Skocz do zawartości
Nerwica.com

Butterfly923

Użytkownik
  • Postów

    60
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Butterfly923

  1. 1 godzinę temu, Lilith napisał:

    A ja bym ugryzła temat od trochę innej strony. Całkowite zerwanie kontaktu jest trudne, bo mimo wszystko to są Twoi rodzice. Pracowałabym nad postawieniem granic. To długa i bardzo wyboista droga, ale terapia powinna Ci w tym względzie pomóc. Jak się od Nich odetniesz, to pojawią się niepotrzebne wyrzuty sumienia. Łatwo jest powiedzieć "nie przejmuj się". Tak się nie da. Ale za to da się powiedzieć "nie wtrącajcie się, bo to moje życie".

    Wiem Co masz na myśli. Już nawet myślałam żeby powiedzieć rodzicom że wyjeżdżam na drugi koniec Polski tylko po to żeby mieć od nich spokój 

  2. Witajcie.

    Od dzieciństwa byłam krytykowana przez ojca i matkę. Zawsze słyszałam że dzieci kolegów mojego ojca są lepsi ode mnie. Oprócz tego byłam krytykowana za ubiór, wagę, naukę itp. 

    W wieku 20 lat zamieszkałam z chłopakiem, nasz związek nie przetrwał próby czasu- po roku wróciłam do domu, co chwilę słyszałam że jestem taka i taka. Ta krytyka doprowadziła do tego, że mam straaasznie niską samoocenę, nie wierzę w siebie i swoje możliwości. W wieku 26 lat wyprowadziłam się z domu po tym jak cały czas słyszałam przykre slowa, uwierzcie mi nie wiem jakim cudem przetrwałam z nimi 5 lat..

    3 lata temu poznałam mojego męża, na samym początku rodzice gnoili mnie przed moim facetem, a jego ubóstwiali. Ta sytuacja doprowadziłam do tego, że nie odzywałam się do rodziców przez 2 miesiące, w końcu odpuścili. Ta sytuacja miała miejsce w 2018 roku. Obecnie jest różnie. Mojemu ojcu raz na jakiś czas odbija szajba i zaczyna mnie krytykować za wagę (jestem otyła, ale zaczęłam coś z tym robić) ale to do mojego ojca nie dociera.

    Najgorsze jest to, że przy każdej sytuacji zalewam się łzami. 

    Gdy krytykuje mnie mama, nie rusza mnie to. 

    Całe życie chciałam zadowolić rodziców, chciałam żeby byli ze mnie dumni.

    Jednak im zawsze coś nie pasowało. 

    Zaczęło się to odbijać na moich relacjach z mężem, przyjaciółmi.

    Tak naprawdę to tylko do mnie dzwonią jak coś ode mnie chcą. Mamy samochód, oni nie mają i tylko jak potrzeba coś przewieźć, to dzwonią. 

    Przy rodzicach nie mogę być sobą. Muszę udawać kogoś kim nie jestem. Obecnie nie pracuję i moi rodzice o tym nie wiedzą, bo od razu wyzwali by mnie od leniów, nierobów itp.

    Ja zaś kłamię, aby mieć święty spokój. 

    W końcu zdecydowałam się na terapię, bo czułam się okropnie.

    od 2 miesięcy chodzę na psychoterapię o nurcie psychodynamicznym.

    Rozmowy z terapeutką uświadomiły mi, że moi rodzice są toksyczni I mają na mnie zły wpływ.

    Chcę z nimi zerwać kontakt, bo naprawdę czuję że oni ciągną mnie coraz bardziej w dół, tylko nie wiem jak się za to zabrać. 

    Nie mam siły powiedzieć rodzicom w twarz co o nich myślę bo i tak powiedzą że jestem durna.

     

    Bardzo proszę o wypowiedzenie się w tym temacie. 

  3. 9 minut temu, Lilith napisał:

    @Butterfly923 mam wrażenie, że tu nie chodzi o Twoje koleżanki, ale o poczucie własnej wartości. Co czujesz w stosunku do siebie?

    Obrzydzenie i wstręt, jestem nieszczęśliwą osobą.

    Podam przykład:

    Zaczęłam rozwijać się w dziedzinie malowania i moje rysunki Wychodzą mi naprawdę dość dobrze, wszyscy mnie chwalą,ale ja w swoich rysunkach nie widzę niczego fajnego, uważam że są do bani.

  4. Witam serdecznie.
    Mam problem z utrzymaniem przyjaźni, tak jak napisałam w temacie.

    Mam dwie bliskie przyjaciółki, znamy się już ponad 5 lat.

    Z D rzadko sie kiedy widuje, z M czesciej.

    Mamy wspolna grupie na facebooku.
    Mój problem polega na tym, że wkurza mnie to, jak czesto M komplementuje D.

