Skocz do zawartości
Nerwica.com

p0tfur

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez p0tfur

  1. 2 kwietnia (24 dzień brania trittico) odstawiłem leki z dnia na dzień z powodu bólu wątroby, nerki (choć nie wiem czy nerka ma związek z lekiem) oraz serca które bolało przez zbyt duży puls. Na depresję może i jakoś lek działał ale poprzez podbijanie noradrenaliny moje lęki się nasiliły i czuję się tylko gorzej, sen też po odstawieniu wrócił do staniu sprzed brania i gdyby nie ratowanie się hydroksyzyną i resztkami mirtragenu nie spał bym.
  2. @Anioł od pierwszego dnia działał super przez 12 dni (w momencie pisania poprzedniego posta) ale później działanie słabo i z dnia na dzień wraca emocjonalny "beton", mam strasznie duże ciśnienie oraz łapie jakieś napady lęków (raz nawet musiałem iść na pogotowie bo serce mi tak waliło że hej do tego kłucie i problem z oddychanie) a myślałem że w końcu będzie normalnie...... kurwa
  3. @Anioł U mnie w tych kwestiach sprawdził się świetnie, z 4 lata byłem "betonem" którego nic nie interesowało i wszystko zlewał teraz mam ochotę gadać o rzeczach kiedyś nie istotnych no i w końcu czuję że emocje wracają. Oby po kuracji i odstawieniu leku za parę miesięcy to się utrzymało!
  4. @seneri tak jak kolega @giroditalia napisał post niżej nie można bawić się w prekursory neuroprzekaźników na dłuższą metę. L-DOPA była sporadycznie pierwszy tydzień dwa razy w tygodniu po 30mg a później bardzo bardzo rzadko i sporadycznie, trypofan brałem 300mg dzien przy dniu przez ok półtora miesiąca i raczej to to wywołało manie (pomylilem wyżej zespołem serotoninowym) Rozgryzłem trittico i zarazem zwiększyłem dawkę do 100mg i faktycznie bardzo szybko poczłem sie zmęczony przez co trochę się zaskoczyłem bo musiałem dokończyć kilka spraw i niestety przeczekałem zmęczenie i nie spałem do 3 w nocy, dziś zrobiłem to samo godzinę temu i dopiero teraz powoli zaczyna mnie nużyć Właśnie nie, gdybym chciał aby działały jak narko to bym ciągle palil bo mi pomagało ale ma to swoje minusy jak pogorszone funkcje poznawczych, zamulenie, sam fakt bycia na highu no i bardzo drogie i nielegalne plus wiele wiele innych. A tritico jak na razie działa w sumie O bo od dawna tak dobrze się nie czułem tzn jestem bardziej skupiony, trzeźwiej i szybciej myślę, w końcu zacząłem dbać o rzeczy natury dnia codziennego jak mycie zębów jedzenie i nawet z domu mi sie chce wyjść, a nie jak było wcześniej tzn 5 miesiecy "zamknięty" w swojej "norze" plujący na siebie w myślach cień
  5. Witam! Ja swoją przygodę z leczeniem zacząłem pod koniec września 2018r na początku poszedłem do psychoterapeuty który gdy usłyszał moją historię powiedział że konieczne jest wsparcie się farmakologią, długo nie czekając umówiłem wizytę 2 dni później u dobrze ocenianej lekarki na portalu do oceniania lekarzy . Diagnoza to nerwica depresyjna (dystymia) trwająca od przynajmniej od 4/5 lat TU JEST ZARYS MOJEJ HISTORII: choć teraz śmiem twierdzić że początki były już wcześniej bo od dziecka byłem trudnym gościem i po różnych stresach i nieprzyjemnych akcjach w okresie gimnazjum "straciłem charakter" wszystko było obojętne i nie miałem siły na np dyskusję na jakikolwiek temat z rówieśnikami a jedyne emocje które czułem to raczej te negatywne. Widziałem że jest ze mną coś nie tak ale zganiałem winę na to że jestem introwertykiem, a to na brak pewności siebie a to na coś. Przez te lata ratowałem się ziółkiem albo alko po których jak to określali znajomi "byłem normalny"... Niestety tyle lat bombardowania głowy różnymi substancjami raz ostrzej raz łagodniej pogłębiło mój stan i nie czułem nic czułem się głupi jak bym miał zblokowaną głowę nie zdolną do myślenia, nie miałem sił na nic, pewność siebie sięgnęła dna, przez anhedonię problem z utrzymaniem jakiś dłuższych relacji co tylko nakręcało natrętne czarne myśli w mojej głowie. Jedyną ostoją było zioło i alko z małymi przerwami przez te lata. W kwietniu 2018 przełom stoczyłem się tak nisko że waliłem meetingi nastodniowy odcinki totalnej- spanie chlanie spanie chlanie po czym na kacu uświadomiłem sobie jak nisko jestem co dało motywację do rzucenia wszystkie używek 100% trzeźwości znalezienie dobrej pracy w DE i tak się turlało. Pierwsze 3 tygodnie odstawienia tragiczne poty problemy ze snem ale