Skocz do zawartości
Nerwica.com

kimikimi

Użytkownik
  • Postów

    82
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez kimikimi

  1. 20 godzin temu, bezniczego napisał:

    Pytanie, czy korzyści się pojawią, tego nie wiesz. Wg mnie nie jest warte. Ja póki co wydałam kilkaset złotych na to i już więcej nie zamierzam. Nie neguję terapii, wielu osobom pomaga, ale wydawanie na to grubych pieniędzy - noł. Szukaj na nfz.

     

     

    Denerwuje mnie ta wręcz nagonka, ze jak pacjent z nerwica szuka pomocy w lekach, to zaraz  gros psychologów mu pisze, ze mu to nic nie da i najlepsza jest psychoterapia ... moje terminy online, 150 zł :P 

  2. Dojrzała kobieta. Bezdzietna, zamężna.

    Od dzieciństwa fobia społeczna, niskie poczucie wartości, obniżony nastrój, nękanie przez osoby w klasie, odrzucenie przez grupę, słabe wyniki w nauce.

    Po ukończeniu szkoły podstawowej w żadnej szkole nie mogę  zagrzać miejsca, wracają wspomnienia z podstawówki. 

    W wieku około 23 lat udaje mi się ukończyć liceum zaoczne dla dorosłych  -2,5 roku tyle trwało - pewnie dlatego.

    W grupie ( wielowiekowej) zawsze trzymałam się z boku, przez dłuższy okres  miałam koleżankę z ławki, która była lubiana w klasie, jednak z czasem zaczęto podejrzliwie na mnie patrzeć, za to że jestem wg nich nieprzystępna i z nikim poza tym się nie integruje.

    Pewnego dnia, gdy opuściłam kilka lekcji dowiedziałam się, że wywiązała się na mój temat dyskusja, o tym że jestem taka aspołeczna itp.

    Po tym wydarzeniu jedyna koleżanka oddaliła się ode mnie - nie chciała już być ze mną kojarzona. I tak trwa całe moje życie, czy to praca czy potem uczelnia - zawsze z boku sama - nie potrafiąca sie do nikogo zbliżyć, zintegrować. Nigdy nie zapraszana na imprezy, pomijana.  Ci ludzie w pracy, na uczelni, kursie - oni wszyscy pomimo, że czesto nie darzą się sympatia, to potrafią sie ze sobą naturalnie integrować, tworzyć grupę - ja nie, boję się. 

    Mam ogromny problem z utrzymaniem pracy.  

    Dzięki lekom fobia troszkę zmalała, poznałam faceta z podobnymi zaburzeniami.

  3. Pytanie tylko: czy te korzyści będą warte np. 6 tysięcy rocznie ? Jedno spotkanie w tygodniu 150 zł, miesięcznie 600, pewnie po drodze jakieś odpadną z różnych powodów, więc pi razy drzwi, 6 tysięcy rocznie z zastrzeżeniem, że wiele osób potrzebuje 2 lat (12 tysięcy),a niektórzy 3 (18 tysięcy). Często chodzi o osoby niepracujące, niebogate ,ze skłonnościami depresyjnymi:(

  4. W dniu 21.03.2007 o 20:43, JanRO napisał:

    Witam.Terapia pozwala uswiadomic sobie zrodło swoich leków,dawniej sie balem nie wiadomo czego ,teraz juz wiem czego,a to juz cos,najwarzniejsze jest jedna owo uswiadomienie sobie tego w pełni.

     

    Ja doskonale wiem co jest źródłem mojego lęku, do tego mi niepotrzebny psycholog. Jako dziecko byłam bardzo nieśmiała i wrażliwa, z niskim poczuciem wartości po rodzicach ... rówieśnicy w szkole mnie prześladowali. Wywołało to u mnie fobie społeczna, potem depresje.

  5. 3 godziny temu, Kalebx3 Gorliwy napisał:

     - tylko nazwą , ,, ?

     a  to niedouk!

    --- nazwą , wzorem chemicznym , działaniem i w ogóle ,,,

     to tak jakby powiedzieć ,że wszystkie antybiotyki  są takie same i niczym się nie różnią , bo ich zadaniem jest zabijać bakterie chorobotwórcze .

     Co za prostactwo i mongolizm !