    Nie umiem tego znieść...
    jestem przez to zazdrosna i czuję się mniej ważna gdy M pisze miłe rzeczy D.
    Rozmawiałam z M na ten temat ale ona tłumaczy to tym, że my czesciej sie widzimy i czesto daje mi komplementy w realu, zas ona M z D widzi sie rzadko i nadrabia te komplementy wlasnie piszac je na naszej wspolnej grupie. Z jednej strony M przyznala mi racje ze czasem ona przesadza i że postanowi to zmienić, a z drugiej strony kończy sie tylko na rozmowach...
    Już raz zerwałam kontakt z koleżankami, przez rok nie rozmawiałyśmy, w tym roku odnowiłyśmy kontakt, boję się
    Moje bycie w centrum uwagi wyszło z tego, że w dziecinstwie rodzice kompletnie sie mna nie interesowali, nie byli zainteresowani moją osobą, rzadko kiedy słyszałam w domu pochwały, prędzej nieustanną krytykę. Wiem, że jestem dorosła, ale nie umiem sobie z tym poradzić.
    Dla kogoś może to się wydawać śmieszne, ale to jest naprawdę dla mnie trudne.
    Proszę o szczere odpowiedzi.

    Ps. nie chodzę na terapię, wracam dopiero od 17 lutego po 1,5 rocznej przerwie.

    Pozdrawiam !

  5. Witam serdecznie.

    Zacznę od tego, że ostatnio bardzo jestem rozchwiana emocjonalnie i przez każdy dźwięk mam kołatanie serca..

    Ale zacznijmy od początku.
    W lipcu 2019 kupiliśmy z mężem mieszkanie. Okolica spokojna, sąsiedzi również, Żyć nie umierać.

    Mieszkamy na ostatnim piętrze. Na przeciwko nas mieszka starsze małżeństwo.

    Z powodu pandemii koronawirusa córka oraz jej dziecko wprowadziło się do starszego małżeństwa,

    Dziecko ma około 3 lat, jest strasznie niegrzeczny, rozkapryszony.

    Do września był spokój z tym dzieckiem. Od października dziecko dzień w dzień jeździ tam i spowrotem samochodzikiem...
    Na samą myśl o tym dźwięku robi mi się nie dobrze.

    Wszelkie interwencje nic nie dały... Co gorsza sąsiedzi, gdy słyszeli pukanie podgłaśniali telewizor...
    Ostatnio miałam promyk nadziei, bo dziecka nie było słychać, w końcu psychicznie odpoczęłam, ale na próżno...
    Od dwóch dni znów to samo...

    W pewnym momencie stało się to obsesyjne, bo nawet gdy ktoś chodził po klatce schodowej, to zaczęłam obserwować, kto chodzi...
    Nie mogę znieść myśli, ze to dziecko mieszka za ścianą, że hałasuje... Nie umiem sobie z tym poradzić...
    Czy to moze być obsesja?
    Mój mąż twierdzi, ze nie mam na to wpływu, bo to przecież dziecko...

    Bardzo proszę o porady

    Pozdrawiam

  6. 1 minutę temu, Lilith napisał:

    @Butterfly923:sad:Niedobrze. Ale i tak bywa. Nowy nie zawsze oznacza, że gorszy. Na pewno będzie inaczej, ale nie znaczy, że gorzej. Wiem, że człowiek przyzwyczaja się do terapeuty, ale na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Trzymaj się tam!

    @Lilith jasne, masz rację, pomimo tego, że  do obecnej terapeutki chodziłam od tego roku, to i tak zdążyłam się bardzo przyzwyczaić, ale musi być dobrze, jestem na etapie poszukiwania nowego terapeuty, jeszcze trochę czasu mam, ale akurat 1 sierpnia mam wizytę u psychiatry to poproszę o skierowanie do psychologa, które mi jest potrzebne 🙂

  7. U mnie nieco lepiej, zrzucilam już prawie 5 kg, czuję się dzięki temu lepiej. 

    Przede mną jeszcze 30 kg do zrzucenia, wierzę że tym razem wytrwam do końca. 

    Miałam też 3 tygodnie przerwy od terapii i czułam się beznadziejnie, jednak teraz będę stale uczęszczać na nią. 

    Trochę mam ostatnio spraw na głowie, bo podjęliśmy decyzję z mężem o zakupie własnego mieszkania, mamy dosyć ciągłego wynajmowania i płacenia dużych pieniędzy - w tym przypadku cena za wynajem wynosi 1500 zł... 

    Opowiadajcie co tam u was słychać, pozdrawiam 🙂

  8. Godzinę temu, myszak napisał:

    Nigdy? Choroba? Wypadek? Rozwód? Bycie na cudzym garnku zawsze kończy się niemiło. B2 to nie jest jakiś zaporowy poziom i da się pogodzić z innymi zajęciami. 

    No tak ale przecież nie napisałam że nigdy nie wrócę do pracy, tylko ten stan bezrobocia jest chwilowy 

×