Cześć! Słowem krótkiego wstępu powiem, że przez dosyć długi czas chorowałam na depresję, która ostatecznie została odsunięta gdzieś w kąt. Niestety pozostałe dolegliwości nie, ale do rzeczy.
Jakoś nigdy nie zastanawiałam się nad nerwicą natręctw w stosunku do mojej osoby, lecz ostatnio zaczęłam analizować niektóre moje zachowania.
Zawsze, kiedy np. coś stało mi się w prawą rękę, np. uderzyłam się o coś, nieważne jak bolało, musiałam zrobić to samo w prawą. I dotyczyło to każdej części ciała.
Jeśli za mocno potarłam lewy policzek, natychmiast musiałam zrobić to samo z prawym, itd.
Kolejna rzecz to notoryczne sprzatnie. Potrafiłam cały dzień chodzić po domu i coś przestawiać, wycierać, itp. Czasem bałagan potrafił przyprawić mnie o nagly ucisk w klatce piersiowej i narastający atak paniki.
Kolejną rzeczą, którą pamiętam to sprawa związana z włącznikami światła. Szczególnie tymi podwójnymi. Kiedy nie udało mi się zgasić światła, przyciskając oba równo, w tym samym momencie, musiałam zapalić wszystko na nowo i spróbować ponownie. Aż do skutku.
No i to być może jest powiązane z pierwszą opisaną sytuacją, ale gdy szłam np. na spacer i kopnęłam kamyk jedną nogą, mogłam za nim biec daleko, byleby zrobić to drugą.
Czy to mogła być nerwica natręctw?