     Ciekawe , czy jak ten doktorek zaliczał egzaminy ze specjalizacji to też pociskał przed komisją egzaminacyjna takie perduty ?Zapewne by je zdał i zaliczył farmakologię . A może to nie lekarz tylko znachor ( jak ja ) i papiery kupił na Ukrainie lub Biełarusii ? 

     Pacjentom , to każdy kit wciśnie , bo nie dość ,że to chore to i wnikać nie ma zbytnio sił .

     Wierzyć mi się nie chce ,że jeszcze hodują takich nie-do-łóków  , ciemnotę i kołtunerię !!! 

     

    Moze chodziło mu o to, ze jak escitalopram juz na mnie nie działa to inny lek z grupy ssri tez nie będzie, bo to lek z tej samej grupy? Sama nie wiem.

     

    Ja na psychoterapie nie pójdę, pozostaje mi lek. 

  6. 10 minut temu, giroditalia napisał:

    Pierwszy lekarz ma 100 procent racji z tym że leki mogą bardzo wspomóc psychoterapię.

     

    Co do trzeciego musiałeś coś źle zrozumieć.

    Dokładnie to usłyszałam od lekarza, powiedział ze skoro escitalopram przestał u mnie po latach działać, to nie ma sensu przepisywać leku z tej samej grupy ssri ( np. paro, setraitp) bo działają identycznie.

  7. Jaka jest wasza opinia?

     Ostatnio byłam na wizycie u psychiatry i za wszelka cenę próbował mnie namówić na szpital psychiatryczny ( oddział dzienny ) oddział leczenie nerwic. Jego  zdaniem leki nie maja sensu, bo działają tylko doraźnie, a prawdziwe efekty da psychoterapia. Co ciekawe jeden psychiatra twierdził ze mam depresje, drugi ze nerwice. Ostatni lekarz stwierdził tez, ze nie ma sensu testować innego leku z grupy ssri ponieważ wszystkie działają identycznie, czy to esci czy setralina czy paro, a różnią sie tylko nazwa. 

  8. Obecnie nie korzystam. Na NFZ chmara chętnych i 4 miesięczne terminy w dodatku przychodnia potrafi odwołać na dzień przed -  wizytę. Czułam sie tam strasznie. Lekarz przemęczony, po pracy w szpitalu. Prywatnie nie pójdę, bo za 200 zł  mieć za nic nie warta  pogadankę, szkoda kasy. Jak mi za godzinę płaca 11 netto .Rozumiem on studiował medycynę, ale 200 zł, to jest przesada.

  9. 10 godzin temu, Lilith napisał:

    A myślałaś, żeby stopniowo oswajać się z ludźmi? No i może potrzebujesz czegoś innego niż ziołowe tabletki? 

     

     

    Ja jestem bardzo podatna na wpływ innych ludzi. Akurat miałam na zmianie osobę mi nieżyczliwą, bardzo toksyczna, która mnie nienawidziła za nic.Gdy ona była na zmianie, to wszystko robiłam zle ze stresu,  z czego ona czerpała radość. Zły człowiek po prostu. Chodziła do kierowniczki, kablowała na mnie no i tak to sie skończyło:)

  10. 2 godziny temu, Lilith napisał:

    Mnie na lęki pomogła bardzo mocno pregabalina, ale to już rozmowa z lekarzem. W jaki sposób próbowałaś redukować stres? Rozumiem, że cały czas jesteś napięta? 

    Ćwiczę, robię oddychanie przed rozmowa,  jem tabletki ziołowe i nie pomaga. W momencie przebywania z rekruterem jestem panicznie spięta, robię sie czerwona.

  11. Pracodawca powiedział, że zbyt mocno sie stresuje przy kontakcie z klientem i dla mnie tylko praca biurowa, w ciszy i spokoju. 

    Od kilku miesięcy nie pracuje, nie mam siły szukać innej pracy, płaszczyc sie przed tymi pracodawcami. Wmawiać im ze praca pod presja, to dla mnie raj:( Małżonek goni mnie do pracy.

    Jestem załamana. 

