Dzień dobry Państwu,
Nie chciałem zakładać nowy wątek, ale nie znalazłem dużo tematów podobnych do mojego. Od pięciu lat borykam się z nerwicą natręctw. I nawet teraz, w tej chwili, zanim zacząlem to pisać, - to musiałem najpierw posprawdzać, czy aby napewno wszystkie butelki z wodą, stojące na podłodze w pokoju czy inne większe przedmioty, jak torby czy plecak, - czy są one na wystarczającej odległości od krzesła na którym siedzę, oraz nawzajem od siebie. No i rzecz jasna, czy laptop np. znajduje się na wystarczającej odległosci od krawędzi biurka. No bo zawsze jest szansa, teorytycznie, że niechcący posunę stół i laptop może spaść na podłoge, przez co bardzo się spłoszę.
Tak mniej więcej wygląda moją nerwica. Żadnych myśli nie mam. Same kompulsje. Przez około 3 lat leczyłem się u psychiatry, - niestety nic nie pomogło. Absolutnie. Najpierw rożne leki przeciwdepresyjne, - żadne z nich, - zero efektu. Lekarz stwierdził, że to przez moją taką swoistą osobowość, i że w moim przypadku jedynie może pomóc terapia behawioralna. Niestety terapia też się u mnie nie powiodła. (że względów osobistych, gdzyz zaszło pewne nieporozumienie między mną a lekarzem, co do sposobu leczenia. Pewnie mam jakiś "trudny", "nieposłuszny" i zbyt emocjonalnie-wybuchowy charakter, co nie bardzo pasuje do takiej terapii, nie wiem).
Nie wiew czemu. Ja się naprawdę starałem, ale nie wyszło. W końcu dałem sobie spokój z lekarzami i posmyslalem "Dobra, jakoś tam będzie". Lecz czas leci, a problem pozostaje.
Ja doskonale zdaję sobie sprawę, skąd się u mnie biorą te niekontrolowane potrzeby ciągłego sprawdzania, czy napewno wszystkie przedmioty na podłodze, na biurku, etc., - czy są na wystarczającej odległości od siebie. Bowiem zawsze, - ale to ZAWSZE, istnieje szansa, że coś, jakiś przedmiot, postawiony blisko krawędzi biurka, czy obok innego przedmiotu, - ono może spaść. I mnie spłoszyć. A jak to mnie spłoszy, - to nie wiem nawet. Pewnie bardzo się przestraszę, serce zacznie nagle walić, - i np. nie będę już w stanie swobodnie, na luzie coś oglądać, jakiś film czy czytać książkę. Bo ogólnie też mam zbyt wrażliwy układ nerwowy czy coś takiego. Więc to akurat pasuje tutaj i trochę się zgadza.
Dla mnie to jest o tyle problematycznie, - że ten lęk mi towarzyszy prawie w każdej sytuacji życiowej. Bo cholera jasna, lęk jest o tyle "zły", że no zasadniczo, to ZAWSZE jest szansa, ogólnie, - że coś gdzieś spadnie, prawda ? Więc już mi się kończą pomysły jak temu zaradzić. To naprawdę utrudnia mi życie i obniża poziom szczęscia. Bowiem w każdej sytuacji, za co bym się nie wział, - nigdy nie mogę być na 100 % wyluzowany. Poprzez chęć ciągłego sprawdzania i upewnienia się, - zawsze jestem spięty. Jeśli chodzi o ubiór, tu np. z jakiegoś durnego powodu zawsze przecież jest szansa, że nie zamknąłem dokładnie kieszenie na zamek, a zatem komórka włożona tam, - może wypaść i się rozbić. Albo pasek poprawiam ciągle, bo może przecież "odepnać się i będzie wisiał, wystając przede mną i będę głupio wyglądał. Więc nawet jak wychodzę z kolegami się zabawić, do jakieś knajpy, na bowling czy coś, - zawsze jestem spięty.
Już nie pamiętam, kiedy byłem ostatnio w pełni wyluzowany i szczęśliwy. Z 7 lat temu może jeszcze byłem. Stąd prośba do Was. Please. Jeśli ktoś z was miał, bądz ma podobne symptomy do moich, - bardzo proszę o radę. Przeszkadza mi to zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. W pracy np. nie mogę się w pełni skupić nad jakimś zadaniem, - bo co jakiś czas, mam potrzebę sprawdzenia, czy kubek, różne zeszyty, laptop, etc., - czy są one na wystarczającej odległości od krawędzi biurka. A zatem muszę je z kilka razy poruszyć i porozstawiać w odpowiedni sposób, by uzyskać ulgę na jakiś czas, - że jest OK. Że nic nie grozi i nie spadnie.
Dodam jeszcze, że mieszkam cały czas sam, czyli obok mnie nie ma jakieś bliskiej mi osoby, która by mi mogła pomóc poradzić z tym.
Bardzo liczę na Waszą pomoc.
Z poważaniem,
Dariusz.