Skocz do zawartości
Nerwica.com

Skol

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Skol

  1. Osobom, które mają problem z nawiązywaniem kontaktów polecam wszelkiego rodzaju czaty i rozmowy bez zobowiązań. Niech się samo toczy. Prędzej czy później pozna się tam kogoś normalnego. Ale do trzeba cierpliwości. I zgadzam się, że nie należy wykładać wszystkich kart na stół. Przejechałem się na tym, im więcej i dłużej w tajemnicy tym lepiej.
  2. Witajcie! Piszę tu po raz pierwszy i nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek mi się to przydarzy. To raczej ja byłem osobą wspierającą, natomiast teraz to ja potrzebuję pomocy. Rok temu zakończył się mój związek z kobietą, z którą byłem prawie 5 lat. Nie było burzliwego rozstania, raczej zostaliśmy się w zgodzie. To nie był związek marzeń. Była między nami różnica wieku, a ja nie za bardzo się zaangażowałem w ten związek. Nawet na początku go nie chciałem, a ona nie odpuszczała i po prostu tak zostało. Po prostu byliśmy razem. Teraz z perspektywy czasu wiem, że nie mogłem jej dać miłości, bo jej nie kochałem i nie potrafiłem się w niej zakochać. Traktowałem ją bardziej jak młodszą siostrę lub córkę. Nie było między nami kłótni. Jednak gdy postanowiła odejść trochę mnie to zabolało. Może dlatego, że nie szukałem już nikogo, postanowiłem w tym trwać, a nagle, z dnia na dzień stałem się samotny. Wykonałem tylko jeden krok po spróbować jeszcze raz, ale ona go odrzuciła. I wiem, że miała rację, bo wiem że nie wiele by się zmieniło, a oboje się męczyliśmy ze sobą, szczególnie pod koniec. Było mi ciężko, samotność dała się we znaki. Pierwszy raz w życiu poczułem się samotny. Pół roku temu poznałem inną kobietę. Bardzo szybko się zakochałem. To już była bardziej burzliwa relacja. Wydawało się, że wszystko zmierza w dobrą stronę, a ona nagle zdecydowała się odejść. To nie był pierwszy raz, gdy podjęła taką decyzję, co mnie zniechęciło do podejmowania kolejnych prób naprawy, bo nie chcę żyć w niepewności - dziś ktoś jest, jutro może odejść. Tym razem też jest mi ciężko. Często o niej myślę. Nie czuję do niej złości, podobnie jak do poprzedniej, ale jednak źle się czuję. Wiem, że oba związki są już nie do odbudowania. Pewne granice zostały przekroczone. Nie biorę pod uwagę walki o tę relację, ale jeszcze bym się nie oparł, gdyby chciała wrócić. Z drugiej strony wiem, że to bez sensu. To taka atawistyczna potrzeba "posiadania" kogoś, a może raczej bycia z kimś. Zastanawiam się czy tęsknię za nią czy może po prostu ciężko mi, bo jestem sam. Te dwie sytuacje się ponakładały i tak naprawdę pierwszy raz w życiu czuję się aż tak źle. Czy mieliście podobne sytuacje? Jak się czuliście? Co Wam pomagało? Pozdrawiam
×