Cześć! To mój pierwszy temat. Problemy nerwicowe mam odkąd pamiętam... są okresy gdy jest bardzo dobrze, są okresy lekkiego pogorszenia. Myślę, że na co dzień radzę sobie z objawami i problemami, jednak zaostrzają się one w pewnych sytuacjach....
Zacznę od tego, że ponad ok temu zakończyłam trudny związek,, ponieważ zauważyłam u partnera pewne skłonności do picia alkoholu w większej częstotliwości ( i często ilości) niż dla mnie to było akceptowalne.
Piszę o tym, gdyż może to mieć związek z moim problemem.
Prowadzę normalny tryb życia. Raz na tydzień-dwa wyjdę na weekendowe "piwo" z koleżankami, aczkolwiek nie mam potrzeby picia samej w sobie (jest to raczej dodatek do spotkania, choć lubię niskoprocentowy alkohol).
Niestety zauważyłam, że jeśli zdarzy mi się raz na jakiś czas wypić trochę więcej, mam paskudne kace moralne, CHOCIAŻ nie zdarzyło mi się ośmieszyć, robić czegoś co bym później żałowała. Mam bardzo silne "moralniaki" bez wyraźnego powodu, bez przyczyny. Sam fakt wypicia większej ilości sprawia, że żałuję każdej sekundy imprezy - podczas gdy dzień wcześniej świetnie się bawiłam, wszystko było okej. Nie mam pojęcia, skąd to się bierze.
Najgorzej jest jednak, gdy trochę mi się "rozplącze język" i pozwolę sobie na więcej... ostatnio po % wspominałam o byłym chłopaku, rozmawiałam na jego temat z nowo poznanymi osobami (które mogły go kojarzyć). To wystarczyło, by zagwarantować bardzo silną schizę i moralniaka (choć nie rozmawiałam o nim długo).
Odtwarzałam sekunda po sekundzie spotkanie, czułam okropne poczcie winy, bardzo silne obniżenie nastroju, byłam załamana przez 2 dni i chciało mi się płakać, czułam także mocny wstyd. Wydaje mi się, że gadałam również o chłopaku z którym się kiedyś spotykałam (a który jest wspólnym znajomym między mną a nowymi znajomymi z ostatniego spotkania) ,Wkręcam sobie, że mogłam powiedzieć coś co go ośmieszyło...
Nie jestem nawet w 100% pewna czy o nim rozmawiałam, czy nie wkręciłam sobie tego ze strachu (odtworzyłam sekunda po sekundzie całe spotkanie, ale nie pamiętam każdego jednego tematu na który gadaliśmy pod domem, a chwilę pogadaliśmy jeszcze w samochodzie...). Także sami widzicie - histeria w najczystszej postaci.
Jak sobie z tym radzić?
Oczywiście wiem, najlepiej unikać większej ilości alkoholu, ale jak już się zdarzy wypić jednego drinka za dużo...jak przeżyć moralniaka i te lęki? Czy są one wyolbrzymione? Dlaczego są one tak okropnie silne? Czego tak bardzo się boje? Dodam, że pisałam z tymi znajomymi po imprezie i nie spotkały mnie żadne nieprzyjemności, wszyscy się świetnie bawili, zatem dlaczego tak bardzo katuje się - niepotrzebnie chyba -myślami?
Dodam, że mam tak niemal zawsze po wypiciu większej ilości alkoholu od około 2-3lat , zaczęło się w związku z byłym chłopakiem (który nadużywał) . Również wtedy zaczęłam mieć objawy nerwicy lękowej, (przez ciężkie wydarzenia w życiu i problemu hormonalne) i od tego momentu te "chore kace" trwają. Kiedyś w życiu nie przejmowałabym się takimi "pierdołami". Tęsknie za czasem, gdy mogłam jak normalny człowiek wyjść, poznać kogoś, poplotkować nawet - bez tego okropnego poczucia winy, że coś zrobiłam nie tak, bez tego uczucia niepokoju, nieuzasadnionych lęków..