później było nieco lepiej i borykałem się z problemami stricte nerwicowo depresyjnymi (brain fog, problem z koncentracją, brak pewności siebie, brak energi, anhedonia, brak apetytu utrata wagi, generalnie byłem cieniem nie człowiekiem...) które chciałem zwalczyć nootropami ziołowymi i witaminami (ashwaganda, Gotu Kola, Gingko Biloba, ekstrakt MACA żeńszeń, różaniec górski, trypofan, kompleks witamin B, magnez, sporadycznie przy braku motywacji gorszym dniu w pracy L-dopa) po wkręceniu się ziół było super czułem się jak chodzący komputer fukncje poznawcze na mega plus, uśmiechnięty pełen energii z chęcią gadałem o najróżniejszych głupotach o których gadają "normalni ludzie", wiedziałem co robić jak robić czego chce i do tego byłem kreatywny ale po czasie była jakaś przesada mój nastrój był aż za dobry śmianie się do samego siebie coś w deseń zespołu serotoninowego? Dlatego odstawiłem te zioła i zostawiłem ashwagande i witaminki w miedzy czasie odłożyłem na kurs o którym zawsze marzyłem i mógłbym zarabiać dobre pieniadze nawet w Polsce. Niestety moje samopoczucie po odstawieniu sie pogorszyło wraz z funkcjami poznawczymi i znowu odezwała się ostra nerwica bo gdy przychodziłem na kurs i widziałem tych wszystkich ludzi w około mnie plus presja by wykonać zadanie mnie przygniatała i mimo dobrego snu w nocy w momencie spotkania tych ludzi traciłem energię zasypiałem, byłem spięty a w głowie miałem taki kocioł że chciałem stamtąd wybiec- niestety zrezygnowałem po tygodniu i już na najbliższy poniedziałek miałem psychoterapeutę o którym mowa wyżej. LEKI KTÓRE PRZYJMOWAŁEM: Mój pierwszy zestaw od psychiatry: RANO 20mg Parogenu, NA NOC Mirtragen 30mg- zero poprawy wrecz pogorszenie się mojej depresji i czarnych myśli do tego ścisk mięśni brzucha 24/7, straszne poty, brak energi by wstać z łóżka, czasami zaraz po wstaniu miałem takie odrealnienie że nie poznawałem siebie w lustrze takie (20 sekundowe zamroczenie) choć mirtragen był spoko bo ścinał mnie w 20/30 minut tak sam sen nie był komfortowy miałem koszmary a rano wstawałem jeszcze bardziej zmęczony i zamulony na resztę dnia po miesiącu zacząłem odstawiać Mój drugi zestaw od psychiatry: RANO 10mg Mozarin, NA NOC Mirtragen 30mg- Mozarinu nie czułem ani przez chwilę i lekarka kazała zwiększy dawkę do 20mg po tej dawce może i nie miałem takiej ochoty strzelić sobie w łeb bo dosłownie wyłączał mi myślenie i nie myślałem o podstawowych obowiązkach jak np prysznic, Mirtragen jak wyżej zasypiałem ale zamulał na cały następny dzień i w nocy miałem koszmary w połowie grudnia zacząłem odstawiać W nowy rok stwierdziłem że jeśli nic mi nie pozwala to po co dbać o trzeźwość i zacząłem znowu popalać ziółko po którym w miarę normalnie funkcjonowałem tzn: wrócił apetyt, mogłem spać, po spaleniu byłem mistrzem rozmowy stawałem się kreatywny, mniej nerwowy i miałem OCHOTĘ coś robić dzięki czemu skończyłem remonty w domu ale niestety ma to też swoje skutki uboczne nie można przecież ciągle jarać.... Wiem że to słabe ale zapalę sobie małą ilość ziółka okazjonalnie na wieczór przy braniu Trittico high wydaje sie być bardziej intensywny i pobudzający, choć planuje powoli odejść i od tego i zostać tylko przy lekach Mój trzeci zestaw który dobrałem sobie sam: NA NOC Trittico CR 150mg- po pierwszej dawce 25mg zrobiłem się lekko senny, położyłem się i w ciągu godzinki zasnąłem miałem fotorealistyczne przyjemne sny, rano wstałem pełen energi ok 8 rano gdzie zazwyczaje spałem do minimum 10, cały dzień byłem nakręcony i pobudzony byłem pewniejszy siebie i miałem ochotę żyć!! Druga noc również 25mg i kolejny super sen jak i poranek, zwiększałem dawkę o 25mg i przy 4 dniu na sen musiałem czekać ok 2 godzin ale udało się poranek był już mniej energiczny ale było OK funkacje poznawcze mega się poprawiły i serio myślałem że jest to strzał w dziesiątek i w końcu zaczynam normalnie żyć, ale dziś jest 8 dzień brania 75mg i z dnia na dzień czuję jak efekty leku słabną ale jestem dobrej myśli bo teoretycznie lek musi się rozkręcić. Jedyne skutki uboczne to nerwowość (bardzo szybko tracę cierpliwość) i wysoki puls w stanie spoczynku od 70 do 110 uderzen na sekunde Słyszałem że rozgryzienie tabletki szybciej usypia i przedłużone uwalnianie zostaje skrócone przez co rano nie ma zamułki dziś to sprawdzę
×