  12. No tak tylko, że jak to lek na głowę, to oni sie chyba panicznie boja. Pamiętam moje początki choroby, internista dał mi tylko Pramolan i odesłał do psychiatry. Moja karta z przychodzi psychiatrycznej zostałam im wtedy dostarczona, jak ta lekarka tak panikowała. Zatem pewnie dalej jest w kartotece. Opowiedziałam potem o tym mojej psychiatrze, to ona sie dziwiła reakcji tej internistki, nawet sie siała,  bo to wg niej Esci nie był wcale jakiś mocny i niebezpieczny lek.

  13. Mam do Was pytanie i do Adminki.

    Odwołano mi wizytę u mojego psychiatry na NFZ i nie moge iść na  kolejna wizytę, a terminy wiadomo jakie długie na kolejne zapisy. Potrzepuje leku  escitalopram, aby kontynuować.

    Kiedyś miałam podobna sytuacje i poszłam po ten lek do internistki, ta była przerażona, kazała mi przynieść kartę z przychodni psychiatrycznej , bo inaczej nie przepisze takiego leku.

    Jak jej przyniosłam to dalej sie wymigiwała i nie przepisała.

    I teraz nie wiem, czy oni rzeczywiście nie mogą takich leków przepisywać, nie chcą, boja sie...?

    Czy tez trafiłam na taka strachliwa internistkę? 

  14. W dniu 27.04.2019 o 09:24, Lilith napisał:

    W przychodniach telefony napierdzielają non stop na kilku liniach. A rejestratorki, to też ludzie. Muszą iść do toalety, muszą zjeść, napić się kawy. Do tego dojdzie jakaś cięższa sprawa. Po 8 h pracy z pacjentami i lekarzami wychodziłam z głową kwadratową i zawsze po czasie. Bywały dni, kiedy telefonów nie szło odbierać. A czasami trzeba było przy wprowadzaniu rejestracji pacjenta poświęcić na to trochę czasu i nie można było wówczas odebrać telefonu, ponieważ przy braku dokończenia rejestracji po wyjściu do grafiku już niestety, ale nie zapisywało zmian i trzeba było wszystko robić od nowa. Do tego dochodziły jeszcze maile i cała MASA papierologii, którą odwala rejestracja. To się tylko tak wydaje, że nikt nic tam nie robi. Wszystko wypisuje rejestracja. Lekarze po prostu się pod tym podpisują. Rozumiem frustrację, jaką może żywić druga strona, ale też trzeba zrozumieć, że nie zawsze jest winna obsługa. Przeważnie winne jest kierownictwo, które umieszcza po 3 osoby na zmianie przy "przemiale" 100 pacjentów lub więcej, przy telefonach na trzech liniach, przy skrzynce mailowej, wypisywaniu druków, kart, wystawianiu zaświadczeń, podbijaniu i datowaniu skierowań, kasowaniu pacjenta bądź potwierdzaniu zgodności danych skierowań z umową z NFZ, dzwonieniu do pacjentów, ponieważ lekarz się spóźnił, rozchorował, chce wcześniej wyjść, tłumaczeniu ludziom, że nie da rady przyspieszyć wizyty ze względu na ograniczenia z NFZ, umawianie badań, wizyt za pośrednictwem prywatnych ubezpieczeń, wyjaśnianie błędów na skierowaniach, użeraniu się z lekarzami i tak dalej. Pracowałam i w prywatnej przychodni i w pół prywatnym centrum medycznym, więc wiem, jak to wygląda od środka. Czy można zmienić pracę? Można. W sumie w biedronce zarabia się więcej niż 6,50 netto za godzinę na umowie zleceniu przedłużanej co 3 miesiące ;)

     

    Mi jest strasznie szkoda tych pań w Biedronce. Mocno umęczone, jak niewolnice. Trudno mi patrzeć na ich smutne, rozczarowane  oczy i kolejki po lodówki. Często są tylko dwie na zmianie, jedna ciągnie kasę, druga rozładowuje lub myje podłogę, a jeszcze piekarnie im dorzucili. Pracują bardzo ciężko, nie ma porównania. Nie rozumiem dlaczego tam pracują, już w Lidlu lepsze warunki, więcej mężczyzn to szybciej sie zrobi. Moze maja całe etaty wypracowane i szkoda im porzucać wyższej pensji. Lidl z tego co wiem nie daje pełnego etatu na start.

×