calkiem dobrze do momentu ataku jaki mialem pare dni temu... siedzialem przy kolacji przed laptopem robilem przelew i zaczely sie zawroty glowy, poszedlem do kuchni napic sie zimnej wody i dostalem uderzen gorąca, serducho mi tak walilo że balem sie o życie. Szybko łyknąłem 1.5mg xanaxu polozylem sie do lozka i czulem sie jakbym mial zaraz umrzeć. Miewalem różne zle stany psychiczne, ale ten atak to byla taka rozpierducha w glowie, myślalem że umieram i jeszcze ten stan dezorientacji (dziwnie odbieralem rzeczywistość). Dobrze że to stalo sie w domu. Niewiem co zrobilbym jakbym dostal ataku poza domem. Wracajac do ataku to trwal okolo 45min do godziny. Xanax zaczal dzialac i objawy minely. Boje sie że to moze sie powtorzyc najdziwniejsze bylo to że czulem sie od jakiegos miesiaca calkiem dobrze i nagle mnie dopadlo w najmniej spodziewanym momencie... co robic wtedy? Wiem że trzeba poprostu przeczekac. Nosze ze soba wszedzie xanax i tyle. Pozdrawiam