@Angel_1896 Nie jesteś sama... Też jestem tu nowa. Mam 24 lata, od liceum cierpię na nerwicę lękową. Ale Emetofobia to najgorsze co może być. Nie potrafię normalnie funkcjonować, odbiera mi to chęć życia.. Kiedyś bałam się zatłoczonych miejsc, robiło mi się słabo w sklepach, autobusach etc. co do emetofobii nie wiem skąd mi się wzięła. Pamiętam jak w gimnazjum, podczas apelu koleżanka obok mnie zwymiotowała. Pamiętam wzrok i komentarze wszystkich ludzi. Koleżanka dziś się z tego śmieje, nawet nie wiem czy w ogóle to pamięta, ja czuje się jakbym była na jej miejscu.. Wzięłam to na tyle do siebie, że co chwilę mam tę sytuację przed oczami. Strasznie się boje zwymiotować publicznie. Niejednokrotnie w panice wysiadałam z autobusu lub wybiegałam ze sklepu/sali w której odbywały się zajęcia. Jestem studentką. Zajęcia to jakiś koszmar, o publicznych prezentacjach nie wspomnę. Codziennie budzę się z mdłościami, do tego zawroty głowy. Nawet piszcząc to mam gule w gardle i co chwilę przełykam ślinę. Ost raz wymiotowałam dokładnie rok temu, było to spowodowane alergią pokarmową. Przez chwilę nawet mi to pomogło, bo przypomniałam sobie jak to jest... Ale teraz każde sztywnienie w buzi, języka kojarzę z tym momentem.. Nie wiem co robić.. Do psychologa wybieram się już 2 rok i nie daje rady.. Nie ruszam się z domu bez torebek (w razie co).. Gdy jej zapomnę, a jestem poza domem, wpadam w panikę i robi mi się słabo.
Zna ktoś jakieś skuteczne metody, żeby się pozbyć tego cholerstwa?! Kupiłam kiedyś cukierki imbirowe, które zastępowałam gumą do żucia, ale ile można żyć na takich cukierkach