Myślę o maturze o końcu szkoły oraz o znalezieniu pracy, ale wydaje mi się, że nic w zyciu nie potrafię zrobić. Nawet nie miałem dziewczyny, kiedyś próbowałem zagadać do kilku ale zawsze się to tak samo kończy-niepowodzeniem. Przyjaciół też sobie nie umiem dobrać, każdego kogo poznaję, to prędzej czy później wbija mi nóż w plecy. Wydaję mi się, że każdy uznaje mnie za nieudacznika, byłem we wakacje w pracy, z początku było dobrze, ale pod koniec każdy się na mnie patrzył jak na innego, chociaż nic nie zrobiłem złego pracowałem, tak jak kazali. Nie wiem może to przez to, że rzadko rozmawiam, nie lubię small talkingu, jak mam z kimś o czymś rozmawiać to z własnej woli. W szkole też każdy nauczyciel patrzy się na mnie jak na innego, no może wychowawca jest okej. W rodzinie tak samo mam, wydaję mi się, że każdy oprócz chrzestnych uznaje mnie za innego, za obcego. Czuję się wyalienowany, wszystko czego nie dotknę potrafię zepsuć. Ciężko mi jest stawać, nawet zwykłe mycie to jest coś ciężkiego. Przez to, że każdy patrzy na mnie jak na innego, oddalam się, pogrążam się w bólu, lecz na zewnątrz uśmiecham się. Dzięki za współczucie, to forum jest czymś pierwszym gdzie się wyżalam. Ciężko jest mi mówić co czuję, bo się boję, czasami mam myśl, że może lepiej jakbym zniknął.